Jak podały źródła stacji ESPN cytowane przez Chrisa Broussarda – szansa na to, że Dwight Howard pozostanie w Los Angeles jest coraz mniejsza. Dość niespodziewanie faworytem w wyścigu po środkowego może się okazać drużyna Mavericks.
Dwight jest niezadowolony (to nie jest niespodzianka) w Lakers, ponieważ to wciąż jet drużyna Kobe Bryanta. To sprawia, że ma zdecydowanie mniej rzutów niż otrzymywał wcześniej w Orlando.
Dodatkowym problemem ma być styl gry forsowany przez trenera Mike’a D’Antoniego, który nie jest skoncentrowany (tak jak by tego chciał DH) na nim.
W tej sytuacji możliwe są cztery scenariusze.
1) Howard zaciska zęby i zostaje w LA
Może w końcu Dwight pokaże, że ma przysłowiowe „jaja” i zdobędzie pozycję w naszpikowanym gwiazdami zespole swoją dobrą grą, a nie tylko niewyparzonym językiem i ciągłym narzekaniem?
Jakkolwiek, według źródeł Broussarda szansa na to jest coraz mniejsza, tak wydaje mi się, że Howard nie chce mieć też łatki primadonny, która co chwile zmienia zdanie i ucieka w poszukiwaniu akceptacji. Jeśli chce być uważany za gwiazdę ligi, to musi pokazać charakter.
Dodatkowa uwaga – w LAL Howard może otrzymać 118 mln $ w ramach pięcioletniej umowy. Poza Miastem Aniołów tylko 88 mln $ za cztery lata gry.
2) Dwight przechodzi do Mavericks
Mark Cuban cały czas intensywnie próbuje oczyścić budżet by zrobić miejsce dla gwiazdy. Nie udało mu się poprzednio z Williamsem, zagiął więc parol na Howarda.
Środkowemu ewidentnie to się podoba. Widzi się w roli lidera Mavs i wie, że Carlisle będzie wiedział jak wykorzystać jego atuty.
Dodatkowo fakt, że Dirk Nowitzki dość pewnym krokiem zbliża się do emerytury jest kolejnym atutem – ponieważ od pierwszego dnia w mediach będzie panowało przekonanie, że to Howard jest nowym szeryfem w mieście.
3) Howard przechodzi do Rockets
Na plus z pewnością działa osoba Kevina McHale’a i bliskie stosunki DH z Parsonsem i Hardenem. Dużym minusem ma być jednak styl gry, który forsuje wysokie tempo i dużo rzutów z dystansu.
O ile jeszcze rzuty za trzy punkty nie są tak dużym problemem, bo Dwight już to widział w Magic (z dobrym skutkiem) – tak jednak granie akcji po 10-15 sekund sprawi, że center nawet nie zdąży odpowiednio się ustawić w post-up.
4) Hawks, Clippers i inne mrzonki
Po tym jak nowym szkoleniowcem LAC został Doc Rivers gwałtownie ucichły wszystkie plotki wysyłające poza Los Angeles Chrisa Paula. To on miał być głównym powodem, dla którego Howard mógł powrócić do rodzinnej Atlanty.
Biorąc pod uwagę to, że teraz szansa na transfer CP3 do Hawks jest minimalna, w grę wchodzi jeszcze jeden scenariusz – sign&trade Lakers z Clippers.
Problem jest jednak taki, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której LAL oddają centra do lokalnego rywala by pozwolić mu połączyć siły z Paulem.
Powoli zaczynam mieć dość Howarda. Byłem wielkim fanem tej wymiany w zeszłym roku, ponieważ po zakończeniu kariery przez Bryanta Lakers mieliby zawodnika, który mógłby ciągnąć dalej ten zespół. Ale po sezonie, który Howard spędził w Lakers i patrząc jaki jest niedojrzały, rozkapryszony, jak lubi, by wszystko kręciło się wokół niego i jaka z niego prima balerina nie wiem, czy nie lepiej byłoby pozwolić mu odejść i rozpocząć przebudowę. Dograć ten sezon do końca całe, zatankować po wysoki wybór w drafcie, poczekać aż zejdą wszystkie kontrakty i w przyszłym roku zrobić polowanie na wolnych agentów jakiego świat nie widział. Tym bardziej, że gdyby odszedł Howard Lakers mieliby w budżecie na przyszły sezon tylko 9,7 mln umowy Nasha. Tylko Kobego byłoby mi szkoda, bo szansa na szósty pierścień by się bardzo oddaliła, a zasługuje on jeszcze na szansę dogonienia Sami-Wiecie-Kogo w liczbie biżuterii na palcach.
Zapowiedział, że chce jeszcze pograć 3-4 lata, więc nie taka szkoda, nie w przyszłym sezonie, to kolejnym i kolejnym :D
Kobe też był kiedyś primadonną i wyrósł na wielkiego lidera;)
Do wygrywania potrzebne jest zgranie a do zgrania dobra atmosfera w szatni. Howard to duże dziecko które ją psuje. Także ja wolał bym kogoś moze i gorszego (czyli o gorszych warunkach fizycznych) lecz pogodnego tzw „duszę dowarzystwa”.
Ja bym miał go, za przeproszeniem, gdzieś. Za to, co prezentuje poza boiskiem. Takie dziecko nigdy nie zostanie mistrzem. Brak mu mentalności czempiona. Kiedy straci atletyczność albo dopadnie go poważniejsza kontuzja (czego mu nie życzę), będzie po zawodach. Nie twierdzę, że jest słabym koszykarzem. Wręcz przeciwnie. Ale najwyraźniej sodówka uderzyła mu do głowy i wszyscy wokół są winni, nie on.
Zatrzymanie tego gościa będzie oznaczać budowę drużyny wokół niego na najbliższe kilka lat. Nie chcę, żeby taka prima donna była centralną postacią mojego ulubionego teamu. Wierzyłem, że po transferze do LAL i możliwości gry z lepszymi graczami niż w Orlando i realnej walki o pierścienie, chłop trochę zmądrzeje i pokaże jaja. Szkoda tylko, że LAL chyba wytransferowali swój pick za draft 2014.