W związku z trwającym właśnie Dwightmare II postanowiłem napisać list do Dwighta Howarda. Prawdopodobieństwo, że do niego dotrze jest mniej więcej takie, jak moje szansa na grę w NBA. A muszę powiedzieć, że dalej w nią wierzę i liczę, że dziś o północy zapuka do mnie kilku generalnych menagerów.
Drogi Dwightcie Howardzie,
Kiedy przychodziłeś tu poprzedniego lata cieszyłem się. Bardzo. Byłem wniebowzięty. Powiedziałem wtedy dwóm moim kumplom, którzy coś niecoś jeszcze się interesują NBA, a ja jestem dla niech uzupełnieniem albo głównym źródłem informacji, że moi ukochani Lakers zrobili to ponownie. Rozbili bank. W piaskownicy gdzie jest 30 dzieciaków wzięli sobie najlepsze zabawki. Pozyskali ciebie, najlepszego centra w lidze i z tobą w składzie są obok Miami Heat faworytem do tytułu i idą po 17 mistrzostwo dla organizacji.
Do tego przecież kilka dni wcześniej pozyskali Steve’a Nasha. Oczami wyobraźni widziałem te pick’n’rolle, które będziesz grał z Kanadyjczykiem. Nash kozłuje, ty stawiasz mu zasłonę, obrona zmienia krycie, rolujesz na kosz, Steve znajduje lukę w defensywie, podaje ci, a ty umieszczasz piłkę w koszu atomowym wsadem.
Tak, w mojej wyobraźni wyglądało to cudownie. A do tego miałeś grać w składzie z drugą najlepszą dwójką w historii tej ligi, jednym z najinteligentniejszych skrzydłowych w NBA i jednym z najlepszych obrońców w ciągu ostatnich 15 lat. Pięciu świetnych koszykarzy razem z tobą. Dawno w lidze nie było, jeśli w ogóle, tak magicznej konstelacji.
Miałeś być ostoją defensywy Lakers. Miałeś być skałą nie do ruszenia w pomalowanym. Opoką. Miałeś naprawiać błędy kolegów w obronie. Przeciwnicy mieli się bać wjeżdżać pod obręcz, widząc tam ciebie. Miałeś zbierać. Miałeś blokować. Miałeś biegać do kontr. Miałeś łamać kosze kolejnymi dunkami. Miałeś cieszyć się grą dla jednej z największych organizacji w historii sportu. Miałeś iść śladami wielkich centrów, którzy grali w barwach Jeziorowców. Wilta Chamberlaina. Kareem Abdul-Jabbara. Shaquile’a O’Neala. Miałeś przejąć tą drużynę po mającym już coraz mniej paliwa w baku Kobe Bryancie. Miałeś zostać liderem tej ekipy i jej najlepszym zawodnikiem. Miałeś…
Niewiele udało się z tego zrealizować.
I wiem, że to nie do końca twoja wina.
Przeszedłeś operację pleców. Byłeś po pierwszej poważnej kontuzji w karierze i nie mogłeś grać na 100 proc. swoich możliwości. Do tego miałeś w trakcie sezonu kłopoty z barkami, a przecież zdrowie nie dopisywało również twoim kolegom. Ponadto zatrudniony trener nie potrafił wykorzystać w pełni twoich wyjątkowych umiejętności. Tych, które sprawiły, że stałeś się najlepszym centrem w lidze. Czułeś się stłumiony. Przygaszony. Lider zespołu publicznie kwestionował twoje zaangażowanie. Do nieporozumień dochodziło także ze szkoleniowcem.
To wszystko prawda. Nikt nie mówi, że jest inaczej, jednak twój pobyt w Los Angeles ma też drugą stronę medalu. Nie było różowo. Owszem. Ale to także po części twoja wina i sam do takiej sytuacji doprowadziłeś.
Przez ten prawie rok twojego pobytu w Los Angeles pokazałeś jak wielkie i przerośnięte jest twoje ego. Że masz wiecznie muchy w nosie. Że lubisz, jak wszystko kręci się wokół ciebie. Że jesteś trochę jak takie duże dziecko. Że jesteś wiecznie niezdecydowany. Że jesteś prima baleriną. Że lubisz jak wszystko jest ustawione pod ciebie. A wreszcie pokazałeś mi, że nie potrafisz być liderem tego zespołu.
Tak, Dwightcie Howardzie. Nie potrafisz wziąć na swoje barki tego ciężaru jakim jest prowadzenie drużyny. I zawiodłeś. Zawiodłeś w tym najważniejszym momencie kiedy zespół tak bardzo cię potrzebował.
Co prawda, kiedy Kobe zerwał ścięgno Achillesa udało ci się wprowadzić Lakers do play off, ale tam nie sprostałeś oczekiwaniom. Nikt nie oczekiwał, że pokonacie San Antonio Spurs. Nie. Ale, że porażkę będziesz potrafił przyjąć na klatę. Z honorem. A po końcowym gwizdku pogratulujesz przeciwnikom. Tak jak powinien to zrobić klasowy zawodnik. Ty tego nie umiałeś zrobić.
