Lindsey Hunter raczej nie pozostawił po sobie dobrego wrażenia przy pracy z Phoenix Suns, nie wnosząc ani nowej jakość, ani jakiejś specjalnej myśli szkoleniowej w poczynania zawodników. Spotkanie w rodzinnym mieście Chicago, byłego gracza NBA, z nowo wybranym managerem też niczego nie przyniosło i wszystko wskazuje na to, że krótki epizod trenerski Huntera dobiegł końca. Jak donosi coraz więcej źródeł związanych z klubem z Arizony . Słońca na dobre rozpoczęły poszukiwania nowego szkoleniowca. Jest tylko jedna rzecz, która cechuje wszystkich niżej przedstawionych kandydatów – brak doświadczenia.
33-letni uczeń Danny’ego Ainge’a – Ryan McDonough – nie zamierza inwestować dużych pieniędzy w wielkie trenerskie nazwisko i będzie liczył na talenty młodszych szkoleniowców, którzy pokierują losami młodej drużyny. Przy okazji warto powiedzieć, iż Suns lada chwila staną do boju o co najmniej jednego wartościowego weterana (salary cup im na to pozwala) oraz pokuszą się o czołowy wybór w drafcie (mają piąty pick).
Na celownik klubu z Arizony trafili jedni z najmłodszych asystentów ligi, a wśród nich są JB Bickerstaff (Houston Rockets), Jeff Hornacek (Utah Jazz), Quin Snyder (ex Lakers a obecnie asystent w CSKA Moskwa) i Steve Clifford (L.A. Lakers, ex Orlando Magic).
Najgorszy jest fakt, że o pracy żadnego z nich nie możemy się mocniej się wypowiedzieć, gdyż jak na razie tylko Snyder ma większe doświadczenie trenerskie poprzez naukę przy Mike’u Krzyzewskim w Duke czy 3-letnie prowadzenie zespołu NBDL – Austin Torros. Hornacek pracuje z zawodnikami Utah nad poprawą skuteczności i techniki rzutów, Clifford pomagał w aspektach defensywy Orlando Magic i L.A Lakers (jak wiecie z marnym skutkiem) a Bickerstaff to syn bardziej znanego trenera – ojca. Bernie bowiem przez lata prowadził ekipy Bobcats, Wizards oraz Nuggets czy Sonics. Z czasem stary Bickerstaff dobrał sobie syna-asystenta, by z czasem przekazywać mu tajniki swojej wiedzy trenerskiej. John Blair obecnie pracuje w Houston i asystuje dla Rockets od trzech sezonów, pracując nad ofensywą zespołu. Wcześnie zajmował się też scoutingiem w Minnesocie.
Niestety żaden z tych trenerów nie pokazuje aż takiego potencjału by Słońca mogły mieć nadzieję by za chwilę wdrapać się na poziom 40 wygranych. Na pewno obejrzymy kolejny eksperyment trenerski i zastanawiam się czy nie lepiej byłoby przed paroma miesiącami postawić na któregoś z byłych asystentów Alvina Gentry, głodnych posady pierwszego szkoleniowca (przez to też odeszli z klubu) – Dana Majerle lub Elstona Turnera. Sam Majerle był gorącym zwolennikiem postawienia na Turnera, coacha z 14-letnim doświadczeniem w lidze.
Obawiam się, iż Słońca przez najbliższe lata pogrążą się w marazmie. Nie ma zawodników, trenera widzę, że też wybiorą z kapelusza. Trzeba było dać szansę Majerle.
zdecydowanie TAK, Thunder Dan był moim pickiem . W dodatku to człowiek z organizacji.