Dziś mecz nr 7. Ostatni w tym 67 sezonie. Po tym jak Miami Heat albo San Antonio Spurs wzniosą w górę puchar Larry’ego O’Briena głównym tematem stanie się draft, potencjalne wymiany oraz podpisywanie kontraktów z wolnymi agentami. Postanowiłem zastanowić się, czego potrzebują poszczególne zespoły przed zbliżającą się giełdą transferową i jakie muszą podjąć decyzję przed kolejnym sezonem. Na początek drużyny Central Division.
Chicago Bulls: zejść poniżej poziomu luxury-tax.
Właściciele Byków nie należą do najrozrzutniejszych. Dopiero w tym, jeszcze nie zakończonym, sezonie po raz pierwszy w swojej historii płacili podatek od luksusu. Chcieli tego uniknąć już podczas lata 2012, oddając swoich kluczowych rezerwowych do innych zespołów i oszczędzając tym samym na kontraktach. Następnie w trakcie sezonu z obozu Bulls dochodziły głosy, że mogą szukać jeszcze jakiejś wymiany, by zaoszczędzić pieniądze. Ostatecznie, i to im się nie powiodło, i byli zmuszeni wpłacić ok. 5 mln dolarów do kasy ligi.
Wydaje mi się, że podczas tego lata będą ponownie próbowali ograniczyć wydatki. Jak najłatwiej tego dokonać. Wystarczyłoby amnestiować któregoś z graczy i jednym z głównych kandydatów byłby na pewno Carlos Boozer, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei podpisując 5-letni kontrakt z Bulls latem 2010.
Nie ulega wątpliwości, że jest przydatnym zawodnikiem w zespole z Chicago, ale na pewno nie jest wart 31 mln, które zarobi w przeciągu dwóch następnych lat. Zwłaszcza, że na ławce siedzi Taj Gibson, który w październiku ubiegłego roku przedłużył swoją debiutancką umowę z Bykami i za 4 najbliższe lata dostanie 33 mln, czyli o 2 więcej, niż Boozer za następne dwa.
Nie wydaje mi się jednak, żeby władze, tak o pozbyły się Carlosa i będą pewni chcieli wymienić. Tylko, czy znajdzie się zespół, który będzie chciał przejąć jego kontrakt? Może być ciężko. W trakcie sezonu mówiło się o potencjalnej wymianie Boozera za Andrea Bargnaniego, ale czy taki transfer, żeby ograniczyć tylko wydatki ma sens. Bulls zaoszczędziliby, co prawda 8 mln w przeciągu dwóch najbliższych lat, ale Włoch jest dużo słabszym zawodnikiem od podkoszowego Chicago i pomimo, że nie wart pieniędzy, jakie zarabia, to i tak wydaje się lepszą opcją niż Bargnani. Nawet pomimo wyższego kontraktu.
Zarząd zespołu z Wietrznego Miasta mógłby próbować handlować także Louolem Dengeim, o czym mówiło się przy okazji draftu 2012. Teraz, patrząc na to jak rozwinął się Jimmy Butler, nie jest to wcale zły pomysł i w Chicago pewnie będą na ten temat rozmawiać. Deng w przyszłym sezonie zarobi przeszło 14 mln, a do tego będzie w ostatnim roku kontraktu, co może być łakomym kąskiem dla zespołów chcących wyczyścić salary cap na lato 2014. Datego też nie zdziwię się, jeśli z obozu Bulls będą dochodziły informację o szukaniu potencjalnej wymiany Brytyjczyka.
Cleveland Cavaliers: kogo wybrać z pierwszy numerem w Drafcie 2013?
Za równo tydzień odbędzie się kolejny nabór zawodników z ligi akademickiej do NBA. W tym roku poszczęściło się Cleveland Cavaliers i to oni będą wybierać z „jedynką”. Po raz drugi w ciągu ostatnich trzech lat. Poprzednim razem, w 2011 roku, wybrali Kyriego Irvinga i wyszli na tym świetnie. Na kogo postawią tym razem?
Jeszcze przed paroma miesiącami murowanym kandydatem to numeru 1 byłby Nerlens Noel z uczelni Kentucky. W lutym uzdolniony podkoszowy zerwał jednak więzadło krzyżowe w lewym kolanie i stracił resztę rozgrywek uniwersyteckich. Pomimo tego perspektywiczny center zdecydował się wziąć udział w drafcie, a jego akcje nadal stoją wysoko.
