Rok temu starał się o posadę pierwszego szkoleniowca Charlotte Bobcats, ale ostatecznie przegrał walkę o stołek ze zdymisjonowanym już Mikem Dunlapem. Tej wiosny nie brał już udziału w wyścigu o fotel trenera Bobcats i bardziej liczył na swoją szansę wśród innych klubów NBA. Legenda Nowego Jorku – Patrick Ewing – ostatecznie przyjął dziś propozycję Michaela Jordana i Richa Cho, stając się najbliższym asystentem świeżo upieczonego szkoleniowca Bobcats, Steve’a Clifforda.
W przeszłości Jordan próbował już sięgać po inną legendę Knicks – Charlesa Oakley’a – który starał się swoim doświadczeniem wspomóc taktykę obronną Rysiów. Tym razem strategią Bobcats będzie rządził duet doskonale znający się z Orlando Magic – Ewing&Clifford. Obaj bowiem byli najbliższymi asystentami Stana Van Gundy.
Ewing w Charlotte ma głównie poprawić grę w ataku i obronie wysokich graczy, a zwłaszcza Byrona Mullensa i Bismacka Biyombo. Patrick również nie załapał się na fotel pierwszego trenera Detroit Pistons, wśród których postawiono na Maurice’a Cheeksa.
Legenda Knicks ma 50 lat na karku, 11 występów w All Stars Game oraz dwa złota olimpijskie zdobyte wraz z Michaelem Jordanem (1984 i 1992). Należy do grona 50 najlepszych graczy ligi, wybranych przy okazji 50 – lecia NBA. Poniżej coś dla fanów jego talentu. Talentu, który nigdy nie zdobył upragnionego Mistrzostwa..
P.S. wiecie gdzie jeszcze razem zagrali Jordan i Ewing? W filmie „Space Jam” ;-)
Mimo, że nie zdobył mistrzostwa to i tak jest dla mnie w 5 najlepszych centrów w historii NBA (ach te bloki).
Chamberlain,Abdul-Jabbar,Russell,Olajuwon,Shaq? i on przed którymś z nich??był jeszcze David Robinson, Willis Reed, Moses Malone.
Maciek zapewne miał na myśli to, że King Kong jest jednym z 5 jego ulubionych centrów, moze nawet zawodników, bo przecież sami wiemy ze umiejętnościami i osiągnięciami to być może łapałby się na początek drugiej 10. Oprócz tych co wymienił WOY byłi jeszcze Mikan, Thurmond, Walton
King Kong to pseudo nadane przez parę Szarnowicz – Łabędź nigdy nie egzystujące wśród komentatorów amerykańskich lub graczy NBA jako określenie Patricka :-))
wiem wiem :) miał ksywę Hoya Destroya, ale z Great Ape też sie spotkałem a stamtad blisko do King Konga czym pewnie sugerowali się legendarni komentatorzy :) W mojej świadomości zawsze jednak będzie King Kongiem :)
Z całą pewnością miał wielkie serce do gry. Ogromne ambicje oraz charakter. W czasach, gdy siedziałem nocami, oglądając finały Knicks – Rockets, Pat Ewing był „moim” graczem, mimo że było sporo centrów od niego po prostu lepszych. Pierwsza piątka MOICH osobistych best of centrów:
– Patrick Ewing,
– Hakeem Olajuwon,
– Wilt Chamberlain,
– Willis Reed,
– Luc Longley – tak, tak już widzę te uśmiechy i szok w oczach :) [ Luc to gracz, którego miałem okazję przypadkowo poznać i przy okazji fajnie pogadać o Jordanie, Bullsach, etc :) ].
Pozdro
Longley nad Russellem ? WoW:-)
Ok, czyli nie można kogoś – po prostu, zwyczajnie lubić, bardziej od legendy, nawet jeżeli w 10% nie jest tak dobry, jak np Russell?
„Ulubieni” w mojej definicji nie równa się: Najbardziej utytuowani / Najskuteczniejsi / Najbardziej utalentowani.
Ulubieni: czyli z wielu osobistych powodów.
Nie robiłem listy: „Najbardziej efektywni centrzy w historii NBA”, stąd Luc :)
Bangla już wujek?
:)
Pozdr