Jest czwartek, 19.06.2013, Danny Ainge budzi się z ogromnym bólem głowy, jakby wczoraj dostał obuchem w głowę. Otwiera drzwi wejściowe od domu, sięga po gazetę leżącą na progu i czyta nagłówek „Koniec Celtów, Ainge coś ty zrobił?!”. Szybko czyta, linijka po linijce, dowiaduje się, że od wczoraj Doc Rivers jest już nowym szkoleniowcem Clippers, a człowiek o nicku Big Ticket, który przyniósł Bostonowi dwa finały NBA poprzedniej dekady, też wybrał słoneczny klimat Kalifornii. Ainge czyta dalej i okazuje się, że dostał za obie ikony klubu przepłaconego DeAndre Jordana i jakieś pick w drafcie, za który może wyciągnie Dennisa Schroedera?
Ainge wychodzi na chodnik i widzi tłum reporterów oraz rozwścieczonych fanów w zielonych trykotach grożących mu w niecenzuralny sposób. Ktoś rzucił w Danny’ego pomidorem, ktoś inny był bliski trafienia go kartoflem..Na ścianie domu widzi wielki czerowny napis – przypomninający rozlewającą się krew – „TRAITOR!!”. Danny nie pamięta dokładnie jak do tego doszło, ale fani Celtów nigdy mu tego nie zapomną. Z Mistrzów 2008 zostały walące się zgliszcza i małe perspektywy na równą walkę z najlepszymi drużynami na Wschodzie.
L.A. Clippers i Boston Celtics nie pierwszy dzień prowadziły rozmowy w sprawie potencjalnej wymiany na mocy której trener Doc Rivers (były gracz Clippers) oraz Kevin Garnett mieliby zasilić szeregi zachodniego potentanta. Jak pisaliśmy wcześniej wiele znaków zapytania rodziło się przy tej dyskutowanej wymianie, bowiem ciągle nie wiedzieliśmy do końca – kto lub co – jest kością niezgody przy całym trade’dzie. Można było tylko mniemać, że Danny’emu Ainge’owi zależało na zyskaniu nie tylko Erica Bledsoe oraz dwóch pierwszorundowych wyborów w drafcie należących do Clippers, ale G.M. Celtów miał zamiar również oddać rywalom z Zachodu wysoki kontrakt Jasona Terry. Kalifornijczykom z kolei zależało – przede wszystkim – na osobie trenera Celtów – oraz – wartościowym i doświadczonym wsparciu dla wysokich graczy. BTW. Clippers jednak ciągle nie są pewni czy uda się im przekonać do pozostania Chrisa Paula?
Rozmowy między dwoma klubami były przerywane i wznawiane od piątku wieczór a wydaje się, że obu klubom mogło zależeć na całej wymianie oraz dopięciu jej szczegółów przed przyszłotygodniowym draftem (27/07). Sam postanowiłem nieco pofantazjować i wyobrazić sobie sytuację już po dokonanej wymianie (co zauważyliście na wstępie).
Załóżmy, że w nadchodzący czwartek rozmowy zakończą się sukcesem i Doc Rivers (w kolejce po fotel trenera Clippers są Lionell Hollins, Byron Scott i Brian Shaw) oraz Kevin Garnett zmienią miejsce pracy z Bostonu na słoneczną Kalifornię. Co będzie wówczas z Zieloną drużyną? Na pewno fani Celtów nie chcą tego słyszeć..
Najlepiej dla Celtów byłoby w tej wymianie pozbyć się wysokiego kontraktu Jasona Terry. Obrońca ten w niewielkim stopniu zastąpił Ray’a Allena a jego defensywa (jak zwykle) zostawiała wiele do życzenia. Czy jednak Clippers skuszą się na niego (a jeśli już tak to muszą liczyć na to, że Zieloni zabraliby do siebie Carona Butlera) ?
Wyobraźmy sobie, że ostatecznie Celtom udaje się pozbyć wysokich umów Garnetta, Terry’ego i na niekorzyść dla klubu odchodzi też ich najlepszy trener.
