Na Zachodzie finały konferencji już ruszyły. Na Wschodzie wciąż musimy czekać na pierwszy pojedynek Heat z Pacers. Zapraszamy do dzisiejszego 5on5, w którym poruszamy tematy związane z kluczowym etapem rozgrywek.
Dzisiejszy zestaw pytań:
1) Co (lub kto) najbardziej zawiodło w G1 w San Antonio?
2) Jaki będzie klucz do wygrania G2 w parze Spurs z Grizzlies?
3) Co muszą zrobić Pacers by wyrwać wygraną w Miami?
4) Czy patrząc na tegoroczny skład finałów konferencji można powiedzieć, że „koszykówka tylko w big markets” to mit?
5) Jakie wyniki typujesz w obu seriach?
1) Co (lub kto) najbardziej zawiodło w G1 w San Antonio?
Woy: Wg mnie nic nie zabrakło poza skutecznością i efektywnością Zacha Randolpha. Ponadto Spurs mieli dzień konia przy rzutach zza łuku i ich wysoka skuteczność (Matt Bonner i Danny Green w rolach głównych) rozłożyła obronę Grizzlies. Widać gołym okiem, że Spurs są żądni rewanżu za porażkę sprzed 2 lat.
Wojciech Gackowski: Zach Randolph. Nie tyle zawiódł, ile został całkowicie wyłączony z gry przez podkoszowych Spurs. Gdyby wrzucił kilkanaście punktów i zebrał kilka piłek więcej, to spotkanie mogłoby potoczyć się inaczej.
Damian Suchan: Zapewne pojawią się głosy, że najbardziej zawiódł Zach Randolph. Zwróćmy jednak uwagę, że to nie Z-Bo zawiódł, ale to Spurs świetnie wyłączyli go z gry. Greg Popovich potrafił zneutralizować największy atut wśród swoich rywali, czyli grę przez wysokich. Również Marc Gasol nie był w stanie nic zdziałać pod obręczą, często wychodząc na półdystans gdzie miał chociaż szansę na oddanie rzutu. Wielka w tym zasługa obrony Spurs i za to należą im się wielkie brawa.
Łukasz Siemański: Przede wszystkim Zach Randolph, ale to nie jest w całości jego wina, znacząco do tak słabej dyspozycji Z-Bo przyczyniła się taktyka Gregga Poppovicha. Randolph nie dostawał piłki na 3-4 metr, na których jest zabójczy, a po ponowieniach też niewiele mu wychodziło. Spurs wyeliminowali tym samym jedną z głównych sił Grizzlies, czyli grę pomiędzy wysokimi i asysty notowane po tych akcjach.
Mateusz Babiarz: Lionell Hollins, który był zupełnie bezradny na to co zaproponował Popovich. Trener Grizzlies wyglądał wręcz na sparaliżowanego. Wyszedł z jednym planem na mecz, który szybko okazał się złym (Randolph był odcinany od piłki przez wyprzedzającego go obrońcę). Zabrakło mi jego elastyczności i ma za ten mecz u mnie spory minus.
2) Jaki będzie klucz do wygrania G2 w parze Spurs z Grizzlies?
Woy: Ja myślę, że nie ma żadnego przepisu na wygraną ze Spurs, gdyż to zespół wszechstronny oraz bardzo łatwo zmieniający się podczas serii. Najlepszym tego przykładem było przejście od dwóch niemal przegranych spotkań w konfrontacji z Warriors. Popovich jest na tyle doświadczonym i inteligentnym trenerem ,że stale stara się szukać nowych rozwiązań i dlatego zaryzykuję mówiąć, że Spurs są teamem nieobliczalnym pozytywnie. Możemy obejrzeć – jak w G1 – strzelaninę dystansową, można obejrzeć mecz sezonu Tony’ego Parkera, nagle przebudzi nam się Tim Duncan a w końcu zaskoczy któryś rezerwowy np. Gary Neal lub Tiago Splitter i rywal traci orientację na czym się skupić (pamiętacie rzut Ginobiliego, którego miał nie wykonywać?). Lionell Hollins musi być przygotowany niemal na każdą opcję a jak widać po pierwszym meczu nie zakładał eksplozji w ataku Spurs. Zwłaszcza przy grze dystansowej. Dodatkowo widać, że stary dobry Tim Duncan ma receptę na Z-Bo. Grizzlies mają wielki, twardy orzech do zgryzienia poza tym żadnych jak na razie przewag na pozycjach 1-2-3-4.
