Krótka, ale intensywna kariera Brandona Roy’a dobiegła chyba ostatecznie końca. Wczoraj kontrakt trzykrotnego uczestnika Meczu Gwiazd z Minnesota Timberwolves został rozwiązany i wygląda na to, że już go więcej nie zobaczymy na parkietach NBA.
28-letni obrońca po raz pierwszy zakończył karierę dwa sezony temu. Wówczas jeszcze jako gracz Portland Trail Blazers miał chroniczne problemy z kolanami.
Po kolejnych zabiegach Roy miał nadzieję, że jest jeszcze szansa na powrót. Rękę podali mu T’wolves, którzy potrzebowali strzelca. Najlepszy pierwszoroczniak 2007 roku otrzymał zaskakująco sowite wynagrodzenie (10.4 mln $ za dwa lata gry, ale drugi rok nie był gwarantowany) i bardzo ciężko pracował na obozie treningowym by powrócić do formy.
Wystąpił jednak w zaledwie 5 spotkaniach grając średnio 24.4 mpg i notując w tym czasie 5.8 ppg (31.4% z gry, 0% z dystansu), 2.8 rpg i 4.6 apg. Co istotne, grał wówczas już z bólem ponieważ ostatnie problemy pojawiły się po zderzeniu z rywalem jeszcze w przedsezonowym spotkaniu z Pacers.
Czekała go więc kolejna artroskopia, a za każdym razem gdy wydawało się że jego powrót do gry jest już bliski otrzymywaliśmy informację o nawrotach bólu.
Jak wynika z decyzji T’wolves nawet oni w tej chwili już nie wierzą w odbudowę kariery Brandona. Rozwiązanie z nim kontraktu jest pierwszym ruchem Flipa Saundersa, który dzięki temu zwolnił 5.3 mln $ na zatrudnienie alternatywy na pozycję rzucającego obrońcy.
Źródła Associated Press mówią o zainteresowaniu Minnesoty takimi graczami jak O.J. Mayo lub Kevin Martin. Inną opcją jest postawienie na kombinację obrońcy wybranego w drafcie i weterana.
Wielki gracz z jednym z najwyzszych boiskowych IQ.
Jak można liczyć, że ktoś zatrudni inwalidę?