Wczoraj na konferencji prasowej, po pierwszym meczu Spurs z Warriors doszło do pewnej gierki słownej pomiędzy rzekomo wściekłym na gracza, Gregiem Popovichem, a szczęśliwym strzelcem, Manu Ginobili.
„I went from trading him on the spot,to wanting to cook him breakfast tomorrow.” – Greg Popovich
„I’ll have an omelet, with mushroom.” – Manu Ginobili
„I wasn’t even an option, They told me to go screen and stay far away from the play.” – Manu Ginobili.
Okazuje się ,że to nie Argentyńczyk miał wykonać decydującą akcję Spurs. Manu miał zrobić zasłonę i uciec na obwód, zdala od akcji, by rozciągnąć obronę Warriors. Powodem takiej decyzji szatbu trenerskiego Ostróg był fakt, że Gino spudłował 7 ostatnich rzutów, a w całym spotkaniu (do danego momentu) miał tylko 4 celne próby, przy 19 wykonywanych! Nic więc dziwnego, że Popp zdecydował o odstawieniu swojego obrońcy na boczny tor.
Tymczasem okazało się, że w wyniku nieuwagi swojego obrońcy, Manu i jego podający kolega zdecydowali się złamać zagrywkę trenera. Ta decyzja, z której nie do końca zadowolony był trener San Antonio, w efekcie przyniosła pierwszą wygraną w serii gospodarzy (129-127) i w końcu ważne trafienie Argentyńczyka. Można zaryzykować stwierdzenie, że sporo szczęścia i przypadku było przy zwycięstwie goniących przez całą czwartą kwartę Spurs. Jak będzie w meczu numer 2 ? Przekonamy się już w nocy.