Wojciech Gackowski: Kluczem dla Grizzlies będzie powstrzymanie ławki Spurs. Bonner/Diaw/Splitter to nie zawodnicy najwyższego formatu, a Miśki nie potrafili ich zatrzymać. Bonner straszył z dystansu, Diaw fajnie bronił, a Splitter stawiał zasłony i powstrzymywał silniejszych rywali. Grizzlies muszą coś z tym zrobić.
Damian Suchan: Wydaje mi się, że G2 niewiele będzie się różnić od pierwszego starcia tych ekip. Pytanie tylko czy Spurs są w stanie przez kilka spotkań z rzędu grać tak perfekcyjną koszykówkę w obronie i czy w ataku utrzymają swoją niesamowitą skuteczność, szczególnie w rzutach za trzy punkty?
Łukasz Siemański: Lepsza dyspozycja Zacha Randolpha, a także odpowiedź Lionela Hollinsa na taktykę Popa. Jeśli Hollins znajdzie sposób przez który Pop będzie musiał zmieniać taktykę w trakcie meczu to okaże się to bardzo korzystne dla Miśków. Spurs już z taką skutecznością trafiać nie będą, dlatego ważne będzie, żeby dobrze zagrali Tim Duncan i Manu Ginobili, którzy w Game 1 mieli razem 14 punktów, na skuteczności 5/15 z gry.
Mateusz Babiarz: Zatrzymanie Parkera. Niech nie zmylą Was statystyki z G1. W San Antonio wszystko kręci się wokół Francuza. Nawet gdy w ofensywnych akcjach nie zaliczał punktów lub asyst to zawsze miał wielki wkład w grę. To zatrzymując Tony’ego Grizzlies wygrali dwa lata temu, a Thunder w zeszłym sezonie.
3) Co muszą zrobić Pacers by wyrwać wygraną w Miami?
Woy: Zatrzymać dystansowe granie Heat – Allena, Cole’a czy Battera – oraz ograniczyć do możliwego minimum role Wade’a oraz Bosha. Zakładam ,że LeBron zrobi swoje, ale by wygrać – gracze trenera Vogela muszą wygrać/zdominować walkę na tablicach. Ten aspekt pozwoli na zatrzymanie kontr Żaru a zdobywanie punktów przez Hibberta i Westa, z pomalowanego, może ostudzić zapały Mistrzów. Pacers pod koszem zatem muszą szukać swoich przewag. Jedno jest pewne, na pewno gracze Vogela nie pękną przed faworytami, bo mają sporo doświadczenia z poprzedniego play offs. Z drugiej strony myślę, że LeBron i spółka zademonstrują nam kawał dobrego grania, na najwyższym poziomie , tak by ostudzić zapał Pacers.
Wojciech Gackowski: Nic. Wystarczy, że zagrają swoją obronę i będą biegać do kontr. Przydałby się jeszcze Michael Jordan, bo Pacers chyba nie mają szans z Heat. A szkoda, bo to jedna z ciekawiej grających drużyn w tym roku. Ale już czekam na pojedynki LeBrona i Paula George’a.
Damian Suchan: Przede wszystkim trzeba zatrzymać wjazdy Jamesa pod kosz. Tego gracza nie da się nigdy do końca wyłączyć z gry, ale można próbować mu jak najbardziej utrudnić życie. Myślę, że długie ramiona Paula George’a i świadomość, że w pomalowanym czyha Roy Hibbert mogą być takim małym straszakiem, który sprawi, że LeBron dwa razy się zastanowi zanim zdecyduje się na wejście pod kosz i oddanie trudnego rzutu.
Łukasz Siemański: Play defense. Pacers muszą zatrzymać czołg zwany LeBronem Jamesem i liczyć na wszechstronność swojego składu. W serii z Knicks każdy z graczy S5 był conajmniej raz liderem punktowym Pacers. Właśnie takiego zbilansowania potrzebuje Indiana, musi sprawić, że zagrożenie dla Heat będzie czekało z każdej strony, na każdej pozycji. A także robić to co im wychodzi najlepiej – grać w obronie.
