Porządki w Chicago Bulls? Po tym jak zatrudniono Mike’a Dunleavy’ego w nadziei na poprawienie ofensywy drużyny z Wietrznego Miasta, sternicy Chicago Bulls, Gar Foreman i John Paxson szybko zdecydowali się na kolejne ruchy w drużynie. Najpierw do naszych uszu dotarła informacja, że kolejny rok w Windy City spędzi rezerwowy środkowy Byków, a następnie dowiedzieliśmy się, że skończyła się klubowa cierpliwość w stosunku do jednego z weteranów NBA.
Tym, który zostaje jest Nazr Mohammed, częsciowy bohater pamiętnego meczu z trzema dogrywkami, podczas play offs, przeciwko Brooklyn Nets. Ten, który opuszcza zespół to Richard „Rip” Hamilton, praktycznie nie spełniający pokładanych od dwóch sezonów w nim nadziei..
35-letni Mohammed wróci do Chicago i znów w podkoszowej rotacji Byków będzie dawał odpocząć pierwszemu centrowi Joakimowi Noah. Weteran z 11-letnim stażem parafował umowę na jeden sezon. Nazr mimo, że był jednym ze słabszych punktów Bulls w całych rozgrywkach (36,7% z pola gry) zaskarbił sobie sympatię fanów Chicago podczas play offs, kiedy jego wskaźniki wzrosły do 51,2% z pola gry. Do annałów NBA przeszła trzecia dogrywka I rundy play offs w meczu numer 4, pomiędzy Chicago i Brooklyn. Z kolei z niechlubnej strony zdołał się pokazać w konfrontacji przeciwko Miami Heat, kiedy próbował sprowokować LeBrona Jamesa.
Niestety sympatii sterników klubu ani sztabu trenerskiego nie zyskał sobie Richard Hamilton, który w końcówce sezonu 2012-13 wypadł z rotacji Toma Thibodeau. Równieśnik Mohammeda zanotował najniższą średnią punktową w karierze, na poziomie 9.8pkt i grywał tylko po 21min tracąc miejsce w obwodowej rotacji kosztem Nate’a Robinsona czy też Marco Bellineliego. Bulls planują zwolnić Ripa przed 10 lipca, by nie być zmuszonym wypłacać mu 5 mln USD gwarantowanych w przypadku dłuższego pozostania w Chicago. Na małe usprawiedliwienie Hamiltona trzeba podać fakt częstych kontuzji, które uniemożliwiły mu pokazanie swoich większych możliwości ofensywnych.
Teraz sternicy Bulls rozglądają się za angażem kolejnej dwójki a coraz częściej mówi się o pewnym odejściu z drużyny Nate’a Robinsona.
szkoda. Nate jako ten Power z ławki (czyli tak jak Gibson 2 lata temu) sprawdzał by sie wyśmienicie. Moze tez czasem nawet w parze z Rose gdy atak był by potrzebny.