Czy władze Cavs postawią na niego? Ciężko stwierdzić. Podejrzewam, że nawet oni jeszcze nie wiedzą kogo wybiorą. Wiele może się wyjaśnić po dzisiejszym dniu, ponieważ Noel ma zaplanowaną na dziś wizytę w Cleveland. W dwóch mock draftach, które mogliście zobaczyć na naszej stronie, zarówno bargnani7, jak i Łukasz Siemański przy „jedynce” umieścili nazwisko Noela. Z plotek, które dochodzą zza oceanu możemy dowiedzieć się, że Cavs rozważają także wybór Otto Portera, Alexa Lena, czy też Victora Oladipo. Niewykluczone nawet, że Cleveland będą handlować swoim pickiem, a generalny menager powiedział, że wysłuchają każdej oferty.
Co powinni zrobić w Cleveland? Jest taka niepisana zasada, że jak nie wiesz na kogo zdecydować się w drafcie, stawiasz na zawodnika z największym talentem. Ten nabór do najmocniejszych nie należy, porównując go, np. do tego z ubiegłego roku i dlatego uważam, że Cavs powinni się zastosować właśnie do tej zasady i wybrać właśnie Noela, ponieważ mówi się, że to właśnie on ma największy potencjał. Poza tym, chyba najbardziej pasowałby do tego zespołu. Na pozycjach 1/2 mają przecież Irvinga i Diona Weitersa, na czwórce Tristana Thompsona. Na centrze gra wiecznie kontuzjowany Anderson Varejao, którego przy pierwszej lepszej okazji można wymienić, a w jego miejsce wszedłby właśnie Noel. Oczywiście po wyleczeniu kontuzji.
Detroit Pistons: wzmocnić obwód
Dzięki dobrym wyborom w drafcie frontcourt Pistons wydają się mieć zapewniony na lata. Zarówno Greg Monroe, jak i Andre Drummond odpowiednio prowadzeni, w przyszłości, o ile oczywiście ominą ich kontuzje, mogą stać się najlepszym podkoszowym duetem ligi.
Dużo bardziej skomplikowanie wygląda sytuacja Detroit na obwodzie. Po tym sezonie kończą się kontrakty Jose Calderona, Corye’ego Maggette’a i Willa Bynuma. O ile za tymi dwoma ostatnimi, w przypadku ich odejścia, nikt raczej nie będzie płakał, tak strata Hiszpana byłaby znacznym osłabieniem. Już w trakcie sezonu z obozu Pistons dochodziły głosy, że Calderon może po wypełnieniu kontraktu opuścić Detroit.
W obwodzie Tłoki mają jeszcze Rodney’a Stuckey’a i Brandona Knighta , ale obaj nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Szczególnie ten drugi, którego Pistons wybrali z 8 numerem w drafcie w 2011 roku. Razem z Monroe miał stworzyć duet, który będzie stanowił o sile zespołu na lata, ale na razie Knight nie sprawia takiego wrażenia. Niemniej gra w lidze dopiero dwa sezony, więc dałbym mu jeszcze czas na wykazanie się. Potencjał jest, trzeba go tylko uwolnić.
Detroit dysponują tego lata 8 numerem w drafcie i dużą ilością gotówki, i prawdopodobnie będą chcieli wzmocnić właśnie pozycje obwodowe. W kręgu zainteresowań Pistons są dwaj rzucający obrońcy: C. J. Collum z uczelni Lehigh oraz Kentavious Caldwell-Pope z Georgii. Ponadto Pistons mogą tego lata zaproponować któremuś z wolnych agentów naprawdę duże pieniądze. Jeśli Calderon nie podpisałby nowej umowy z Detroit, to ciekawym wyjściem byłoby pozyskanie Jarretta Jacka, który myślę, że dobrze odnalazłby się w zespole z Mo Town.
Dodatkowo w kręgu zainteresowania Pistons jest również Andre Iguodala, który zrezygnował z ostatniego roku w swoim kontrakcie. Zobaczenie Iggy’ego w koszulce drużyny z Detroit byłoby naprawdę ciekawe, z tym że Joe Dumars musiałby go przepłacić, żeby ściągnąć go w szeregi swojego zespołu. Andre ma już 29 lat i nie zdziwiłbym się, gdyby zgodził się grać za trochę mniejsze pieniądze, ale w drużynie walczącej o coś więcej, niż tylko udział w play offach, a tak byłoby gdyby dołączył do Pistons.