Nie potrafiłeś także doprowadzić Jeziorowców do choćby jednego zwycięstwa, a do tego w ostatnim meczu przedwcześnie opuściłeś parkiet z powodu drugiego faulu technicznego i sfrustrowany opuściłeś parkiet krzycząc coś jeszcze do Mitcha Kupchaka.
Popatrz jak kibice przywitali Black Mambę, kiedy ten pojawił się podczas tamtego spotkania w hali i usiadł w rzędzie za ławką Lakers. Były okrzyki radości, brawa. Przywitano go jak króla. Czy nie chciałbyś tego samego?
Nie chcesz zostać w Los Angeles? To przypomnij sobie o tym co mówiłeś podczas pierwszej konferencji jako gracz Lakers. Jaka to wspaniała organizacja. Że możliwość gry z Bryantem to świetna sprawa. Było jeszcze parę innych rzeczy. Puste słowa.
Oczywiście powiedziałeś, że zawiodłeś. Że to twoja wina. Ale powinieneś powiedzieć to, czego oczekuję się od zawodnika w takiej chwili. Że za rok wrócisz i pokażesz wszystkim, kto jest najlepszy. Tylko, że to oznaczałoby natychmiastowa deklarację, że zostajesz w Los Angeles.
Ale ty tego nie zrobiłeś. Wolisz się droczyć ze wszystkimi. Zastanawiać się w mediach, gdzie chciałbyś grać. Wolisz być w centrum uwagi i żeby wszyscy o tobie mówili. Lubisz to, prawda? Oczywiście, powiesz że nie. Że tak nie jest. Że to nie prawda. Że ci którzy tak mówią i myślą nie mają racji. Rzeczywiście? Myślisz, że ci uwierzę.
Powinieneś się zachować jak przystało na prawdziwego koszykarza. Na faceta z jajami. Powiedzieć od razu gdzie chcesz grać. Nikt nie chce dramy z twoim udziałem. Nikt. Poza oczywiście tobą. Nie musisz wcale wybierać Lakers. Już mi na tym wcale nie zależy. Nie. Chodzi po prostu o to, byś powiedział od razu bez zbędnego czekania, zwlekania, odkładania decyzji gdzie zagrasz w następnym sezonie. I tyle.
Muszę ci powiedzieć, że liczyłem na ciebie. Bardzo. Cieszyłem się jak dziecko, kiedy przychodziłeś do Los Angeles. Naprawdę. To wokół ciebie miała być budowana ta drużyna po zakończeniu kariery przez Black Mambę i ty miałeś stać się jej liderem. Chciałem tego i miałem nadzieję, że tak będzie. Wierzyłem, że przyszłość Lakers rysuje się w świetnych barwach z tobą w składzie. Ale przez twoje ciągłe grymaszenia, marudzenia, zachowanie jakby to świat kręcił się wokół Dwighta Howarda zniechęciłeś mnie do siebie. Pokazałeś, że nie potrafisz być liderem zespołu, a twoja obecność w drużynie to tylko kłopot. I dlatego nie chcę cię już w moich Lakers.
Odejdź! Idź sobie! Niech inni się z tobą męczą. Ja nie mam najmniejszej ochoty.
Nie zasługujesz by być Jeziorowcem.
Bez poważania.
Dawid Ciepliński
fan Los Angeles Lakers
Wkradł się malutki błąd: „Co prawda, kiedy Kobe zerwał kontuzję Achillesa.” :)
Dzięki :) już poprawione :)
Bardzo dobry tekst. Tak jakbym czytał swoje wywody, tylko moje pewnie uzupełniłbym szeroko pojętymi przeklństwami. Przy okazji, Dwight podobno nie jest teraz zadowolony że Phil Jackson będzie tylko konsultantem.
dokładnie jak napisał Tomek, jakbym czytał swoje myśli tylko ocenzurowane
Kto zamiast Howarda? KTO MA BYĆ LIDEREM W LAKERS? KTO?!
Lakers się rozsypią jak Boston… przykro, ale w sumie mam to gdzieś. Chcę aby w lidzę dominowały zespoły Pacers, OKC, Clippers, Sixers, Nets, GSW i tak przez najbliższe 20 lat…
Lakers się nie rozsypią. W 2014 roku będą mieli na kontrakcie tylko ostatni rok Nasha za 9.7 mln usd (może pójdzie na emeryturę). Tak więc Rok 2014 będzie okresem wielkich łowów dla Jeziorowców. Nie zdziwię się jak uda im się pozyskać LBJ-a.