Mateusz Babiarz: Zablokować strefę pomalowaną i sprawić, że Heat byliby drużyną jump-shooterów. Brzmi prosto? Nic bardziej mylnego. Będzie to bardzo trudne do zrealizowania, szczególnie dlatego, że Pacers nie mogą grać strefą bo Heat ich rozstrzelają z dystansu. Dodatkowa uwaga – zminimalizowanie punktów w szybkim ataku.
4) Czy patrząc na tegoroczny skład finałów konferencji można powiedzieć, że „koszykówka tylko w big markets” to mit?
Woy: Przed sezonem nie sondowałem w ogóle takiego stwierdzenia i nie stawiałem na tytuł dla Lakers, jeśli odnosimy się do największych przegranych, z jakiejkolwiek metropolii. Stawiałem za to na kolejny tytuł dla Heat, stawiałem też na Pacers i Knicks jako najgroźniejszych rywali Mistrzów. W dodatku znów sprawdziło się porzekadło, iż obrona, doświadczenie i dystansowe granie dominują w play offs. Spójrzymy gdzie są Nuggets, co się stało z w końcu z pięknie grającymi w regular season Clippers albo jak szybko zeszło powietrze, przy niewykorzystanej szansie, z Warriors. Postawa Spurs, którzy odbywają swój ostatni taniec też nie jest żadnym zaskoczeniem. Oczywiście wielkie brawa dla Grizzlies, za wykorzystanie szans przy kontuzjach rywali (Griffina i przede wszystkim Westbrooka), którzy od dwóch lat straszą najlepszych w lidze i stają się topową drużyną najlepszej ligi świata. Można zaryzykować tezę, że Big Market dla NBA od od dobrych dwóch sezonów Miami, a od końca lat 90’tych właśnie San Antonio. Wystarzy policzyć udziały w finałach obu ekip – 3xHeat i 4x Spurs. Ostrogi są stuprocentowe w ostatniej fazie sezonu i to dodałoby dodatkowego smaczku całej rywalizacji.
Wojciech Gackowski: Nie mit, ale przesada. Nie chodzi o to, gdzie gramy, ale o to, kto gra. Liczy się drużyna. Cała otoczka ma oczywiście znaczenie (kasa, kasa, kasa), ale w sporcie liczy się przede wszystkim drużyna i wola walki
Damian Suchan: Wielkie rynki zawsze będą przyciągały wielkich graczy. To jest coś naturalnego i z tym nic nie da się zrobić. Jednak wielką gratką dla kibiców jest oglądanie heroicznej walki tych „małych” skazanych na bycie tylko tłem. Nagle okazuje się, że to oni potrafią wznieść się na wyżyny swoich możliwości i zaprezentować grę, dzięki której kibice ich pokochają. To jest właśnie ta romantyczna strona koszykówki, której nie da się nie kochać. Wracając do pytania, czy można z pełną odpowiedzialnością uznać San Antonio, Indianę, Memphis za małe rynki? Oczywiście nie mogą się równać z Miami, LA czy Nowym Jorkiem, ale to nadal wielkie aglomeracje z oddanymi kibicami i wielką historią.
Łukasz Siemański: Nie do końca. Wielkie składy budowane w Los Angeles i Nowym Jorku sobie nie poradziły, 3 z 4 drużyn wyleciały już w pierwszej rundzie, Knicks odpadli w drugiej. Ściągnąć gwiazdy to nie wszystko, trzeba jeszcze je umieć zgrać ze sobą i dopasować do siebie. A trenerzy, no cóż, z górnej półki nie byli. Tylko Mike Woodson miał pecha, bo zrobił z Knicks drużynę z jedną gwiazdą i bardzo dobrą resztą składu, ale ten kompletnie zawiódł ze strony indywidualnej. Moim zdaniem w koszykówce liczy się zgranie ekipy, nieco mniej siła składu, a ekipy wymienione przeze mnie wcześniej nie są specjalnie zgrane. W przeciwieństwie do finalistów konferencji. Gracze bardzo dobrze się znają, grają już ze sobą całkiem sporo i mają trenerów, którzy potrafią ten skład ułożyć. W Los Angeles składy mogą się pozmieniać (ewentualne odejścia Howarda, Paula), ale wystarczą 2-3 lata gry w ustabilizowanym składzie, a te ekipy jeszcze się odgryzą.