W pierwszym zamyśle zostaje jeszcze sprawa Paula Pierce’a, który wg niektórych doniesień też może odejść z klubu. Dziś jak wiemy, Danny Ainge nie wykupi kontraktu gracza, bo przy pracujących w L.A. Garnett’cie i Riversie, staje się dla mnie dość oczywiste, iż the Truth dołączyłby do kalifornijskiego zespołu. Idąc dalej, Ainge będzie się starał znaleźć kolejną wymianę, oddającą Pierce’a do innego niż Clippers zespołu. Rodzi się więc kolejne pytanie, co dalej ze skrzydłowym, ikoną Celtów?
Czy Pierce zostanie czy nie, to na pewno odejście Garnetta i Terry’ego pozwoliłoby drużynie na dwa poważne zakupy tego lata oraz szybką przedbudowę składu, którym kierowałby wracający po kontuzji Rajon Rondo. Główne zadanie to szybkie znalezienie solidnego i mającego u graczy respekt trenera (sorry, ale nie chodzi o Ciebie Vinny!;-) Gdzieś w pamięci należy mieć, że Celtics dostaliby w pakiecie od Clippers jeden wybór w drafcie 2013. Być może udałoby się wyłowić ciekawe nazwisko zmiennika. To ciągle jednak za mało by zastąpić fanom osobę Garnetta a być może i Pierce’a..
Dziś skład Celtów, przy wirtualnej wymianie, przedstawia się następująco (uwzględniając wymianę z Clippers)
1. Rondo, Bradley
2. Lee, Crawford
3. Pierce, ew. Butler
4. Bass, Green, Sullinger
5. Jordan, Wilcox, Melo
Pomijam nazwiska Terence’a Williamsa czy Shalvika Randolpha, których już raczej nie będzie wśrod C’s.
Czas zastanowić się kto mógłby dać iskrę przemeblowanym Celtom i wyciągnąć ich ponad ligową szarość, na którą wydawałoby się, że mogą być skazani po utracie Garnetta (filaru defensywy) i Riversa (opoki trenerskiej, człowieka cementującego skład w najważniejszych ale i najtrudniejszych chwilach).
Nazwisk kojarzonych z listą wolnych agentów będzie tego lata sporo i to tych wartościowych, ale sprowadzenie dwójki z nich do Bostonu, po pierwsze nie będzie lada sztuką, po drugie wcale nie jest powiedziane, że szybko one wtopią się w nowe otoczenie i nawiążą do najlepszych momentów gry KG,RA i PP. To nie będzie super skok na tytuł jaki mieliśmy w 2008 roku, przy wielkiej i dynamicznej przebudowie Ainge’a (kiedy Celtowie zostali królami letniego polowania). Spróbujmy jednak..
Opcja numer jeden to znalezienie wartościowego centra, a wypełnienie tej luki od czasu odejścia Kendricka Perkinsa mogłoby pozwolić uzyskać długo poszukiwaną podkoszową przewagę. Zwłaszcza przy lubiącym pick’n’rollowe granie Rondo. Nazwiska Dwighta Howarda, Andrew Bynuma (ryzyko!) i Al’a Jeffersona (powrót?) można wrzucić do rozmyślań. Na pewno też Nikoli Pekovića, ale zarówno on jak i Howard są zastrzeżonymi wolnymi agentami.
Opcja numer dwa to wartościowy – wszechstronny – zawodnik na obwód, mający pomóc Celtom po obu stronach parkietu. Na dziś najlepszymi opcjami wydają się Josh Smith i Andre Iguodala. Jednak mimo swojej wszechstronności, żaden z tych dwóch gwiazdorów nie jest w stanie być liderem z prawdziwego zdarzenia ani zapewnić drużynie – przy wysokim kontrakcie – solidnych wyników na granicy 48-50 wygranych. Obaj gracze znacznie lepiej znajdowaliby się w składzie z pewnym strzelcem jak Paul Pierce, Ray Allen czy może Kevin Martin (on będzie wolny tego lata). Shootera bowiem Celtom też brakuje.
Opcja numer trzy to powrót do źródeł przy nazwisku Tony’ego Allena, który w jest mistrzem defensywy i nie potrzebowałby wiele czasu by ponownie znaleźć się w składzie byłych Mistrzów (z 2008 roku). Można też zaryzykować opcję z OJ Mayo, który mógłby szybko znaleźć się w szybkiej koszykówce, preferowanej przez Rajona Rondo. Mayo też nie zagwarantuje nam wysokich lotów (W Dallas miał mocne wahania formy po solidnym starcie 67. sezonu).
