SAN ANTONIO SPURS 84:103 MIAMI HEAT (1-1)
– Heat przeprowadzili w drugiej połowie ogromny run i do San Antonio Finały 2013 jadą z remisem 1-1. Bohaterami tego meczu nie byli wcale LeBron James, Tim Duncan czy Tony Parker, a Mario Chalmers i Danny Green. Finały to nie tylko czas gwiazd. Mecz trzeci już w nocy z wtorku na środę o godzinie 3:00, ja już nie mogę się doczekać. Nawet jeśli pod koniec G2 po parkiecie hasał Tracy McGrady przy wyniku +20 dla Miami.
– Mistrzowie NBA przeprowadzili od 3:11 do końca 3Q do 7:13 do końca meczu run 33-5. W jego trakcie gospodarze trafili 12 z 13 rzutów z gry (5-5 FT) i popełnili tylko jedną stratę, z kolei Spurs przy 2-10 z gry i 0-3 z linii mieli aż sześć strat (w G1 – cztery). W ciągu tego zrywu Heat zdobyli aż 16 punktów (6-7 FG) po pick’n’rollach LeBron-Chalmers. W pierwszym meczu Finałów ten duet w pick’n’rollu dał Heat tylko cztery rzuty z gry, wszystkie niecelne. Wracając do dzisiejszego wielkiego runu Miami, w jego trakcie James zdobył 11 punktów na 5-5 FG, ale wspominam o tym tylko z racji statystycznej ciekawostki, prawda jest taka, że głównie to zadaniowcy z Chalmersem na czele wygrali dla Heat to spotkanie.
– LeBron James zdobył 17 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst, 3 przechwyty i 3 bloki (7-17 FG), ale po trzech kwartach trafił tylko 3 z 13 rzutów z gry. Po pierwszej połowie miał tylko cztery punkty, co jest jego najgorszym finałowym wynikiem w karierze (wraz z meczami przeciwko Spurs w 2007 i Mavericks 2011). Jak na razie James po dwóch meczach Finałów ma tylko 35 punktów, ale na szczęście jego wsparcie radzi sobie naprawdę świetnie. Mario Chalmers był najlepszym strzelcem tego spotkania, choć miał tylko 19 punktów. To on rozkręcił run Heat dzięki dwóm akcjom 2+1 oraz dwóm asystom w ostatnich 3 minutach trzeciej kwarty. Heat w ostatnią odsłonę weszli z 10-punktową przewagą i tam dokończyli dzieła. Chalmers był +30, James +29, Ray Allen (13 pkt, 5-8 FG) +27, Mike Miller (9 pkt, 3-3 3pt, 16 min!) +22 – zgadnijcie, dlaczego.
– W trakcie runu 33-5 wyłonił się mniejszy, „zaledwie” 15-0. Heat są pierwszą drużyną w tych play-offach, która rzuciła Spurs tak dużo punktów bez odpowiedzi. Wcześniej, w 2010 roku w pierwszej rundzie, Spurs zanotowali passę 0-17 przeciwko Dallas Mavericks, ale mimo to udało im się tamto spotkanie wygrać.
– Dwyane Wade (10 pkt, 6 ast) i Chris Bosh (12 pkt, 10 zb, 6-10 FG) przejmowanie meczu przez swoją drużynę oglądali z ławki, ale także spisali się dobrze. Po wjazdach Wade’a Heat zdobyli dziś 12 punktów (5-7 FG), w pierwszym meczu – tylko cztery (2-8 FG). Bosh z kolei po raz pierwszy od G3 z Pacers przełamał barierę 50% skuteczności. Heat wygrali 30 ostatnich meczów, w których dokonywał tej sztuki. Bosh także po raz pierwszy od trzeciego meczu z Bulls oraz po raz trzeci w całych PO zanotował double-double. Nie oddał dziś ani jednego rzutu za trzy.
