W poprzednich play offs, 2012 roku, byliśmy świadkami kilku spektakularnych pojedynków, bardzo wyrównanych rywalizacji z udziałem Heat i Celtics, Celtics i Sixers, Grizzlies i Clippers, Lakers i Nuggets czy Spurs i Thunder. Z kolei dwa lata temu mieliśmy doczynienia z ekscytującymi konfrontacjami Thunder z Grizzlies, Lakers z Hornets, Spurs z Grizzlies oraz Hawks z Magic. W tym roku, kiedy nasze apetyty znakomitymi występami w sezonie zasadniczym zaostrzyli New York Knicks, Denver Nuggets oraz L.A. Clippers, możemy trochę ponarzekać na formę wyżej rozstawionych drużyn, które już zakończyły swoją przygodę. Jak się okazuje, to jesteśmy świadkami mniej wyrównanych play offs i poza najostrzejszą konfrontacją Bulls z Nets, większość rywalizacji zostawia nam wrażenie jednostronnych, a zakończona wczoraj rywalizacja Spurs z Grizzlies jest tego najlepszym dowodem. Odnoszę wrażenie, że praktycznie, gdyby nie udział w meczach posezonowych Golden State Warriors, to ciężko byłoby mówić o jakichkolwiek niespodziankach. Gdzieś przez 4 mecze pachniało wyrównaną rywalizacją między Spurs i Warriors oraz Hawks i Pacers. Wspaniały prezent zrobili swoim fanom koszykarze Grizzlies, ale jednak czy ich sukces oraz awans do Western Conference Finals nie bieże się z czegoś innego, niż tylko świetnej defensywy?
Zapraszam do dyskusji i kilku moich odpowiedzi, których doszukałem się; dlaczego dziś część z nas, nie jest do końca przekonana czy te play offs dały nam odpowiedź na temat siły poszczególnych drużyn oraz potencjału danych ekip. Na pewno dowiemy się kogo lub czego zabrakło 8 drużynom naszej ukochanej ligi.
1/ New York: przypadek JR Smitha, forma Kidda
Jason Kidd i jego transfer do Knicks postrzegany był jako ważne doświadczenie, które Mistrz NBA z 2011 roku miał dać ekipie Woodsona. Kidd świetnie spisywał się w sezonie regularnym, uzupełniając się Ray’em Feltonem oraz zdobywając punkty rzutami zza łuku. W play offs weteran zatracił gdzieś swoje najlepsze granie i był najgorszym zawodnikiem swojej drużyny. Podczas konfrontacji z Celtami zdobywał jeszcze 1,8 pkt na mecz, by w rywalizacji z Pacers nie zdobyć nawet punktu, przez wszystkie sześć spotkań.
Z gorszej strony zaprezentował się najlepszy rezerwowy NBA, JR Smith, który w przerwach między meczami, spędzał swój czas w klubach nocnych, bawiąc się w towarzystwie Rihanny. Słynna piosenkarka niedawno skwitowała formę Smitha, sugerując, że podczas spotkań z Celtami i Pacers często grywał on na przysłowiowym kacu! O ile Smith w sezonie regularnym stracił łatkę ‘ceglarza’, o tyle w play offs wróciła ona do niego niczym bumerang. Smith podczas wszystkich spotkań z Pacers grał na 29% skuteczności z gry i 23% skuteczności zza łuku. Czy pomógł swojemu zespołowi, jak to miało w miejsce w regular season..Wątpię.
2/ Boston Celtics: kontuzje Rondo i Sullingera
Kiedy w połowie sezonu zasadniczego kontuzji zerwania wiązadła krzyżowego nabawił się główny motorniczy Celtów, wiadome było, że dusza Zielonych mocno ucierpi. Nie pomogły też osoby Avery’ego Bradley’a oraz Jasona Terry’ego. Słabą sytuację kadrową spotęgowały problemy z plecami czołowego podkoszowego i debiutanta Celtów – Jareda Sullingera. Obie informacje spadły niczym grom z jasnego nieba na fanów drużyny, ograniczając ich szanse na przjeście pierwszej rundy play offs do minimum. Jestem pełen przekonania, że z nimi dwoma Doc Rivers miałby szansę na przejście Knicks.
