Gdy zastanawiałem się nad tym jak może przebiegać finałowa seria przed pierwszym gwizdkiem złapałem się na tym, że wszystko będzie zależało od gry Heat. Jeżeli będą grali średnio tak jak w G1 i przez 2.5 kwarty G2 to mogą szybko przegrać. Jeżeli jednak będą się prezentować tak jak na przełomie trzeciej i czwartej kwarty wczorajszego meczu to dość łatwo mogą wciągnąć pod kopułę kolejny baner.
Drużyna | Stan serii | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
San Antonio Spurs | 1 | 22 | 23 | 20 | 19 | 84 |
Miami Heat | 1 | 22 | 28 | 25 | 28 | 103 |
Przebieg spotkania
Heat jeszcze przed meczem podkreślali, że mecz nr 2 jest absolutnie kluczowy dla losów finałowej serii. Po ich obronie na początku spotkania widać było, że słowa zamierzają przekuć w czyny.
W niewiele ponad 4 minuty Spurs mieli już dwie straty, ale utrzymywali kilkupunktową przewagę dzięki skuteczności z dystansu Danny’ego Greena (rozpoczął od 3/3 zza łuku).
Bardzo aktywny na początku spotkania był Dwyane Wade, który zrozumiał że bez jego produktywności Heat nie są w stanie wygrać. Wśród graczy Spurs brakowało skuteczności Duncana i Parkera, którzy pudłowali z dobrych pozycji i już wkrótce wynik oscylował w okół remisu.
Dziewięć minut pierwszej kwarty wystarczyło by Spurs mieli już więcej strat (5) niż w całym G1. Głównie przez zgubione piłki przed drugą odsłoną na tablicy widniał wynik 22-22.
SAS mieli straszne problemy z wejściem w swoje ofensywne zagrywki. Duża w tym zasługa bardzo aktywnej obrony gospodarzy, która strasznie utrudniała życie zwłaszcza Ginobiliemu. Na szczęście dla gości, za każdym razem gdy Heat zbierali się na mały zryw, Spurs potrafili odpowiedzieć rzutem z dystansu (Neal, Green).
Dopiero w ostatniej minucie podopieczni trenera Spoelstry odskoczyli na pięć oczek dzięki trafieniom Chalmersa i Wade’a by do szatni schodzić przy wyniku 50-45. Popovicha najbardziej martwić mogły straty i to, że świetnie w mecz weszła cała grupa zadaniowych graczy Heat (Andersen, Miller, Allen i Chalmers).
To co dobrze funkcjonowało w meczu nr 1 (odpuszczanie Wade’a, Bosha i Chalmersa), tym razem kończyło się kolejnymi trafieniami Heat. Miami dobrze realizowało taktykę gry inside-out, z której tak słyną Spurs. Jak się jednak okazało później, to nie było wszystko co mieli do pokazania swoim kibicom tego wieczoru.
Po nieskutecznym starcie drugiej połowy w wykonaniu obu drużyn przebudzili się w końcu Spurs. Kolejne trafienia zaliczył Leonard, Splitter i Green (piąta trójka), by po przerwie Spoelstry i trafieniu Bosha znów (dwukrotnie) zaliczyć kosze rękami Leonarda i wyjść na prowadzenie (58-56).
Jak się okazało, wyrównana gra trwała jeszcze tylko przez dwie minuty, a SAS ostatni raz prowadzili po punktach Greena na 3:49 do końca trzeciej kwarty. Od tego momentu do końca spotkania grali już praktycznie tylko Heat.
Gra toczyła się teraz w rytmie: dobra obrona gospodarzy, strata Spurs, wejście pod kosz lub rzut z dystansu. W ten sposób jeszcze przed ostatnią odsłoną drużyna z Miami prowadziła 75-65.
Mało? Mało. Kolejne trzy minuty przyniosły już przewagę zbliżoną do 20 oczek. Widząc, że tego meczu już się nie da wygrać, na 7 minut przed końcową syreną trener Popovich zupełnie zmienił podstawową piątkę wpuszczając McGrady’ego (!), Josepha, Millsa, Bonnera i Blaira.
Wiele to nie pomogło, ale przynajmniej przewaga przestała już rosnąć i ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Heat 103-84 dzięki któremu w serii mamy remis 1-1.
Kolejne spotkanie już jutro po tym jak rywalizacja przeniesie się do San Antonio.
