To już przedostatnia część potrzeb zespołów przed kolejnym sezonem. Tym razem przyjrzałem się kluczowym decyzjom, jakie muszą podjąć zespoły z Pacific Division.
Golden State Warriors: zatrzymać Jacka i Landry’ego
Warriors byli jedną z rewelacji poprzedniego sezonu. Młody, ambitny skład z dobrym trenerem na ławce potrafił w pierwszej rundzie pokonać wyżej rozstawionych Denver Nuggets, a także napędzić trochę strachu późniejszym finalistom NBA – San Antonio Spurs. Wydaje się, że w przyszłym roku może być tylko lepiej, ale trzeba utrzymać obecny skład.
Jarrett Jack i Carl Landry w ubiegłym sezonie zarobili razem 9,4 mln dolarów. Pierwszemu skończył się po tym sezonie kontrakt, natomiast drugi nie zdecydował się skorzystać z opcji zawodnika i obaj z dniem 1 lipca staną się niezastrzeżonymi wolnymi agentami.
Nie zdziwię się, jeśli kolejka klubów chcących ich pozyskać okaże się długa. Obydwaj to bardzo przydatni zawodnicy, świetnie uzupełnienie składu drużyny, a po solidnym sezonie na pewno oczekują podwyżki.
Warriors na pewno będą chcieli zatrzymać obydwu na następny rozgrywki, ale niestety może okazać się to niemożliwie. Szczególnie biorąc pod uwagę, że w budżecie na kontrakty mają już przeznaczone 75 mln dolarów w kolejnym sezonie. Gdyby Andris Biedrins nie podjął swojej opcji gracza, to w może znalazły by się środki na nowe umowy dla obu zawodników, ale ciężko było oczekiwać, że Biedrins tak o zrezygnuje z 9 mln dolarów.
Niekorzystna jest także umowa Richarda Jeffersona, który w sezonie 2013/14 zarobi 11 mln. Oznacza to ni mniej ni więcej, że któregoś z dwójki Jack – Landry raczej na pewno ujrzymy w barwach innego zespołu w następnych rozgrywkach i Warriors będą musieli pozwolić komuś odejść.
Skłaniałbym się ku odpuszczeniu Ladnry’ego, a zatrzymaniu Jacka. Kostki Stephena Curry’ego mogą o sobie przypomnieć w każdym momencie.
Los Angeles Clippers: przedłużyć umowę z Paulem
Cel na ten off season dla Clippers jest jasny precyzyjny i znany wszystkim od dawna. Podpisać nową, długoletnią umowę z najlepszym rozgrywającym NBA.
Zespół z Los Angeles zrobi wszystko, by Chris Paul został u nich na kolejne lata. Zatrudnili mu odpowiedniego trenera, podpisując umowę z byłym szkoleniowcem Boston Celtics Dociem Riversem. Teraz pozostaje im jeszcze tylko wzmocnić drużynę, by przed następnym sezonem Clippers z powodzeniem mogli walczyć o jak najwyższe laury. W tym momencie trwają już rozmowy z Magic na temat wymiany Erica Bledsoe za Arona Afflalo.
Na tym jednak zmiany pewnie się nie skończą i zarząd drużyny z Miasta Aniołów pewnie będzie szukał kolejnych wzmocnień. Wszystko po to by Paul podpisał nowy kontrakt.
Los Angeles Lakers: przedłużyć umowę z Howardem
Lakers zmagają się tego lata z tym samym problemem co Clippers. Muszą przedłużyć kontrakt ze swoją gwiazdą. I o ile, o pozostanie Chrisa Paula w Los Angeles jestem bardziej pewny, tak tego co siedzi w głowie dużego dziecka Dwighta Howarda i jaką decyzję w końcu podejmie już nie. To dla mnie kompletna niewiadoma i podejrzewam, że nie tylko dla mnie.
Przedłużenie kontraktu z centrem to priorytet, ale Jeziorowcy wcale nie są 100 proc. faworytem w polowaniu na Howarda. Mają silną konkurencję w postaci zespołów z Teksasu – Houston Rockets i Dallas Mavericks. Szczególnie ci pierwsi pod względem sportowym są bardzo atrakcyjnym kierunkiem. Atrakcyjniejszym nawet niż Lakers. Młody zespół z gwiazdą w postaci Jamesa Hardena oraz świetnymi role playerami z miejsca stałby się jednym z contenderów. Mavs z kolei mają wiekowego już Dirka Nowitzkiego, ale za to właściciela, który nie boi się wydawać pieniędzy na drużynę.
Lakers to jednak Lakers. Najpopularniejszy klub w lidze z dużymi tradycjami, blask Los Angeles, osoba Kobego Bryanta, a do tego mnóstwo wolnych środków w budżecie na kolejny sezon mogą przekonać Howarda do pozostania w zespole Jeziorowców. To będzie ciekawe lato w LA.
Phoenix Suns: pozyskać franchise playera
Suns po odejściu Steve’a Nasha muszą zacząć budowę drużyny od początku. Kluczem wydaje mi się pozyskanie zawodnika, który byłby liderem tej drużyny, bo umówmy się, ale nikt z obecnego składu Phoenix nim nie będzie. Ani Goran Dragic, ani nasz Marcin Gortat, tym bardziej Michael Beasley.