3/ Chicago Bulls: choroba Denga i urazy Hinricha
Chicago Bulls i ich fani cały sezon czekali na swojego MVP (to jednak materiał na całkiem inną historię, która znudziła się już fanom NBA). Po wyeliminowaniu Nets i wykonaniu planu minimum na ten sezon, fani Chicago ostrzyli sobie apetyty na konfrontację z aktualnym Mistrzami ligi. Niestety po raz kolejny Tom Thibodeau musiał oglądać kontuzje w swoim zespole, a uraz łydki odnowił się pierwszemu rozgrywającemu – Kirkowi Hinrichowi. Praktycznie przez całą rywalizację z Heat Thibs musiał tylko i wyłącznie korzystać z usług Nate’a Robinsona. Drugi ból głowy trenera spotęgowała choroba – zapalenie opon mózgowych – Luola Denga. Sam skrzydłowy wylądował w szpitalu i do dziś nie doszedł do siebie po mocno nieprzyjemniej dolegliwości. Jedno jest pewne, że ze zdrowymi Dengiem i Hinrichem Bulls mieliby szansę na urwanie co najmniej dwóch spotkań Heat. Również najlepszy gracz ligi – LeBron James – miałby cięższą przeprawę w konfrontacji z duetem Butler-Deng.
4/ Atlanta Hawks: kontuzje Pachuli i Williamsa
Mało kto już dziś pamięta, że kapitalny sezon od listopada do stycznia rozgrywał przechodzący z Szóstek do Jastrzębi – Luo Williams. Czołowy zmiennik ligi na pozycji numer dwa , z powodzeniem, zastępował oddanego do Nets, Joe Johnsona. Lou dał iskrę swojemu zespołowi i nadzieję na równą rywalizację z osłabionymi brakiem liderów – Grangera i Rose’a – Pacers i Bulls. W dodatku z nim w składzie, Hawks potrafili wygrywać z najlepszymi na Wschodzie, podczas pierwszych spotkań regular season. Schody w Hawks zaczęły się również w momencie złapania urazu podobnego urazu do Rondo – zerwania ACL – właśnie przy osobie napędzającego ataki Jastrzębi, Williamsa. Jeśli do kłopotów ze składem trenera Larry’ego Drew dodamy jeszcze zerwane ścięgno achillesa Zazy Pachuli, w końcu marca, to jeszcze ujrzymy dziury na pozycjach podkoszowych podczas pierwszej rundy play offs. Brak ważnego centra w rotacji coacha Drew było widoczne w konfrontacji z wysokimi graczami Pacers. Nie twierdzę, że z Pachulią i Williamsem Hawks od razu pokonaliby Pacers, ale na pewno moglibyśmy sobie ostrzyć apetyty np. na 7 spotkań.
5/Golden State Warriors: kontuzja Lee
Jednego zdrowego podkoszowego – na dodatek klasy All Star – zabrakło Markowi Jacksonowi – do wyrównania rywalizacji na wysokich pozycjach w konfrontacji ze Spurs. Wprawdzie David Lee był obecny i mentalnie starał się krzepić drużynę, ale wiemy też, iż grał on na własne życzenie oraz z kontuzją biodra (w jakiś sposób blokowaną). Podczas serii z Nuggets złapał on uraz, który nie potrafił mu zaprezentować swoich regularnych double-double podczas meczów ze Spurs. Na pewno przy świetnie prezentującym się Andrew Bogucie mógłby pomóc stworzyć mocniejszą zaporę na Tima Duncana i jego kolegów ze Spurs. Faktem jest, że pewnie wówczas gra Warriors nie byłaby aż tak dynamiczna, i kto wie jak wyglądałaby cała rywalizacja z Ostrogami? Fakt jest taki, że Lee zabrakło i był on przy Stephenie Currym główną podstawą, zarówno ataku jak i obrony, zespołu Marka Jacksona.
6/Oklahoma City Thunder: kontuzja Westbrooka
Wypadnięcie z gry przy urazie kolana Russella Westbrooka to największe negatywne wydarzenie play offs 2013. Jego absencja zaniżyła szansę Thunder na wygranie rywalizacji z Grizzlies to minimum. Scott Brooks nie miał ani planu B, ani gracza – bo nie Reggiego Jacksona – będącego w stanie tak wyraźnie wspomóc jego zespół. Nawet popisy strzeleckie Kevina Duranta na wiele dały, bo tylko jedną wygraną i to przy dużym szczęściu w pierwszej potyczce z Miśkami. Jakim motorem napędowym dla Grzmotu był Russ Westbrook przekonaliśmy się tak naprawdę gdy playmakera zabrakło w szeregach OKC. Bez swojego combo zespół stracił 1/3 wartości i okazał się takimi „Chicago Bulls z play offs 2012”. Spadek Oklahomy zatem ogromny, bowiem z finałów NBA zostały tylko wspomnienia..a szkoda.