Jak można podsumować spotkanie z punktu widzenia Spurs? Proszę bardzo:
Kibice Heat powinni się natomiast zastanawiać, czy ich drużyna przebudziła się już na dobre, czy był to tylko chwilowy przebłysk. Jeżeli to pierwsze, to Spurs mogą być w opałach. Jeżeli to drugie, to rywalizacja może już nie powrócić do Miami.
Pozostałe notatki
- Przy okazji spotkania ogłoszono pierwszego zdobywcę nagrody im. Twymana-Stokesa, czyli NBA Teammate of the Year. Został nim Chauncey Billups z Los Angeles Clippers.
- Mario Chalmers ewidentnie lubi spotkania na wielkiej scenie i poddawanie w wątpliwość swoich umiejętności.
- Mini-historią tegorocznych PO w wykonaniu Heat jest to jak Mike Miller zabrał minuty Shane’owi Battierowi.
- Jak wygładała wczoraj najbardziej efektywna (pod względem +/- piątka Heat)? Chalmers (+30), James (+29), Allen (+27), Miller (+22) i Andersen (+12).
- Blok Jamesa na Splitterze był absolutnie niesamowity.
- Garść statystyk:
- Spurs mieli aż 16 strat po których Heat zdobyli 19 punktów
- Drużyna z Miami zgubiła piłkę tylko 6 razy i straciła bezpośrednio po nich tylko 2 punkty.
- Goście zdobyli zaledwie 3 punkty w szybki ataku przy 13 gospodarzy
- SAS zdecydowanie wygrali walkę na desce (44 do 36 i 15-9 w ataku)
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz Spurs trafili 50% z dystansu (10/20), a mimo to zostali zmiecieni z boiska (Heat mieli 10/19)
Boxscore
Spurs: Duncan 9, Leonard 9, Splitter 4, Parker 13, Green 17, a także Bonner 5, Blair 2, Diaw 0, Mills 2, Neal 10, Joseph 8, Ginobili 5, McGrady 0
Heat: Haslem 5, James 17, Bosh 12, Chalmers 19, Wade 10, a także Lewis 4, Andersen 9, Jones 0, Battier 3, Anthony 0, Cole 2, Allen 13, Miller 9
Super meczy, ale komentarze na Canal +? szczegolnie w pierwszej polowie, chlopaki co chwile mylili druzyny i zawodnikow…strasznie sie tego sluchalo
Rio dzisiaj pokazal klase i wymeczyl Parkera w obronie.
Kolejny Impact Game for LeBron. nic dziwnego ze byl 2 w DPOY. Ten blok?! Blok calych PO na 100%. Wade wyglada coraz lepiej i Ray Ray step up:)
Ciesze sie ze Sb dostal minuty w koncu, mysle ze facet powoli sie przebudzi. Wczesniej myslalem ze bedzie znowu kluczowym zawodnikiem serii, a tutaj prosze Magic Mike M sie obudzil:D
Let’s Go Heat !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W moim mniemaniu dziś wyglądał LBJ najlepiej!!! 113-77!!!! LBJ DPOTY i w ogóle MVP wszystkiego!!!! Haha
Heat pokazali że łatwo się nie poddadzą a Spurs popełnili zdecydowanie za dużo strat. Mam nadzieje że w meczu nr 3 SAS wrócą do formy TD, TP i Manu muszą zagrać lepiej. W porównaniu z G1 obie ekipy na świetnej skuteczności za 3, szkoda że w SAS cos się zacięło.
Duży plus dla Leonarda a obronę na LBJ i grę na deskach
Nawet nie doszukiwałbym się przyczyn itd. Spurs po prostu stanęli, jeden run i po meczu…
Teraz będą 3 mecze w San Antonio?
tak
Rywalizacja z pewnością nabierze rumieńców. Szkoda, bo miałem wrażenie, że to Heat walczyli i osiągnęli cel a Spurs się zatrzymali w miejscu.
Guti, to obejrzyj sobie g6 Indiany z NYK, Hibbert vs Melo i prosze nie porownoj nawet tej niezlej badz co badz czapy z tamtym monstrem :)
Stary tamten blok moze buty czyscic co najwyzej…ten to byl mistrzostwo. Zobaczysz na koniec PO jak bedzie top 10 blokow LBJ bedzie na szczycie