Niestety nie dotrzymałem do 4 rano i nie widziałem meczu. Jak dorwę jakieś nagranie to może jeszcze podzielę się swoimi wrażeniami. Tymczasem krótki recap ze spotkania Nike Hoop Summit 2011 dla wszystkich, którzy nie oglądali. USA pokonało Resztę Świata z dwójką Polaków w składzie 92-80. Mateusz Ponitka z 17 punktami był najlepszym strzelcem swojego zespołu, ale nie on zrobił w tym spotkaniu największe wrażenie na komentatorach.
Bohaterem widowiska był Kongijczyk Bismack Biyombo. Po raz pierwszy w historii Nike Hoop Summit ten zawodnik uzbierał triple-double na poziomie 12 punktów, 11 zbiórek i 10 bloków całkowicie dominując na tablicach. Środkowy na co dzień grający w hiszpańskiej Fuenlabradzie ma niesamowite warunki fizyczne, a zwłaszcza olbrzymi zasięg ramion i raczej pewny wybór w pierwszej rundzie tegorocznego draftu. Obok niego w drużynie Reszty Świata najlepiej zaprezentował się wspomniany wcześniej Ponitka, który grał na niezłej skuteczności 7-na-13 z gry i był jedynym zawodnikiem na obwodzie w swojej drużynie, który nie zawiódł. Dobrze zaprezentował się też Kanadyjczyk Kyle Wiltjer, który dołącza do drużyny Kentucky w NCAA, a w tym meczu rzucił 12 punktów, ale miał słabą skuteczność 5-na-15 z gry. Zawiódł w szczególności 'Bebe’ Nogueira, na więcej liczyłem od najmłodszego w tym spotkaniu Dario Sarica (tylko 7 punktów). Słabo zagrał też Przemysław Karnowski nie zdobył ani jednego punktu i zbiórki, ale miał 2 asysty i ponoć zmagał się w ostatnim czasie z kontuzją kostki.
Drużynę USA prowadził Austin Rivers zdobywca 20 punktów (3-na-4 za 3) i jestem ciekaw czy naprawdę pokazał się z lepszej strony niż podczas McDonald All-American, czy znów był tylko świetnym strzelcem. Kolejny dobry występ zaliczył Anthony Davis kończąc mecz z double-double w postaci 16 punktów i 10 zbiórek mimo zdecydowanej przewagi fizycznej Biyombo ponoć radził sobie całkiem nieźle w post defence. Trzecim liderem kadry USA był Michael Gilchrist, który zdobył 16 punktów, 5 zbiórek i 5 bloków robiąc świetną robotę w obronie, która wygrała ten mecz dla Amerykanów. Solidnie spisali się McAdoo i Cook, dobrze pokazał się też Marquis Teague i nieobecny na McDonaldzie Tony Wroten (5 ast).
Oby to spotkanie otworzyło Polakom drogę do NCAA, a w dalszej perspektywie do draftu NBA. Zwłaszcza Ponitka pokazał, że nie odstaje od największych talentów amerykańskiej koszykówki. Szkoda, że aktualnie gra tylko w I lidze w w Politechnice Warszawa, a Karnowski chyba trochę marnuje czas w II lidze w SMS Cetniewo. Mam nadzieję, że będę miał okazję często o nich pisać w kontekście kolejnych wyjazdów za ocean i dobrych występów.
Na yt można obejrzeć całą masę klipów z treningów przed tym meczem i Karnowski naprawdę nie odstawał od Nogueiry czy Wiltjera. Chłopak zagrał ledwie 7 minut więc nie dziw, że tylko 2 asysty choć fakt mogło być lepiej, ale to absolutna bestia, świetnie warunki, świetna budowa – w czasach gdy pojawia się coraz więcej wątłych podkoszowych on może być ciekawym graczem dla zespołów NBA. Na pewno ma wielkie perspektywy.
Też oglądałem te klipy faktycznie wyglądał na nich nieźle. Tak jak pisałem samego meczu nie miałem okazji jak dotąd obejrzeć i nie wiem jak się zaprezentował, ale statystycznie wypadł słabo. Tak jak mówisz Przemek też ma wielkie perspektywy pytanie czy rozwinie się na miarę swoich możliwości? Z uwagą obserwuje jego, jak i innych srebrnych chłopaków Szambelana, mając nadzieję, że będziemy mieli z ich gry dużo radości.