Może i tak, może i nie. Żyjemy tu i teraz. Może sezonu 2014/15 nie będzie? Może będzie lockout, może Noel będzie robił po 50 punktów na mecz, może wróci Oden… może…
Ale jestem pewien dwóch rzeczy w 99% – Lakers dadzą w 2014/15 Kobe ze 20-30 milionów za sezon to po pierwsze, a po drugie NBA ich zablokuje w razie czego tłumacząc, że promuje inne kluby i nie może pozwolić aby jeden stał się hegemonem.
Niby jak ich może NBA zablokować przy podpisaniu FA?Będą mogli podpisać nawet z Myszką Miki i lidze nic do tego
Poza tym, mówisz, że żyjemy tutaj i teraz, a za chwilę, że masz pewność w 99%, że dadzą KB taki kontrakt, więc przeczysz sam sobie
Niczego nie jestem pewien na 99%, ale myślę że Kobe dostanie 3letni kontrakt na 12-14 mln rocznie (przynajmniej tak się słyszy i czyta w necie). Rozumiem, że Lakersi żyją zawsze obecnym sezonem, ale nawet Kupchak podpisując umowy wiedział co będzie się działo w lato 2014 roku. Nie wierze, że ten niski pułap salary cap to przypadek.
Znając szczęscie Jeziorowców, to jeszcze uda im sie wybierać w TOP3 następnego draftu.
kutwa normalnie jak bym czytal swoje wewnetrzne mysli z cenzura xd swietny tekst co do tematu dwight wypierdalaj!
Wydaje mi się, że gdzieś już to czytałem hmmmm
Oczywiście, że jest to marna podróbka. Przypomnijmy tylko, że na Szóstym Graczu również pojawił się list (autorstwa zNYKającego tudzież Przemka Kujawińskiego).
Raczej mi się wydawało, że widziałem to na Karol mówi, ale nie będę się sprzeczał :)
@Wojtek i Qban
Nie wiem, czy czytaliście to już gdzieś. Nie kierowałem się żadnym innym tekstem, ani żadnym innym autorem pisząc ten list. Nigdy tak nie robiłem, nie robię i robić nie będę. Być może ktoś napisał coś podobnego przede mną. Nie wykluczam tego i nie zdziwiłbym się gdyby tak było. Decyzja Howarda o pozostaniu w Lakers lub opuszczeniu Los Angeles na rzecz innego klubu jest dość popularnym tematem, więc może spotkaliście się już z porównywalnym tekstem.
GRATULACJE DO AUTORA – FAJNIE SIĘ TO CZYTAŁO
To nie Howard wprowadził Lakers do PO tylko Gasol i Blake. Howard był cały sezon pełną pizdą. Jest bezjajecznym frajerem który pokazał że nie można na niego liczyć. Ale prawda jest taka że Howard nie zasługuje by budowano na nim tak potężną organizację jak Lakers. Niech idzie byle gdzie. Tam gdzie jest jakiś gracz na którym można oprzeć budowanie drużyny. Howard to niedorozwój emocjonalny. I jak przedłuży kontrakt z Lakers będę wściekły. Lakers z Howardem nie ugrają nic. Będą skazani na MAX II rundę. Wolę przeczekać sezon i w lato 2014 być światkiem wielkiej przebudowy moich ukochanych od 96 roku Lakers.
Dwightmare 2 jest to tytuł całkowicie nie adekwatny to sytuacji, która ma miejsce w tej chwili. Howard dojrzał jako człowiek i obecnie bardzo waży swoje słowa. To nie jest już ten Dwight, który jednego dnia mówi jedno, a drugie robi co innego. To człowiek, który od jakiegoś czasu konsekwentnie stoi na stanowisku, że po sezonie wybierze opcje, która będzie mu odpowiadała po względem sportowym. Nie zwodził LAL jak swego czasu LBJ Cavs. Od samego początku pobytu w LA twierdził, że po sezonie podejmie decyzje dotyczącą swojej przyszłości. Przecież to nie On wybrał LAL jako swój klub w 2012 roku. Został tam przetransferowany. I nikt nie ma pretensji o to że Bynum nie będzie grał w 76-tkach a Iggi możliwe, że opuści po roku Denver. TYlko ten biedny Howard jest zły, ot tak dla zasady. DH12 jest wolnym agentem i ma prawo wybrać klub (tak naprawde pierwszy raz w karierze), w którym On chce grać. Dla mnie jakiegoś czasu zachowuję się jak prawdziwy mężczyzna. Oby starczyło mu jaj do końca.
Real talk son. Przyszły lata posuchy i dla Lakers, i dla Celtics. Ale nie ma co się bać, dwie największe firmy wrócą za parę sezonów na szczyt, a OKC, Heat i inni będą mogli się zadowolić co najwyżej ochłapami.
Dobrze, że powstał taki artykuł gdzie wszelkie fanboye lakers mają się okazje wyżalić
Bardzo ciekawy artykuł! Pozdrawiam.
Brawo! Kolejny świetny wpis na tej stronie! Oby tak dalej.