Jak wszyscy dobrze wiecie ten właśnie zakończony sezon zasadniczy był ostatnim rokiem Szerszeni w Nowym Orleanie. Właściciel drużyny – Tom Benson – już 24. stycznia dostał pozwolenie od sterników NBA na zmianę nazwy i tak od 68. rozgrywek najlepszej ligi świata będziemy śledzić rozwój Pelikanów.
Sięgając poprzedniego wieku Hornets znaleźli się w Nowym Orleanie, po przenosinach z 2002 roku, kiedy ówczesny właściciel George Shinn przeniósł organizację ze wschodniego Charlotte to miejsca słynącego z Mardi Gras. Wielu kibiców klubu miało do stycznia nadzieję, że właśnie od miejscowego święta będzie pochodzić nazwa przemianowanej drużyny. Ostatecznie symbolem klubu została inna ikona stanu – Pelikan.
Tym samym też, zobaczymy kolejny zmierzch niezwykle popularnej nazwy – po Supersonics – z lat 90’tych poprzedniego stulecia. Wystarczy wspomnieć o najlepszych graczach w historii klubu byli Alonzo Mourning, Larry Johnson, Tyrone Bogues, Kendall Gill, Glen Rice i Baron Davis a już niejednemu fanowi NBA łezka się w oku kręci.
Być może jednak za nieco ponad rok nazwa wróci na ligowe salony, bo pomysł przechwycenia jej nurtuje samego Michaela Jordana. Na dziś jego Bobcats nie są towarem chwytliwym i nie tylko na parkiecie w ligowych realiach jego Bobcats wypadają słabo, ale również marketingowo klub jest jednym z najsłabiej zarabiających na gadżetach. Tę sytuację miałoby zmienić przemianowanie Rysiów na Szerszenie już od sezonu 2014-15. Wtedy wówczas ze względu na trwający 18 miesięcy proces zmiany nazwy Jordan mógłby przywrócić – za zgodą Rady Gubernatorów – oryginalną i pierwszą nazwę Charlotte w NBA czyli Hornets. Jak na razie pytany o taką możliwość Jordan jest dość wstrzemięźliwy i sugeruje, że to kosztowny proces, aczkolwiek w przyszłości potencjalnie opłacalny. Wiadomo w końcu ,że każdy fan drużyny będzie musiał nieco wydać na nowe barwy drużyny..Czy wniosek o zmianę nazwy klubu z Charlotte zostanie złożony? O tym dowiemy się za kilka miesięcy i myślę ,że na starcie 68. sezonu.
Przenoszenie nawy klubu do nowego miasta, to jeden z najdziwniejszych pomysłów NBA. Powstają dziwne twory jak Utah Jazz, Los Angeles Lakers, Memphis Grizzlies czy, szczęśliwie nieaktualne, New Orleans Hornets. To tak, jakby przenieść Kniks z Nowego Jorku do Texsasu, np. El Paso Knicks brzmiałoby cudownie :-).