Opcja numer cztery – czekanie do lata 2014 – kiedy na rynek wejdą kolejne nazwiska jak Danny Granger, Luol Deng, Rudy Gay, Zach Randolph, Marcin Gortat, Pau Gasol (można go dostać za mniejsze pieniądze) oraz być może Evan Turner, Greg Monroe czy DeMarcus Cousins. To czekanie nic dobrego nie przyniesie bowiem fani Celtów bez Riversa i Garnetta będą oczekiwać dynamicznych zmian i znaczących uzupełnień w zespole.
Podsumowując: nie oszukujmy się, przy pełnym współczuciu dla fanów Celtics, stwierdzam, że tak mocna drużyna jaką mieli do 2011 roku szybko w Bostonie nie miałaby racji bytu, przy wyłowieniu najgrubszych ryb z jeziora wolnych agentów (gdzie jeszcze słynne i mocne team spirit?). Ciągle znakiem zapytania pozostałby nam trener-magnes dla graczy oraz strateg mogący z powodzeniem przejąć stery od Doca Riversa (weź tu jeszcze człowieku pracuj z takim charkterkiem jak Rondo!?). Tym samym trzeba jasno stwierdzić, iż Zieloni puszczając wolno Riversa, naprawdę sporo zaryzykują (ta opcja jest ciągle otwarta, gdyż wg doniesień Doc Rivers spotka się z Dannym Aingem jeszcze raz, by w czwartek omówić szansę swojego odejścia z Bostonu). W moim przekonaniu tak świetnego trenera nie można wypuścić i należałoby w jakiś sposób nakłonić do zmiany zamiarów (być może np. jakimś udziałem w klubowych decyzjach, w większym niż dziś stopniu). Jakby nie było, Celtics mają wiele do stracenia, zwłaszcza w oczach kibiców.
Epilog: Końcówka sezonu 2013-14. TD Garden wypełnione do połowy przez ostatnich fanów. Rajon Rondo znów ma na koncie triple-double, a jego drużyna przegrywa po raz 45. w sezonie i już dawno pożegnała się z play offs, kosztem m.in. Milwaukee Bucks oraz Philadelphi 76ers. Nowi zawodnicy, w pośpiechu zakontraktowani przez Ainge’a niewiele wnieśli do zespołu a fani drużyny z nostalgią wspominają czasy Big Four. Rivers z kolei w tym samym czasie prowadzi z powodzeniem L.A. Clippers do rekordowego w regular season 60. zwycięstwa (LAC idą przez rozgrywki jak burza). Garnett zalicza swój kolejny sezon, w którym m.in. znów zagrał po stronie Gwiazd Zachodu (w ASG). Ainge wraca na przedmieścia Bostonu, do swojej posiadłości. Sięga po gazetę, w której nagłówki stoi napisane „Goodbye Danny!! You screwed it up”. Wydaje się, że jedno z okien na parterze jest wybite..Ainge’a czeka niespokojne lato i będzie żył z nadzieją, że los się do niego uśmiechnie podczas draftowej loterii. O takich Celtach niestety niewielu marzyło i marzy..On raczej nie przypuszczał, że tak szybko jego team spadnie.
Wedlug mnie zaczyna się wielkie tankowanie, po pierwszy numer draftu i po nowego Pipena,czy Jamesa. Podobnie bylo przed przyjściem Duncana, tylko mieli pecha w losowaniu.
Garnett nie! Rivers tak, ale tylko pod warunkiem pojawienia się Van Gundy’ego. Oczywiście Jeffa ;)
Nie zgadzam się. To Rivers zdradził drużynę i to w niego powinni rzucać pomidorami. Polecam też tutaj ostatni chyba podcast Simmonsa na temat Cs i Riversa. Może ktoś przejrzy na oczy i zobaczy jaki pass dostaje Rivers za całą docdramę od kibiców i dziennikarzy i jaki pass dostawał przez te wszystkie lata. A to co zrobił Greg Popovich w 4 kwarcie i OT game 6 finałów to śmiech na sali i poziom Brooksa.
Deal is dead.
info z teraz:
Adrian Wojnarowski @WojYahooNBA 3m
The Celtics and Clippers have started talks again on the Doc Rivers-Kevin Garnett deal