Czekałem z tym wpisem do końca finałów NBA, mając na uwadze, że być może jedno ze spotkań będzie miało swój epicki koniec. Tym końcem nazywam głównie wspaniały rzut Ray’a Allena w ostatnich sekundach regulaminowego czasu, szóstego meczu, Heat ze Spurs. Teraz jednak przeniosę Was na krótką wędrówkę historyczną po najbardziej pamiętanych przeze mnie finałach NBA do najlepszych rzutów w nich, które rozstrzygały o wynikach spotkań.
Zapraszam na krótkie wspomnienie niezapomnianych akcji w kolejności chronologicznej..
1. 1991 i finały między Lakers i Bulls. W pojedynku dwóch MJ’ów górą okazał się Jordan, ale pierwsze spotkanie na parkiecie wyżej rozstawionych Bulls zakończyło się dość sensacyjnie po rzucie kradnącym jedyną wygraną Lakers, autorstwa Sama Perkinsa (grał jeszcze przeciwko Bulls i Lakers w finałach NBA jako gracz Sonics i Pacers).
2. 1993 i jeden z moich ulubionych rzutów w finałach, który na zawsze został w pamięci tych starszych fanów NBA. Bulls po niespodziewanej porażce w Chicago Stadium (G5) byli zmuszeni wrócić na parkiet do American West Arena w Phoenix a, że wygrali tam dwa wcześniejsze spotkania finałowe, to znów stawiało ich w roli faworytów. Akcja wykonana podręcznikowo. Mogli kolejno rzutem kończyć ją Scottie Pippen i Horace Grant, ale ten najważniejszy rzut wykonał niezapomniany (wykrzyczany przez parę komentatorów Łabędź – Szaranowicz) John Paxson. Ten rzut dał Bykom three-peat. Bulls do dziś to jedyny team przy formacie finałów 2-3-2 który wygrał aż trzy mecze na wyjeździe!
3. 1994 rok i mecz oraz rzut o którym sobie przypomniałem przy dwóch akcjach z szóstego boju Heat ze Spurs. John Starks niczym Ray Allen czy Danny Green (który też mógł wygrać mecz dla Spurs) mógł zakończyć w szóstym meczu i na korzyść Knicks losy finałów NY-Houston. Niestety wielki przegrany dwóch ostatnich finałowych potyczek z Rakietami, Starks, został niczym Danny Green (oczywiście nie w tak mocny sposób, lecz jednak znaczący) zablokowany przez Hakeema Olajuwona ; nie mogąc zostać bohaterem NY.
4. 1995 rok i kolejny awans do finału Rakiet. Wówczas swój wielki udział w nim miał Mario Ellie, który przeciwko Suns zaliczył Kiss of the Death, eliminując ekipę z Phoenix. Zostając jednak przy finałach to Kenny Smith wyciągnął mecz numer 1 niezapomnianej rywalizacji z Orlando Magic (wielu Polaków kibicowało wówczas duetowi Penny&Shaq). Smith , pracujący dziś jako analityk dla stacji amerykańskiej, pobił wynik 6 celnych trafień w finałach Michaela Jordana (z Blazers, z 1992) ale to najważniejsze trafienie obrońcy (niczym Ray’a Allena) doprowadziło Rockets do dogrywki. Jak wiecie sytuacja Magic była jeszcze gorsza bowiem swój osobisty koszmar na linii rzutów wolnych przeżywał Nick Anderson..Podczas tamtych finałów ukształowało się słynne powiedzenie Rudy’ego Tomjanovicha „nigdy nie lekceważ serca Mistrza/Never underestimate the heart of a champion” – Rockets byli najniżej rozstawionym Mistrzem w historii play offs.
5. W 1997 roku Bulls podejmowali Utah Jazz i podczas pierwszego meczu wcale nie wyglądali na mocną drużynę, która jest faworytem finałów. Bulls jak powiedział w przyszłości Jerry Krause (manager drużyny) trafili na „najmocniejszego z finałowych rywala”. Wiele zagrań dwójkowych Stocktona z Malonem spędzało sen z powiek obrońcom tytułu. W końcówce pierwszego meczu ważnego rzutu wolnego – przy słowach Scottiego Pippena – „Listonosz nie dostarcza w niedzielę/The Mailman doesn’t deliver on Sundays” – nie trafił Karl the Mailman Malone. Szansę na wygranie spotkania zwietrzył sam Michael Jordan.
6. Ten sam rok i te same finały – Bulls vs Jazz 1997. Tym razem decydujące o tytule spotkanie numer 6. Podczas niego znów dochodzi do wyrównanej i zaciętej końcówki, a Michael Jordan podczas przerwy na żądanie mówi do Steve’a Kerra „Bądź gotów/Be ready Steve!” Steve odpowiedział „Będę” i był!
7. Rok poźniej powtórka z rozrywki i znów wielka uczta dla fanów Jazzu i byczej koszykówki. Jordan i Pippen próbują znów ograć Stocktona i Malone’a. Bulls mają swój ostatni taniec (The Last Dance) po którym wielkie trio ma się rozpaść, a Phil Jackson przejść na emeryturę. Zanim do tego doszło to Michael Jordan rozegrał wg swojego najlepszego trenera, najlepszą akcję w historii koszykówki, począwszy od przechwytu piłki na Malone’ie.
8. W 2005 po swój kolejny pierścień wrócili do wielkiego finału San Antonio Spurs. W swoim składzie mieli oni prawdziwego kolekcjonera tych błyskotek (7x) Big Rob Shota – Roberta Horry’ego – który wcześniej na początku swojej kariery zdobywał dwa tytułu z Rockets, a później kolejne z Lakers. W piątym meczu, przeciwko obrońcom tytułu Detroit Pistons, Robert popisał się kapitalnym rzutem, dając Ostrogom jakże cenną wygraną w Palace of Auburn Hills. Asystę do tego rzutu wykonał Manu Ginobili.
9. 2011 i druga finałowa konfrontacja Mavs z Heat. W pierwszej za sprawą świetnej postawy Dwyane’a Wade’a w 2006, górą byli Heat. Teraz znów oni byli faworytami, przy początku przygody nowej wielkiej trójki, gdyby nie geniusz Dirka Nowitzkiego.. Mavs podczas finałów sprzed dwóch lat notowali – za sprawą swojego lidera – epicki come back w meczu numer 2. Tym meczem Mavs i Nowitzki wyrwali Heat przewagę parkietu.
Dalej; Wunderdirk trafiał też swoje firmowe rainbow shoty ale kluczową akcją całej finałowej konfrontacji okazał się wg mnie ten prosty – wydawałoby się – lay up, który uratował domową wygraną chłopakom Marka Cubana. W przypadku nie trafienia tego rzutu przez Niemca, cała finałowa rywalizacja znów mogłaby być z korzyścią dla Żaru. W sumie dwa proste rzuty, oczywiście przy mocnym nacisku obrońcy, załatwiły Mavs sprawę historycznego Mistrzostwa.
10. Na koniec Ray Allen i tegoroczne finały.
Wpis dedykuję swojemu Bratu, który wspólnie ze mną obejrzał większość tych finałów;-)
Ludzie! Dzisiaj po raz pierwszy od 1999 roku będę oglądał na żywo mecz finałów NBA. Co ciekawe wtedy byłem zmartwiony wygraną Spurs. Dzisiaj im tego życzę :-) Miłego oglądania ;-)
Miami Heat!!!
a gdzie The Shot??!!