INDIANA PACERS 76:99 MIAMI HEAT (3-4)
– Pacers stoczyli piękną walkę z Heat i z pozycji underdoga doprowadzili do siódmego spotkania, jednak w decydującym momencie nie mieli niestety nic do powiedzenia. W takich chwilach wartość doświadczenia jest jeszcze wyższa, niż zwykle. Nie zmienia to jednak faktu, że Heat wywalczyli trzecie Finały z rzędu po bardzo trudnej serii. Pacers mogą wrócić za rok silniejsi i może być jeszcze bardziej ciekawie na tym „nudnym” Wschodzie. Na razie, Heat zostali pierwszą wschodnią ekipą od czasów Bulls 1996-98, która wzięła udział w trzech kolejnych Finałach NBA.
Ta statystyka z pewnością jest jedną z bardziej ulubionych wśród fanów Miami. Heat w sezonie regularnym wygrali 66 spotkań i są trzynastą drużyną w historii NBA z takim osiągnięciem. Wszystkie dziewięć drużyn, które awansowały przy tym do Finałów, zdobywały mistrzostwo.
– Wracając jednak do Game 7, zwycięzca mógł być tylko jeden. Miami Heat pod koniec spotkania prowadzili nawet 28 punktami i po raz drugi z rzędu awansowali do NBA Finals po siódmym meczu Finałów Konferencji. To trzeci taki przypadek w historii NBA, by drużyna w dwóch kolejnych latach wygrywała G7 na poziomie Finałów Konferencji – poprzednie to St. Louis Hawks (1960, 1961) i Boston Celtics (1962, 1963).
Warto zauważyć, że w zakończonych właśnie Finałach Konferencji Wschodniej żadna drużyna nie wygrała dwóch kolejnych spotkań. Heat mieli to szczęście, że wywalczyli zwycięstwo w pierwszym meczu. Mistrzowie NBA w tej edycji play-offs nie przegrali jeszcze dwóch meczów z rzędu, a spotkania następujące bezpośrednio po porażkach wygrywali średnią różnicą 22.3 punktów.
– Gospodarze przejęli to spotkanie w drugiej kwarcie (33:16) i nie oddali tamtej przewagi do końca. Rozegrali fantastyczny mecz szczególnie w obronie, wymuszając 9 strat w pierwszej kwarcie, 13 w ciągu 17 pierwszych minut meczu, 15 w pierwszej połowie oraz 21 w całym meczu. Straty nie bolałyby gości tak bardzo, gdyby ci uzyskali przewagę w pozostałych elementach gry. Niespodziewanie jednak to Heat wygrali tablice 43-36 (15-8 w ataku, Wade 6), statystykę punktów drugiej szansy 22-12 oraz zremisowali w punktach z pomalowanego 30-30.
Po raz pierwszy w tej serii Miami miało więcej zbiórek w ataku niż Pacers. To także pierwsza w tych ECF wygrana Heat na tablicach. Nawet mimo dzisiejszego zwycięstwa gospodarzy na deskach, na przestrzeni całej serii Heat zebrali o 54 piłki mniej (244-298). W erze zegara 24 sekund Miami zostali trzecią drużyną, która wygrała serię play-offs mimo tak dużęj negatywnej różnicy w tym elemencie gry. W Finale Konferencji Wschodniej 1982 Sixers pokonali Celtics przy -70, a w 2006 roku, w drugiej rundzie, Suns wygrali z Clippers mimo -82.
– Ta seria mogłaby skończyć się inaczej, gdyby Pacers mieli mocniejszą ławkę rezerwowych. Zwłaszcza, jeśli Roy Hibbert (18 pkt, 8 zb, 7-11 FG) na dwie minuty do końca trzeciej kwarty łapie piąty faul, a Paul George (7 pkt, 7 zb, 4 ast, 2-9 FG) kompletuje sześć przewinień. George oraz Hibbert w poprzednich meczach sprawili mistrzom NBA naprawdę sporo kłopotów, ale dziś zostali zatrzymani. 14 punktów i 6 zbiórek zanotował David West, ale miał najgorsze w zespole -24 oraz aż sześć strat. George Hill starał się zagrzać swoich kolegów do walki i come-backu, ale poza trzema trójkami trafił tylko jeden z siedmiu rzutów za dwa (13 pkt). Lance Stephenson dołożył 10/6/5. Generalnie, pierwsza piątka Indiany w tej serii zaprezentowała się świetnie, szczególnie mam na myśli Hibberta i George’a, jednak wyraźnie brakowało iskry z ławki. W sześciu pierwszych meczach rezerwowi Indiany notowali średnio 11 punktów na mecz. Tylko raz zmiennik Pacers przekroczył w tej serii próg double-digits – Tyler Hansbrough (10 pkt, G1).
– Zgodnie z oczekiwaniami LeBron James zdobył 32 punktów (15-16 FT), zebrał 8 piłek i rozdał 4 asysty. Sam trafił więcej rzutów wolnych, niż wszyscy koszykarze gości (14-20). James utrzymał przewagę i nadal ma najlepszą średnią punktową w G7 wśród graczy, którzy rozegrali więcej niż jeden taki mecz. Jego PPG7 wynosi teraz 33.8, przy 33.7 Jordana. LeBron został czwartym koszykarzem, który zdobył 30 punktów w trzech kolejnych Game 7, po Larrym Birdzie (1987, 1988), Jerrym Weście (1966-1969) i Elginie Baylorze (1960-1966, pięć z rzędu).
– LeBron jak LeBron, ale Heat najbardziej cieszą się chyba z przełomowego meczu Dwyane’a Wade’a, który w poprzednich spotkaniach zawodził, ale w najważniejszym Game 7 zdobył 21 punktów i zebrał 9 piłek, w tym sześć w ataku. Flash, który w sezonie regularnym notował średnio 21.2 ppg, w tych play-offs wcześniej tylko raz dobił do dwudziestki (G2 z Bucks). Dziś przełamał serię 12 spotkań, w których mu się to nie udawało. To najdłuższa taka passa w jednej edycji PO wśród graczy, którzy w poprzedzającym je sezonie regularnym mieli min. 20 punktów na mecz, na równi z serią Walta Fraziera z PO 1970.
NBA Finals!
You must be logged in to post a comment.