W nocy z poniedziałku na wtorek w FedExForum odbyło się czwarte spotkanie pary Thunder-Grizzlies. Niedźwiadki przed tym meczem prowadzili w serii 2-1, a gdyby udało im się zwyciężyć dzisiejszy mecz, to mógłby być koniec postseason dla ekipy z Oklahomy.
W poprzednim spotkaniu świetna defensywa Grizzlies bardzo skutecznie wyłączyła całą drużynę Grzmotów, a przede wszystkim Kevina Duranta, który jest motorem napędowym tego zespołu. Skrzydłowy Thunder trafił zaledwie 9 na 19 oddanych rzutów. Istotnym problemem jest także wspominana ostatnio przeze mnie słaba forma Serge’a Ibaki, o czym świadczą chociażby niecelne wsady na pusty kosz oraz spudłowane rzuty z czystych pozycji.
Drużyna | Stan serii | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | OT | Wynik |
Oklahoma City Thunder | 1 | 29 | 27 | 20 | 18 | 3 | 97 |
Memphis Grizzlies | 3 | 18 | 30 | 28 | 18 | 9 | 103 |
Już na samym początku Thunder popełnili dwie straty. Pierwsze punkty w meczu zdobył Durant trafiając za 3, natomiast gospodarze mieli lekkie problemy ze wstrzeleniem się i już po 3 minutach Grzmoty prowadziły 7:0. Po przerwie wziętej przez Lionela Hollinsa Grizzlies w końcu zaczęli trafiać i wszystko wracało do normy. KD grał bardzo nerwowo i popełniał sporo błędów zarówno w ataku jak i w defensywie. W dzisiejszym pojedynku Zach Randolph był zdecydowanie aktywniejszy niż w poprzednim meczu już od pierwszych minut. Trzeba przyznać, że Grzmoty grały coraz lepiej, a przede wszystkim nareszcie imponował Ibaka, bowiem decydował się na rzuty, z którymi miał ostatnio problemy.
W ciągu 11 minut gry na parkiecie zdobył on 9 punktów (3/5 z gry; 1/1 za 3) oraz zebrał aż 7 piłek. To naprawdę było coś. Po pierwszej kwarcie Thunder prowadzili już 29:18.
W drugiej odsłonie Thunder grali jeszcze lepiej. Osiągnęli nawet przewagę 15 punktów, które równocześnie najwyższym prowadzeniem Grzmotów w tej serii. Niestety, po timeoucie wziętym przez szkoleniowca Grizzlies, gospodarze powoli odrabiali straty. W ekipie gości nastąpiła bardzo istotna zmiana. Gracze zespołu z Oklahomy zaczęli dzielić się piłką oraz trafiać na wysokiej skuteczności. W obronie bardzo dobrze radzili sobie w pomalowanym z podkoszowymi, o czym świadczą tylko dwa celne rzuty Gasola. Na 4:20 min przed końcem pierwszych 24 minut spotkania Thunder prowadzili aż 17 punktami! Wysokie prowadzenie Grzmotów nie utrzymało się zbyt długo, ponieważ trener Grizz’s po raz kolejny świetnie zmotywował swoich podopiecznych.
Na 2 minuty przed zakończeniem drugiej kwarty goście prowadzili już tylko 10 punktami. Ofensywa Thunder była świetna, lecz w obronie przestało być za ciekawie. Z minuty na minutę prowadzenie Grzmotów było coraz mniejsze. Ważną „trójkę” (drugą z rzędu) trafił Jerry Bayless. Zmniejszyła ona przewagę Thunder do 8 punktów, a blisko zdobycia buzzer-beatera był Serge Ibaka, ale ostatecznie po pierwszej połowie goście wygrywali 56:48.
Z początku trzeciej odsłony OKC miała problem ze wstrzeleniem się, natomiast gospodarze powoli zbliżali się do rywali. Grizzlies wracali do swojej niezwykle skutecznej obrony. Tayshaun Prince i Tony Allen uprzykrzali życie liderowi gości – Kevinowi Durantowi, co zdecydowanie można było zauważyć. Grzmoty korzystały z obrony strefowej, lecz niewiele im to pomogło. Na niespełna 7 minut do końca kolejnych 12 minut meczu Grizz’s tracili już tylko 5 punktów do grających chaotycznie gości. W ostatnich minutach trzeciej odsłony Niedźwiadki zaczęły swój bardzo ważny run, który ostatecznie doprowadził do remisu. Na parkiecie widać było wielkie zaangażowanie po stronie gospodarzy. Na 37 sekund do zakończenia trzeciej kwarty Grizzlies wyszli na prowadzenie po raz pierwszy od pierwszej kwarty. Trzecia odsłona zakończyła się remisem 76:76.
Czwarta kwarta miała być ostatecznym rozstrzygnięciem tego pojedynku. Niezwykła siła współpracy i zgrania była jednak po stronie gospodarzy. Pierwsze punkty, które nieco zwiększyły przewagę Thunder zdobył Kevin Martin, lecz na 5 „oczkach” w tym momencie się skończyło, ponieważ chwilę później na parkiet wszedł Tony Allen. Ta odsłona była niesamowicie wyrównana. Bardzo istotną rolę pod koszem odgrywał Gasol. Na minutę do zakończenia regulaminowego czasu gry był remis. Randolph trafił tylko jeden z dwóch rzutów wolnych, natomiast Durant stracił piłkę. Piłka wylądowała w rękach Mike’a Conleya, lecz nikt z przyjezdnych nie zebrał piłki, więc ponownie w posiadanie weszli Grizzlies. Gracze Thunder ogromnie się pogubili i stracili sporo cennych sekund.