Z kolei może to być jego ostatni wysoki kontrakt, a kilka dodatkowych milionów, jakie mógłby zarobić w Detroit na pewno byłyby kuszące. Bez jednak wysokiej umowy chyba się nie obejdzie, jeśli Dumras chciałby go w swoich szeregach, ale lepsze przepłacenie Iguodali niż np. Monty Ellisa.
Indiana Pacers: wzmocnić ławkę rezerwowych
Pacers w tym sezonie byli drużyną, która miała bardzo silną pierwszą piątkę i bardzo słabą ławkę rezerwowych. By zrobić krok do przodu, konieczne jest, by tego lata pozyskali wartościowych zmienników.
Kluczem może okazać się tu osoba Danny’ego Grangera, który chce zostać w zespole, ale rozumie, że NBA to biznes i Indiana może chcieć nim handlować, by pozyskać kogoś na ławkę. Przede wszystkim rozgrywającego oraz zmiennika na pozycję dwa/trzy lub kogoś pod kosz, jeśli nie uda się za rozsądną cenę przedłużyć umowy Tylera Hansbrough.
Nie wiadomo tylko, jaka jest obecnie wartość Grangera na rynku po przebytej niedawno operacji kolana. Dlatego też może on rozpocząć sezon w barwach Pacers i zostać wymieniony w trakcie sezonu. Ciekawym wyjściem byłoby też uczynienie, go liderem ławki rezerwowych. Pierwsza piątka wydaje się funkcjonować bardzo dobrze i nie widzę sensu jej zmieniać, a Granger wchodzący z ławki zapewniłby Indianie kilka, być może nawet kilkanaście dodatkowych punktów, których kilkakrotnie im w tym sezonie im brakowało. Pytanie tylko, czy by się na to zgodził, po tym jak przez kilka poprzednich lat był liderem Indiany?
Ponadto ten rok jest jego ostatnim w kontrakcie. Za rok będzie miał 31 lat i pewnie będzie liczył na podpisanie ostatniego wysokiej umowy w swojej karierze, a Pacers raczej nie zaproponują mu dużych pieniędzy, tym bardziej że podpisali maksymalny kontrakt z Roy’em Hilbertem i pewnie będą musieli taki sam zaproponować Paulowi George’owi.
Może właśnie ten sezon jest dobrym momentem by rozstać się z Grangerem i dostać jeszcze coś wartościowego w zamian za niego. W końcu sam Danny powiedział, że NBA to biznes.
Milwaukee Bucks: Ellis czy Jennings?
Najlepiej ani jeden, ani drugi, ponieważ obydwaj chcą dużych pieniędzy, których nie są warci, ale Bucks będą musieli się na któregoś z nich zdecydować.
Obydwaj to zawodnicy w podobnym typie. Najlepiej czują się z piłką w rękach, oddają dużo rzutów na słabej skuteczności, niezbyt dobrze grają w obronie, ale zdarzają im się przebłyski dobrej gry, kiedy wyglądają jak prawdziwi liderzy.
Każdy jednak wie, że nie są graczami, wokół których można budować zespół, niemniej zarząd Milwaukee będzie musiał podjąć decyzję, z którym chcą się związać na kilka następnych lat. Dużo łatwiej byłoby z Brandonem Jenningsem, który jest zastrzeżonym wolnym agentem. Wystarczy wyrównać ofertę, jaką zaproponuje mu inny zespół i młody rozgrywający zostanie w Bucks, tylko co, jeśli ktoś okaże się na tyle nierozsądny i zaproponuje mu maxa? Wtedy na miejscu Milwaukee automatycznie bym odpuścił, ponieważ Jennings nie jest wart takich pieniędzy.
Z kolei Monta Ellis będzie niezastrzeżonym wolnym agentem i może wybrać sobie zespół, w którym będzie chciał grać. Ponadto ostatnio odrzucił ofertę Bucks, którzy proponowali mu przedłużenie umowy o dwa lata, na mocy którego zarobiłby prawie 25 mln dolarów oraz nie wykorzystał swojej opcji w kontrakcie na przyszły sezon, która gwarantowała mu zarobki na poziomie 11 mln.