Mateusz Babiarz: I tak i nie. Z jednej strony oczywiste jest, że największe gwiazdy ligi chcą grać w największych metropoliach. Miejscach, które oferują więcej niż tylko kierat mecz-trening-dom. To sprawia, że wciąż wolni agenci będą częściej stawiać na oferty z LA, NY, Miami czy Chicago niż z Minnesoty, Indianapolis czy San Antonio. Nie chodzi tutaj o wielkość miast, ale o jego charakter, rozrywki, ludzi w nich mieszkających i w końcu o potencjał marketingowy. Czy można wygrywać w mniejszych ośrodkach? Oczywiście, mamy tego dobre przykłady. W dłuższej perspektywie, finansowo są jednak uprzywilejowane zespoły z Big Markets.
5) Jakie wyniki typujesz w obu seriach?
Woy: 4-3 dla Spurs i 4-2 dla Heat.
Wojciech Gackowski: Chciałbym obejrzeć finał Grizzlies-Pacers (defense!), ale będzie o to bardzo ciężko. Niemniej, wciąż wierzę w Miśki i to ich widzę w finale obok Miami. Spurs 2:4 Grizzlies, Heat 4:2 Pacers
Damian Suchan: 4:2 dla Heat i 4:3 dla Spurs
Łukasz Siemański: Spurs 4-3 Grizzlies. Myślę, że Memphis jeszcze się poderwie do walki, wyrwie 3 mecze, ale w Game 7 Spurs wykorzystają swoje olbrzymie doświadczenie i wyrwą ten mecz, awansując do Finałów. Po Wschodzie NBA stawiam na Miami Heat i wynik 4-2. Pacers to bardzo solidna drużyna, ale brakuje im szerokiej ławki rezerwowych, żeby wygrać tą serię. Może za rok, w tym jeszcze nie.
Mateusz Babiarz: Spurs i Heat w sześciu spotkaniach.
4-2 Heat lub 4-1 Heat:) a na zachodzie licze na miski, ale sas nalezy sie final…w sumie za rowna gre, final to nie to samo co mistrzostwo:):)
Let’s Go Heat !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
1. Taktyka Hollinsa, w G2 było już lepiej, zdominowali tablice, ale znowu świetna defensywa przeciwko Randolphowi i Gasolowi dała się we znaki Grizzlies.
2. Defensywa i Taktyka!!!
3. Ustawić defa pod LeBrona (jak Mavs), a Hibbert sprawi, że inni nie będą zdobywać łatwych punktów z pod kosza (tak jak z Knicks) Paul George, Lance Stephenson i David West muszą wznieść się na wyżyny (zresztą w aktualnych Pacers można znaleźć kilka podobieństw do Mavs z przed 2 lat, brak jednak Dirka;)
4. Tylko big markets przyciągają super gwiazdy, ale każdy może sobie legendę wyciągnąć w drafcie i ją utrzymać;) mniejsze rynki mogą budować zespoły: dobre wybory w drafcie + zadaniowcy + 1-2 weteranów, bądź graczy po przejściach (jak Indiana, Memphis, San Antonio, OKC) i walczyć o tytuł z naszpikowanymi gigantami teamami z NY, LA, Bostonu, czy Miami. Zawsze tak było, ten mit już dawno upadł (tak jakoś w latach 70 tych, kiedy parę tytułów było z mniejszych rynków), a przykład SAS ewidentnie pokazuje, że można zrobić niemal dynastię nie bedąc z wielkiego miasta;)
5. 4-2 dla Memphis, (ewentualnie 4-0 dla SAS) i 4-1 dla Heat. Mimo 2 porażek, cały czas wierzę w Grizzlies, bo wcześniej pokazali, że jak już na kogoś znajdą sposób to koniec, a na Spurs już prawie mają;) obie serie jak na razie zaczynali od porażek, by potem odnieść 4 zwycięstwa z rzędu, ale jeśli Spurs złamią ich w Memphis to Grizzlies się już nie podniosą, a Popovic to najlepszy trener, więc też coś specjalnego przygotuje;)
Miami pokazali już, że jeśli są skoncentrowani to nie sposób ich ograć, również Indianie będzie brakować atutów, więc stawiam 4-1, ale nie bez walki.