Zawodnicy Thunder nie pozostawili złudzeń swojemu byłemu koledze z drużyny, kto w tej serii będzie rozdawał karty, a przy takiej grze jak we wczorajszym meczu wygranie jakiejkolwiek spotkania będzie dla Houston Rockets niezwykle ciężkim zadaniem.
Szansę gości na osiągnięcie dobrego rezultatu już po pierwszej kwarcie wydawały się niewielkie, kiedy spudłowali pierwsze 9 rzutów z gry, po 5 minutach przegrywali już 13-2, a do tego w pierwszej ćwiartce rzucali z ledwie 25 proc. skutecznością.
Co prawda zakończyli tą część spotkania runem 8-0, a po trójce Patricka Beverley’a udało im się doprowadzić do remisu po 38 w drugiej kwarcie, a chwilę później po 40, ale to było już wszystko na co tego dnia było ich stać. Następnie na boisku dominowali już zawodnicy Thunder i po serii 10 kolejnych punktów wyszli na prowadzenie 60-47 na zakończenie pierwszej połowy.
Drugie 24 minut upłynęło pod dyktando gospodarzy, którzy z każdą kolejną minutą powiększali swoją przewagę. Ta po dwóch z rzędu celnych rzutach zza łuku Dereka Fishera wyniosła na początku czwartej kwarty 32 oczka i było już po meczu.
Najwięcej punktów tradycyjnie dla gospodarzy zdobył Kevin Durant – 24. Otrzymał jednak duże wsparcie od Russella Westbrooka, który flirtował z triple-double zapisując na swoim koncie 19 oczek, 10 asyst i 8 zbiórek. 16 z ławki dołożył Kevin Martin zastępujący Jamesa Hardena w roli pierwszego rezerwowego z ławki, ale 9 z nich rzucił w czwartej kwarcie, kiedy mecz był już rozstrzygnięty.
Cichym bohaterem spotkania był jednak wczoraj Serge Ibaka, który rzucił 17 punktów na dobrym procencie – 7/11 zgry, w tym 1/2 za trzy, zebrał 7 piłek i zablokował 3 rzuty rywali. Pisałem to już kilkukrotnie na łamach Enbiej.pl przy okazji meczów Thunder, ale powtórzę raz jeszcze: to w jaki sposób Ibaka rozwinął swoją grę w ataku, dodając pewny rzut z półdystansu, a nawet rzut zza łuku może mieć dla Oklahomy większe znaczenie niż pozostawienie w składzie Hardena na kolejne lata. Do tego świetnie wczoraj bronił pozostawiając zawodnikom Rockets mało miejsca na oddanie rzutu i przyczyniło się to do ograniczenia gości do zaledwie 36,3 proc. skuteczności z gry, a także udało się wyeliminować jedną z najgroźniejszych broni Houston – rzuty za trzy. Wczoraj trafili tylko 8 z 36 prób z dystansu (22,2 proc.).
Zawiódł wczoraj także Harden. Co prawda już po pierwszej kwarcie miał na koncie 11 oczek, ale przez następne trzy rzucił już tylko 9, trafiając do tego tylko 3 z 12 rzutów z gry. Słabo zaprezentowali się również Jeremy Lin – 4 oczka, 1/7 z gry czy też Chandler Parsons – 9 punktów z 11 rzutów.
Być może postawa gości wynikał z braku doświadczenia na tym poziomie rozgrywek, biorąc pod uwagę, że zawodnicy z pierwszej piątki Rockets tylko trzykrotnie wychodzili w pierwszym składzie w meczu play off. Wszystkie te trzy występy należą do Omera Asika, a biorąc pod uwagę wszystkich graczy Houston, którzy wczoraj wybiegli na parkiet tylko Harden, Asik, Carlos Delfino, Francisco Garcia, James Anderson oraz Aaron Brooks grali wcześniej w play off. Reszta zespołu to debiutanci na tym polu, a większość z nich jest główną siłą zespołu z Teksasu.
Ten brak ogrania i młody zespół wobec zgrania i doświadczenia Thunder będzie jednym z decydujących czynników w tej parze. Kolejny mecz już w środę, ponownie w Oklahomie.
Houston Rockets – Oklahoma City Thunder 91:120 (19:26, 28:34, 19:29, 25:31)
Liderzy zespołów:
Punkty: Harden 20 – Durant 24
Zbiórki: Lee 11 – Westbrook 8
Asysty: Lin, Beverley 4 – Westbrook 10
Przechwyty: Lin, Beverley 2 – Perkins 3
Bloki: Jones 1 – Ibaka 3
„Pisałem to już kilkukrotnie na łamach Enbiej.pl przy okazji meczów Thunder, ale powtórzę raz jeszcze: to w jaki sposób Ibaka rozwinął się swoją grę w ataku, dodając pewny rzut z półdystansu, a nawet rzut zza łuku może mieć dla Oklahomy większe znaczenie niż pozostawienie w składzie Hardena na kolejne lata.” – dokładnie 100% racji.
Tak do Hardena to staty miał gwiazdorskie w tym meczu z Oklahomą.
Jeszcze 3 blowouty i nadejdzie koniec!
Pierwsze śliwki robaczywki, ja jako wielki fan Rakiet wierze ze wyciagna jakiś mecz a w pozostałych chociaż powalczą. Dla nich najważniejsze jest bezcenne doświadczenie, a moze i po sezonie pokuszą się o jakaś gwiazde. Marzyłem o DH12 ale nie widze szansy, więc moze Josh? dostałby cos w okolicy maxa to pewnie by się zgodził wtedy mozna jakies wymiany z mlodziakami poprobowac i za rok bedzie lepiej…to ciekawa druzyna z przyszloscia
Szczerze jak tak patrząc obiektywnie to po dodaniu Howarda, Rockets by mieli paczke na pierwszą 4 (oczywiście musiałby zostać trzon zespołu tzn. Lin, Harden, Parsons). Ja na miejscu Howarda zaryzykowałbym, w razie co można znowu można zażądać transferu haha.
Howard? Jaki Howard? Przecież on musi mieć pieniądze za rynek reklamowy, sam to mówił więc on prędzej jeśli już to wyląduje w Clippers niż w Houston. Tak mi się wydaje, choć myślę że duża szansa by został w Lakers.
Howard oficjalnie potwierdził jakis tydzień temu, że zostaje w LAL
To, że Howard coś potwierdza bądź zaprzecza, akurat nic nie znaczy :-)
Jesli Rakiety podpisalyby Josha Smitha to i tak znaczaco nie zmienili swojego polozenia.Zachód jest piekielnie mocny i mimo s5 Lin,Harden,Parson,Smith,Asik to i tak w najlepszym wypadku 2 runda PO.
Atutem Rockets jest to że wszyscy- prawie są bardzo młodzi. Asik trochę starszy. Także dodanie Smitha znaczyło by dla nich wiele jeśli by dalej się rozwijali + jakiegoś stopera to porównywalna ekipa do thunder pod względem potencjału oraz możliwości gry. Różnica jednak taka że Durant póki co to półka Wyżej podobnie jak Westbrook – chociaż może Lin jeszcze zacznie grać w obronie kto wie