Dzięki temu obrońca spróbuje sowich sił na rynku wolnych agentów i pewnym jest, że będzie szukał dużej i długiej umowy. Bucks, jeśli chcą zatrzymać go u siebie będą pewnie musieli sięgnąć głębiej do kieszeni, ponieważ wydaje się, że pieniądze będą głównym wyznacznikiem w wyborze nowego zespołu przez Ellisa.
Na dziś tyle. Jutro kolejna część potrzeb zespołów przed kolejnym sezonem. Tym razem pod lupę trafią drużyny z Southeast Division.
Fragment o Detroit- jedynie jest o czymś. Pisząc taki artykuł – raczej szuka się nazwisk ( przynajmniej za oceanem) A fragment o BUlls to już w ogóle nie wiem jaki ma sens
„Andre ma już 29 lat i nie zdziwiłbym się, gdyby zgodził się grać za trochę mniejsze pieniądze, ale w drużynie walczącej o coś więcej, niż tylko udział w play offach, a tak byłoby gdyby dołączył do Pistons.” Hmmmmm… Czyli o co? Druga runda? Szczescie nad wyraz musialoby sprzyjac Tlokom, ale zobaczymy. Jak dla mnie mimo wszystko Iggy w Pistons to abstrakcja chyba, ze mocno przeplacony.
Co za laik to pisał ja się pytam?
1. Bulls
#Boozer zawodzi? Super geniuszu… tylko, że on tam robi kawał dobre roboty, ale jak się ogląda NBA na powtórkach na YT po 3 minuty to się nie zna.
2. Cavs
#Już dawno powiedzieli, że chcą wyjebać pick, a jak nie biorą Noel’a… zal.
3. Pistons
#”Wzmocnić obwód” – …
4. Indiana
#Jenningsa chcą zgarnąć a nie rezerwę… ludzie, co za trep to pisał… a co Pistons nie chcą ławki wzmocnić?
5. Bucks
#Żaden z nich! Ellis odchodzi, a Jenningsa nie chcieli to też ma wyjebane na nich.
Podobno chcą D.M.C z Kings zabrać, ale po co mając Sandersa to ja nie wiem…
zatrzymanie przez Bucks któregokolwiek z duetu Ellis-Jennings to strzał w stopę na ich miejscu pozwoliłbym odejść obu i spróbować ściągnąć gwiazdę/y z prawdziwego zdarzenia jak CP3 i/lub DH12 (o ile prawdą jest, że oboje chcieliby występować w jednym zespole) a jak coś zostanie w salary poszukać graczy na ławkę; inne rozwiązanie jest wg bezsensu PO w tym roku to w sumie przypadek i fakt jak słaby jest wschód a nie tylko zasługa wyżej wymienionych panów (przy okazji można by im ładnie utrzeć nosa :])
Indiana – muszą przede wszystkim przedłużyć Westa i szukać rozgrywającego, bo Hill to się najwyżej z ławki nada, Granger do wymiany (potrzeba 3pkt o kogoś pod kosz – może z PHX – Dudley + Scola)
Chicago – nie wiem co oni kombinują, trochę jak cnotka chciałabym i boję się. ja bym w ciągu roku rozgonił towarzystwo (teraz to max tylko i aż finał konf.), zostawiłbym trzon w postaci Rose, Butler, Gibson, Noah i szukał solidnego SG (zresztą szukają go od kilku lat)
Cleveland – chcą PO już w tym roku, ale wg mnie to niemożliwe, a jak wybiorą Noela (który wróci/nie wróci w marcu) to sezon z głowy. Niech celują w doświadczonego SF (Igoudala, może Deng) a drafcie podkoszowego bo z duetu Varejao/Thompson nic poza przeciętnością nie będzie
Milwaukee – Jennings i Ellis odejdą, czas na przebudowę, niech opchną Ilyasowę i Reddicka za jakieś picki i tankują w drafcie. Sanders młody – za 2 – 3 lata mogą wrócić do PO
Detroit – pod koszem ogromny potencjał, za to obwód do wymiany, Stuckey co najwyżej zmiennikiem, Knight jako Pg się nie sprawdził a na SG za słaby, Calderon ponoć niezadowolony. Potrzebują strzelca – może Ellis, T.Evans