– Heat przegrali w tych play-offach pięć spotkań, ale za każdym razem już w kolejnym meczu udowadniali, że był to tylko wypadek przy pracy. Dziś mistrzowie NBA wygrali 11. mecz z rzędu następujący bezpośrednio po porażce. Żary od 10 stycznia nie przegrały dwóch kolejnych starć. G2 z Bulls wygrali różnicą 37 punktów, G3 z Pacers +18, G5 z Pacers +11, G7 z Pacers +23 i dziś +19. W tych play-offach Heat wygrywają mecze po przegranych średnią różnicą 21.6 punkta.
– Przechodząc powoli do Spurs – Ostrogi, które Finałów jeszcze w swojej historii nie przegrały, dziś zakończyły serię sześciu zwycięstw w fazie NBA Finals. Tylko dwie drużyny na tym etapie miały tak długie serie wygranych – Lakers 2001-2002 (8) i Rockets 1994-1995 (6). Co jednak ciekawsze, 19-punktowe zwycięstwo Heat to najwyższa wygrana w G2 Finałów dla drużyny, która przegrała mecz inauguracyjny, od 1991 roku, kiedy Bulls wygrali z Lakers różnicą 21 punktów. Tamte Finały zakończyły się wynikiem 4-1 dla Chicago i pierwszym tytułem dla Michaela Jordana.
– Spurs w pierwszym meczu NBA Finals popełnili tylko cztery straty – dziś mieli ich więcej już po sześciu minutach gry. Ostatecznie Ostrogi zakończyły spotkanie z 17 straconymi piłkami. O ośmiu stratach Miami w G1 mało kto mówił, ale dziś Żary spisały się jeszcze lepiej, popełniając tylko sześć TO. Sam Tony Parker miał ich pięć (w G1 – zero). Spurs trafili 41% rzutów z gry przy prawie 50% Miami. Obie drużyny trafiły po 10 rzutów za trzy na świetnej skuteczności, ale to goście trafili tylko 46% prób (11-24) z odległości nie większej niż 1,5m od kosza (Heat 15-21). Wielka Trójka San Antonio zdobyła 27 punktów (30,8 FG, 7 ast, 9 TO) – dwa razy mniej, niż w pierwszym meczu.
Tim Duncan zdobył 9 punktów i zebrał 11 piłek, ale spudłował 10 z 13 rzutów z gry. To jego najgorszy strzelecki występ w Finałach NBA oraz szósty najgorszy w play-offs. Manu Ginobili miał 5 punktów (2-6 FG), ale grał jeszcze słabiej. Tony Parker zanotował 13 punktów i 5 asyst (5-14 FG), ale był -27 w 33 minuty gry. Ginobili -23, Gary Neal (10 pkt) -28, Duncan -14. Kawhi Leonard (9 pkt, 14 zb, 8 w ataku! 4-12 FG) -21.
Spurs przegrali, bo Danny Green jest tylko jeden. Dziś zdobył 17 punktów, trafiając wszystkie 6 rzutów z gry, w tym 5 trójek (rekord Finałów w liczbie celnych rzutów za trzy bez pudła).
– Zbliżamy się do końca i ostatniej części meczu, gdy obaj trenerzy opróżnili ławki rezerwowych i na parkiecie pojawił się Tracy McGrady. T-Mac został trzecim graczem w historii NBA, który zagrał w Finałach bez żadnego występu w sezonie regularnym w danych rozgrywkach (Dick Schnittker 1953, Tom Hoover 1966, obaj Lakers).
– Odkąd w Finałach pojawił się system 2-3-2, zwycięzca meczu trzeciego przy stanie 1-1 wygrywał serię w 92,3% przypadków.
Dobrą robotę robisz z tymi statystykami. Bardzo mi się podobają:)
Fajne te artykuly:) zawsze na nie czekam:)
dzięki i zapraszam na następne, już jutro po Game 3 :)