Zespół Indiany Pacers pokonał na własnym parkiecie drużynę New York Knicks 93:82 i tym samym ekipa z Indianapolis jest już o krok od finału konferencji. Po wtorkowym meczu szkoleniowiec Pacers, Frank Vogel nie krył zadowolenia z postawy swojego rozgrywającego, George’a Hilla.
– On był spektakularny. Być może to był najlepszy mecz jaki kiedykolwiek widziałem w jego wykonaniu. Był naprawdę świetny w defensywie, walcząc o każdą piłkę i nie pozwalając swoim rywalom na chwilę wytchnienia – chwalił swojego podopiecznego Vogel.
Hill we wtorkowym meczu uzbierał 26 punkty, co było najlepszym wynikiem wśród graczy Pacers. Dodatkowo do swojego dorobku dołożył 4 asysty i 3 zbiórki. Warto również zwrócić uwagę na jego świetną skuteczność rzutów z gry, gdzie trafił 9 z 14 prób.
– Koszykówka w wykonaniu Pacers wraca do Indiany w stylu jaki już tu kiedyś widziano. Musimy podziękować naszym kibicom, bo sposób w jaki ten tłum niósł nas dzisiaj do zwycięstwa był niesamowity. Było tak głośno, że nie mogliśmy usłyszeć siebie nawzajem – powiedział Hill, nawiązując do lat dziewięćdziesiątych, kiedy to Pacers prowadzili zaciętą rywalizację właśnie z nowojorskimi Knicks.
No i okazuje się, że to nie Knicks są najmocniejsi na wschodzie, a jednak Pacers…Brakuje tylko jednej wygranej by to udowodnić. Zespół bardziej kompletny, lepiej uzupełniający się i bardziej zbilansowany. W Knicks właściwie trzech graczy odpowiada za atak, co jest za mało. Częste granie Carmelo na PF mści się, bo nie ma kto tych piłek zbierać później z tablic. Chandler sam nie wystarcza.Do tego Pan Smith, który jest przydatny jak ma dzień, a jak nie ma dnia to jest jak kotwica ze swoją skutecznością niczym ostatni występ Robinsona w Bulls.Na tym etapie rozgrywek liczy się regularność. Każdy błąd i niecelny rzut jest ciężki do odrobienia w obronie.Knicks aby myśleć o final C muszą przebudować kilka elementów.