7/ Memphis Grizzlies: forma Randolpha
Od bohatera Memphis do przysłowiowego zera, spadły akcje Z-Bo w zespole Lionella Hollinsa. Randolph w żadnym ze spotkań ze Spurs nie wrzcił rywalowi więcej niż 15pkt, a ponadto trafił 16 z 53 rzutów, co daje skuteczność 30% (46% to jego standard). Randolph nie przypominał skrzydłowego, który w konfrontacji z Clippers robił różnicę i liderował ofensywie Miśków. Ponadto ostatnie plotki z Memphis donoszą, iż podczas gier posezonowych wyszedł z niego zły charakter i poróżnił się z trenerem Hollinsem. Niektóre doniesienia nawet mówią, że Zach może stać się ofiarą podobnej do Rudy’ego Gay’a wymiany, po to tylko by zespół zaoszczędził 15 mln USD jakie ma przeznaczone na misiowatego podkoszowego. Podsumowując całą rywalizację ze Spurs to Randolph dostał prawdziwą lekcję od większego weterana, Tima Duncana. Być może, gdyby Zach zagrał na swoim 46% poziomie bylibyśmy świadkami co najmniej 2 wygranych Memphis?
8/Los Angeles Lakers: kontuzja Bryanta
Nie wiemy z jakim efektem grałby przeciwko zorganizowanym Spurs lider Lakers, ale w moim przekonaniu porażki Jeziorowców nie byłyby aż tak wyraźnie (na granicy 20pkt). Być może uniknęliby oni też sweepa? Wydaje się jednak, że bez Howarda na wysokich obrotach oraz bez zdrowego Nasha Lakers i tak nie wyszliby zwycięsko z konfrontacji najlepszą drużyną Zachodu. Puentując; Bryant to obok Westbrooka, drugi największy nieobecny meczów posezonowych. Oczywiście uczestnictwo każdego z wyżej wyminionych graczy zaostrzyłoby nam rywalizację w ósemkach oraz mogłoby zmienić losy całych play offs 2013.
Osobiście nie pamiętam bowiem, kiedy ostatni raz mieliśmy tak duży wysyp kontuzji czołowych graczy, z topowej 16stki ligi. Warto tylko dodać, że ciągle na różnego rodzaju problemy zdrowotne narzekają Dwayne Wade i Tony Parker, a Pacers grają bez kluczowego strzelca, Danny’ego Grangera. Oby dalszych kontuzji czy urazów nie było już w planie na nadchodzące spotkania NBA.
trochę też Clippersi dali ciała, wszyscy liczyli na więcej. Myślę, że Paul zmieni otoczenie jeśli nie dołączy jakiś fajny trener.
Moim zdaniem wyszło to ze poza Paulem tam nikogo nie ma
griffin na siłę kreowany na gwiazdę którą nigdy nie będzie mimo kapitalnych dunków.
Jordan- Atletyczny center i na tym można skończyć więcej + nie ma.
Crawford- świetnie się nadaję na 6thmana ale nie opierałbym na nim głównych zdobyczy punktowych
Billups- to nie ten sam chancey co kilka lat temu, dobry do pokierowania jakimś młodym pg ale nie takim generałem jakim jest Chris.
Barnes- pozytywnie zaskakiwał cały sezon, dobry zadaniowiec na ten czas.
Butler- powoli się kończy jego ciekawa kariera.
Odom- nie ma co komentować.
Bledsoe- zobaczymy co za kilka lat będzie z niego.
Mnie najbardziej bolały kontuzję celtów i Bulls , nie oszukujmy się ale mogli oni spokojnie przeszkodzić Miami . C’s ze zdrowym Rondo + Bradley to kapitalna para na pozycję 1-2
Natomiast Chicago grając tak naprawdę w 6 Noah , Gibson, Boozer, Butler , Nate, Bellinelli nie mieli szans z kimkolwiek a i tak wygrali z Nets.