Harrison Barnes czyli skrzydłowy wybrany w ostatnim drafcie przez Golden State Warriors rozgrywa najlepsze swoje mecze sezonu przeciwko San Antonio Spurs. Minionej nocy, podczas przegranej w Texasie konfrontacji numer 5 z Ostrogami (91-109), Barnes po raz drugi z rzędu osiągnął granicę 25 punktów, zdobywając też w meczu wcześniejszym 26 pkt. Co ciekawe oba występy były najlepszymi pod względem zdobyczy punktowych tego gracza w NBA.
Mark Jackson, który w ostatnich dniach wiele narzekał na to, że jego drużyna jest niedoceniana (Stephena Curry ominęło All Star Game, Harrison Barnes nie dostał żadnego pierwszego miejsca w głosowaniu na ROTY, a sam trener przegrał wyraźnie batalię z innymi szkoleniowcami o COTY; w dodatku Jarretta Jacka ominęła nagroda najlepszego zmiennika) mimo porażki miał powody do zadowolenia ze swojego podopiecznego. Barnes znów stanął na wysokości zadania trafiając 10 z 18 rzutów z gry, będąc zarazem najskuteczniejszym Wojownikiem, przy trzeciej porażce drużyny z Oakland. Już w poprzedniej serii Harrison potrafił ustrzelić, w najlepszych spotkaniach przeciwko Denver Nuggets, 23 czy 24 oczka. Tym razem to jednak on był tym numerem jeden i najjaśniejszą postacią drużyny.
Jak się okazuje wg wyliczeń amerykańskich statystyków Barnes dokonał czegoś po raz pierwszy. W sezonie zasadniczym jego najlepszym wynikiem była zdobycz 22pkt. Tymczasem podczas play offs 2013 przekroczył on swój życiowy rekord z regular season już 4-krotnie, a od ostatniego występu ze Spurs stał on się jedynym graczem w całej historii ligi, który w dwóch kolejnych spotkaniach zaliczył 25 oczek. W dodatku nie mając żadnego występu podczas sezonu zasadniczego na poziomie 25. W przeszłości było kilka przypadków graczy, którzy zaliczali lepsze wyniki, ale tylko w jednym meczu, bez podbijania w kolejnym, przebijając granicę 25. Niestety wynik Harrisona Barnesa niewiele zmienił w wydarzeniach na parkiecie w San Antonio i jego Wojownicy będą teraz szukać szansy w Oracle Arena, by nie wypaść poza play offs.
nie no rozwój i potencjał niesamowity, tak to jest trafić do gsw, ciekawe jakby trafił do bobcats
taa, albo wyobraźmy sobie ,z drugiej strony, MKG w GSW?