Do syreny końcowej zostało 11 sekund, rzuty osobiste wykonywał Marc Gasol i Niedźwiadki stały przed szansą na kolejnego zwycięstwa. Niestety jednak, Hiszpan nie trafił pierwszego rzutu, ale drugi był już celny. Scott Brooks wziął czas i prawdopodobnie ostatnią a przede wszystkim najlepszą okazję do zwycięskiego rzutu miał KD. Chwilę po wyrzuceniu piłki zza linii bocznej, Durant pobiegł w stronę kosza i bez problemu położył piłkę na obręczy, która dawała remis i dogrywkę.
Do zakończenia meczu zostało jeszcze jednak 6 sekund a piłka należała do Grizzlies. Piłka powędrowała do Conleya, który podał ją do Z-Bo. On niestety trafił w obręcz i mieliśmy dogrywkę.
W doliczonym czasie gry zespół z Oklahomy rozgrywał długie akcje, lecz nie kończyły się one punktami. Po raz kolejny świetną robotę wykonywali Randolph i Gasol. Gdy na niespełna 3 minuty do końcowej syreny Hiszpan nie trafił z półdystansu, ten pierwszy zebrał piłkę i szybko zdobył kolejne kluczowe punkty. Lider Thunder brał ciężar gry na siebie, lecz niestety nie potrafił się wstrzelić. Na 2 minuty przed końcem Derek Fisher zaliczył celną „trójkę”, która zmniejszyła przewagę rywali do jednego „oczka”. W kolejnej akcji Grizz’s nie zdobyli punktów a Grzmoty miały okazję na wyjście na prowadzenie. Reggie Jackson zdecydował się na zagranie w pojedynkę, co skończyło się przewinieniem w ataku. Przy tym faulu rozgrywający Thunder doznał jakiegoś urazu.
Następną okazję na prowadzenie w meczu dostali goście, ale ponownie rzut Duranta okazał się niecelny. Chwilę później środkowy Grizzlies trafił za 2 i oddalił szansę OKC na zwycięstwo. Do końca zostało 23 sekundy, Niedźwiadki prowadziły trzema punktami i piłka była w posiadaniu Thunder. Wtedy okropny błąd popełnił Fisher, ponieważ piłka wylądowała w rękach Tony’ego Allena. Tak właśnie OKC straciło okazję na remis. Ostatecznie po naprawdę niezłej walce zwycięsko z tego starcia wyszli gospodarze, wygrywając 103:97.
Najlepszym strzelcem Grzmotów był Durant. Zdobył on 27 punktów, 7 zbiórek oraz 7 asyst, lecz trafił tylko 10 z 27 oddanych rzutów(!). 18 „oczek” zanotował Martin dokładając 5 zbiórek, natomiast po double-double sięgnął nieco lepszy Ibaka (17 pkt, 14 zb).
W zespole z Memphis najlepiej punktował Conley. Zanotował on 24 punkty (7/21 z gry), 3 zbiórki oraz 4 asysty. Świetnie spisali się również podkoszowi Niedźwiadków. Obaj mieli po 23 „oczka”, natomiast Randolph miał 12 zebranych piłek, a Gasol o jedną mniej.
Skrót z meczu:
„Piłka powędrowała do Conleya, który podał ją do Z-Bo. On niestety trafił w obręcz i mieliśmy dogrywkę.” – tak mi się wydaje, że rzut ten jednak zablokował Ibaka ;)
Rzeczywiście, dzięki :)
Piłka po rzucie Randolpha w ostatniej akcji wylądowała nie na obręczy a na Ibace;)
Spodziewałem się, że Gaya Memphis będzie silniejsze, ale nie postawiłbym złamanego grosza na to, że zagrają w finale z Miami bądź Indianą. Kto by pomyślał, że Gasol będzie najlepszym centrem w lidze. Muszą tęsknić w Oklahomie za Hardenem.
Ludzie jaki Ibaka. Przecież ten rzut zablokował Perkins.
kurde to nie ta akcja była… sorka, odszczekuje poprzedni wpis
Parę spostrzeżeń pomeczowych:
1) Brooks to nie trener na miarę mistrzostwa, ten sezon to potwierdza (nie chodzi mi o wyniki drużyny, ale o styl gry, brak jakichkolwiek zmian i bierność)
2) Mimo, iż wszyscy spodziewali się, że Durant będzie szarpał, a zawiodą pozostali to jest odwrotnie. W Game 3 i 4 to Kevin zawiódł (choć tu widzę też winę Brooksa)
3) Gasol gra jak najlepszy center NBA, po obu stronach parkietu (są mankamenty oczywiście, ale jakbym miał brać #1 wśród centrów przy budowaniu drużyny to raczej wybrałbym jego)
4) Crawford ma już wyrobioną opinię psychola wśród sędziów, znów było parę dziwnych decyzji, ale zawodnicy bali się nawet odezwać słowem (świetny przykład sytuacja Fisher-Conley po zbiórce w ataku. Derek ręce za siebie, spojrzenie w sufit, bo mógłby za podniesienie brwi dacha dostać) – i tu pytanie: czy sędziowie nie są jednak zbyt bezkarni? czy w tym kierunku ma to iść?
5) Brakuje mi w Memphis gracza pokroju Korvera i z chęcią bym go tam zobaczył.