Pierwsza dwójka to bardzo przydatni zadaniowcy. Dobre uzupełnienie składu, ale nic więcej. Kwestię trzeciego grzecznie przemilczę. Dlatego Suns muszą szukać kogoś, kto będzie ich nowym franchise playerem, kto będzie ciągnął ten zespół do przodu i do którego będą dodawane kolejne elementy podczas budowy składu mogącego o coś walczyć.
Pytanie tylko skąd go wziąć? Pierwszą opcją wydaje się draft, ale wg ekspertów ten, który ma się rozpocząć już dziś w nocy nie jest tak mocny, jak ma być np. ten za rok. Choć nigdy nic nie wiadomo. Drugą opcją jest pozyskanie zawodnika poprzez wolną agenturę, ale z tym może nie być łatwo. Bez przepłacenia kogokolwiek się nie obejdzie. Zatem kto? Patrząc na cudowne źródła lecznice płynące pod Phoenix może Andrew Bynum? Ryzyko jest wielkie, ale korzyści mogą być duże. Ponadto jestem pewien, że gdyby zaproponowali mu maksa to Sixers na podobny manewr by się nie zdecydowali. Sing and trade z udziałem Gortata?
Może będą próbowali ponownie wyciągnąć Erica Gordona z New Orleans Pelicans? Już raz podpisali z nim kontrakt, ale dawni Hornets go wyrównali. Być może teraz dojdą do porozumienia?
Sacramento Kings: wejść w nową erę
Wiele działo się w tym sezonie w Sacramento. Bracia Maloof chcieli sprzedać klub do Seattle, ale interwencja burmistrza Kevina Johnsona, byłego koszykarza m.in. Phoenix Suns, i pozyskanie nowych inwestorów zatrzymały Kings w Sacramento.
I bardzo dobrze. Nie byłem zwolennikiem likwidowania tej drużyny i powrotu SuperSonics dlatego cieszę się z takiego finału całej sprawy. Teraz przed organizacją nowa era. Zatrudniono nowego trenera, trwają poszukiwania nowego generalnego menagera. Wszystko wydaje się wychodzić na prostą po dość słabych rządach braci Maloof.
Co z decyzjami kadrowymi? Kings muszą się zastanowić, czy chcą dalej wiązać swoją przyszłość z Tyrekem Evansem, który tego lata stanie się zastrzeżonym wolnym agentem. Już zapowiedzieli, że jeśli któryś z zespołów go przepłaci, to nie zamierzają wyrównać oferty. Może warto byłoby wtedy zadzwonić do O.J. Mayo i zastanowić się nad ofertą kontraktu dla niego.
Po ewentualnym odpuszczeniu Evansa trzon drużyny z Sacramento byłby budowany wokół DeMarcusa Cousinsa, Marcusa Thorntona i Isaiaha Thomasa. Tym czym trzeba byłoby dodać do tego młodego zespołu jest przede wszystkim doświadczenie. Pozyskanie zawodników z kilkuletnim stażem w lidze powinno być priorytetem tego lata dla władz Kings.
Poprzednie części:
Potrzeby zespołów przed kolejnym sezonem cz.1: Central Division
Potrzeby zespołów przed kolejnym sezonem cz.2: Southeast Division
Potrzeby zespołów przed kolejnym sezonem cz.3: Atlantic Division
Potrzeby zespołów przed kolejnym sezonem cz. 4: Northwest Division
Niepotrzebny był im trade Jeffersona, Cpt. Jackowi skończyła się już umowa, a Richard jest cieniem siebie sprzed kilku lat i jego 11 baniek mocno krępuje ich ruchy. Jefferson także podjął opcję gracza tak samo jak Biedrins. Zatrzymać Jacka będzie bardzo ciężko, GSW nie ma kasy, a na pewno znajdzie się kilku chętnych na jego usługi, a Jarrett jest na fali i to najlepsza okazja dla niego na długi, wysoki kontrakt i być może ostatnia taka szansa, bo ma już 29 lat. Łatwiej będzie zatrzymać Landry’ego.
Ciekawe co zrobią Suns, nie mają na czym budować drużyny i pilnie potrzebują gwiazdy, pewnie będą chcieli pozyskać kogokolwiek, a Bynum u nich mógłby wykręcać niesamowite cyferki, co wtedy z Marcinem?
Kings mają twardy orzech do zgryzienia, dysponują fajnym składem, ale sporo w nim dziur i nie działa jak należy i brak im charakteru. Jeśli chcą zatrzymać Evansa, to muszą się zdecydować jaką rolę ma pełnić. Ponadto mają nadmiar przeciętnych graczy, którzy gdzie indziej mogliby być ciekawymi zadaniowcami. Muszą zrobić porządek w rosterze.
Po tym sezonie GSW schodzi z kontraktów 34 mln usd (Biedrins, Jefferson, Bogut). Przetrwać ten rok i będzie dobrze.