Ostatnio pisaliśmy a Wy czytaliście o potrójnym zwolnieniu wśród Cavaliers,Pistons i Sixers. Jak to zwykło mieć miejsce w końcówce sezonu zasadniczego i wraz z rozpoczęciem play offs to nie koniec burzy w poszczególnych klubach. Dziś do naszych uszu dotarła kolejna informacja, to tym ,że Michael Jordan pogonił kolejnego szkoleniowca, a los swoich poprzedników – Paula Silasa, Larry’ego Browna, Sama Vincenta, Berniego Bickerstaffa – podzielił mało doświadczony Mike Dunlap. Możemy się tylko zastanawiać, czego od zgrai nieudaczników ze skróconego sezonu (która w mojej opinii miałaby małe szanse na awans do Final Four Euroligi), która wygrała tylko 7 spotkań podczas 66-meczowego sezonu, oczekiwał Michael Jordan?
Fakt faktem – zespół w post season wzmocnili: Ramon Sessions, Ben Gordon i Michael Kidd-Gilchrist, ale powiedzmy sobie to nie były/nie są nazwiska mogące wyprowadzić słabą drużynę (zalążek jej!) na poziom 38. wygranych (czyli awansu do play offs kosztem Milwaukee Bucks). O ile najsłabsza w ósemce drużyn z play offs wschodniego wybrzeża ekipa Kozłów ma składzie dwóch potencjalnych i przyszłych All Star – Montę Ellisa i Brandona Jenningsa – o tyle być może, przy wielkich staraniach sam MKG zagości w Meczu Gwiazd za parę lat. Może..? Dla porównania Dunlap wygrał 21. spotkań czyli trzy razy więcej niż po lock oucie jego poprzednik, weteran Paul Silas. Popatrzmy jeszcze na aspekt ekonomiczny charyzmatycznego właściciela Rysi; MJ ani nie wydaje wielkich pieniędzy na trenerów, ani nie zamierza inwestować ogromnej kasy, w wielkie nazwiska i nowych graczy. W końcu jego ostatnie transfery – Sessions i Gordon – to obaj niechciani w lepszych klubach, od Bobcats, gracze. Poza tym jeszcze jeden ważny fakt, nie można zmienić mentalności drużyny, sposobu jej gry, gdy nie ma się odpowiednich wykonawców i liderów z prawdziwego zdarzenia – a to by się zmieniło potrzebaby chyba było trzeciego powrotu His Airness lub zatrudnienia LeBrona Jamesa (!). W końcu musimy też stwierdzić, że Rysiom wyraźnie brakuje podstaw do solidnej defensywy.
Co można powiedzieć o Dunlapie to fakt, że miał na pieńku z Benem Gordonem, graczem, który w ostatnich latach dostał łatkę i leniwego zawodnika i przepłacanego w pogrążonym kryzysem Mo-town. W trakcie sezonu spekulowano nawet ,że Gordon odejdzie z zespołu. Ostatecznie rekordzista w ilości wrzuconych trójek rywalom z czasów gry dla Chicago Bulls został, a wyleciał jego trener. Teraz znów w Charlotte będą liczyć na topowy pick w drafcie i być może transfer niechcianego w innej drużynie weterana. Jest też nadzieja, że uda się pozyskać większe trenerskie nazwisko , ale wskutek mocno rozkręconej karuzeli – o której dwa słowa poniżej – może za kilka dni być naprawdę ciężko dostać wartościowe i szanowane nazwisko. Wszak konkurencja nie śpi.
Przypomnę jeszcze, że przed sezonem Jordan w różny sposób zakończył rozmowy z takimi kandydatami jak: Pat Ewing, Brian Shaw i Nate McMillan. Kto wie czy trójka znów nie przewinie się przez gabinet najbardziej nieudolnego właściciela klubu w NBA..
Teraz z innej beczki i o innych trenerach;
Dan Gilbert i Mike Brown porozumieli się podczas wspólnego spotkania i przy kolacji na temat nowego rozdziału trenerskiego zwolnionego przed laty w Cleveland szkoleniowca. Najprawdopodobniej podczas następnych 48h Brown zostanie oficjalnie zaprezentowany jako stary-nowy coach drużyny z Ohio.
Brown – warto powiedzieć – był również na celowniku Phoenix Suns, którzy będą szukać kogoś na miejsce odchodzącego Lindsey’a Huntera. Suns po zwolnieniu swojego managera, będą aktywnie penetrować rynek wolnych trenerów.
Nate McMillan, którego przymierzano również do posady pierwszego szkoleniowca Cavaliers, przed kilkoma dniami, jest numerem jeden na liście sterników Detroit Pistons. Co ciekawe Mr. Sonic może odrzucić tę propozycję , bo szczerze liczy na powrót do NBA swojego ukochanego Seattle. Jeśli McMillan wypadnie ze spekulacji wiążących go z Detroit, to jego miejsce na potencjalnym stołku wśród Tłoków może zająć były pierwszy trener Sixers i Blazers, Maurice Cheeks.
Jeśli już mowa o filadelfijskich Szóstkach to wg źródeł związanych z nimi również włodarze tego klubu byli chętni na podjęcie współpracy z Mike’iem Brownem (!). Ostatecznie przy powrocie do Ohio ex szkoleniowca Lakers, wybór Sixes może paść na asystenta Franka Vogela i byłego asystenta Phila Jacksona, Briana Shaw. To właśnie były rozgrywający kilku klubów NBA miałby przejąć schedę po odchodzącym Dougu Collinsie. (z mojej strony dodam ,że Shaw dla mnie pasowałby idealnie i odnosiłem się do jego osoby przy felietonie Matuesza o Sixers).
Na sam już koniec, w charakterze plotek z Wisconsin, to sternicy Bucks już myślą o stałym trenerze, na miejsce Jima Boylana, a pierwsze kroki idą w stronę zwolnionego z Cavs Byrona Scotta. Niedługo na pewno wrócimy z kolejną porcją spekulacji co do pozycji poszczególnych trenerów.
„która w mojej opinii miałaby małe szanse na awans do Final Four Euroligi”
przyznaj, że napisałeś to tylko po to żeby mnie sprowokować.
„W końcu musimy też stwierdzić, że Rysiom wyraźnie brakuje podstaw do solidnej defensywy.”
Biyombo i MKG, który defensywą pewnie już za bardzo nie odstaje defensywą od George i Iguadoli to faktycznie brak solidnych podstaw. Wykonawcy są. Trochę młodzi, ale trzeba to umieć wykorzystać. Oprócz Nich są też spore luki typu Mullens czy Sessions.
Scott byłby dobry trener dla Kozłów, chociaż też głównie nastawionym na ofensywę co dalej będzie trochę zabijało kilku ciekawych graczy, ale jednak mógłby stworzyć coś fajnego.
raczej odnosiłem się to poprzedniego podsumowania , z którego dalej można czerpać @ Finley
http://www.enbiej.pl/2012/06/05/co-bys-zrobil-bedac-jordanem/
nie rozumiem po co Jordan kupił ten klub,, żeby zarobić trzeba na początku inwestować proste a tak to będzie taki śmieszny klub jak kiedyś clippers aż się w końcu właściciel opamiętał ,