Dziś to jest w piątek, mieliśmy poznać decyzję odnośnie przyszłości i barw klubowych Dwighta Howarda. Wielu z nas widziało go już w nowym trykocie Rakiet czy Wojowników, a pozostała część łudziła się na dalsze występy w szeregach Lakers. Nawet osoby Kobego Bryanta i Steve’a Nasha nie zdołały wywrzeć większego wrażenia na Howardzie niż zrobili to sternicy Rockets, przylatując do Kalifornii z samym Hakeemem Olajuwonem. Jeszcze rano pisaliśmy o „Czarnym Koniu” z Oakland, który wyskoczył, gdzieś zza pleców dwóch faworytów czyli team Marka Jacksona, działający bardzo agresywnie, mocno zachęcający czołowego centra ligi do gry w swoim zespole. Prezentujący wielką i świetlaną przyszłość w San Francisco, do którego zamierzają się przenieść.
Mark Jackson już podczas sezonu zasadniczego robił świetne wrażenie w pracy z młodymi graczami – a w play offs jego team stał się prawdziwą rewelacją – imponując grą na dalekim dystansie, coraz mocniejszą obroną czy miłym dla oka stylem gry. Pokonanie Denver Nuggets nie było wg wielu obserwatorów dziełem przypadku, a każdy z nas z kolejnym meczem Wojowników ostrzył sobie apetyt na następne wygrane (np. przeciwko Spurs do eliminacji których wcale tak wiele nie brakowało). W wielkim skrócie – Warriors odzyskali wiarę w swoją drużynę a ponadto respekt – dawno gdzieś zatracony – wśród rywali.
Praktycznie rzecz biorąc nikt nie oczekiwał jakiś nielada ruchów podczas off-season, większość z nas wierzyła, że jeśli David Lee i Andrew Bogut uporają się z dolegliwościami zdrowotnymi to podczas kolejnego sezonu wrócą mocniejsi; ponadto niejeden z nas uważał i uważa, że Klay Thomspon i Harrison Barnes są zdolni grać jeszcze bardziej równo i nawet na wyższym poziomie prezentowanym do poprzedniego play offs. W rzeczy samej zespół miał rosnąć w siłę i rozwijać się.
Tymczasem od 48h, tuż po spotkaniu przedstawicieli Warriors z czołowym centrem NBA oraz jego agentem coraz częściej donoszono nam o możliwych przenosinach Howarda do Oakland. Każdy następny news – w moim przekonaniu – zwiększał szanse Wojowników na pozyskanie tego gracza. Każdy z nas ma też w pamięci fakt, że Howard nie czuł się najlepiej w otoczeniu Jeziorowców, a jego postawę na boisku w pewien sposób blokował trener Mike D’Antoni (nigdy nie stawiający na centrów a bardziej na dystansowe granie i samego Kobego). Natomiast sam Dwight to taki gracz, który kocha mieć piłkę często przy sobie oraz bycie 'alfą i omegą’ ataku drużyny. Całkiem inaczej miało to by wyglądać u trenera Jacksona -> wg mnie podobnie nieco do gry Orlando Magic (kilku lepszych snajperów przy przestrzennym graniu i taktyka inside – outside przy Howardzie). Taką grą mogliby do siebie przyciągnąć Dwighta Warriors.
Niespodziewnie przed paroma godzinami klub myślący o przenosinach na większy rynek – zrobił coś z czego wycofali się Sacramento Kings – tj. zaoferował 4-letni kontrakt na 48 mln USD czołowemu skrzydłowemu Konferencji Zachodniej , Andre Iguodali. W nawiązaniu do tego wydarzenia – nie ukrywam wyskakującego nam niczym 'diabeł z pudełka’ – z korzyścią dla Warriors – sternicy klubu zdołali oddać dwa wysokie kontrakty weteranów Andrisa Biedrinsa (9 mln USD za ostatni rok) i Richarda Jeffersona (11 mln USD za ostatni rok) do Utah Jazz, robiąc potrzebą przestrzeń w salary cap.
Plan A cytowany przez Marca J. Spearsa sugeruje, że Warriors ciągle są w grze o Dwighta Howarda, a pozyskanie Andre Iguodali ma być dodatkowym magnesem do transferu centra.
Plan B z kolei zakładany przez Sama Amicka mówi, że Dwight Howard już podjął decyzję – odpuścił możliwość gry dla Lakers oraz Warriors (stąd pomysł na sprowadzenie Iggy’ego) i postawił na Houston Rockets.
Adrian Wojnarowski również podał, że transferem Iguodali Warriors dali sygnał, że odpadli z wyścigu o czołowego środkowego NBA.
P.S. Bez Howarda zespół Marka Jacksona dalej zachowa swój styl, będzie dalej liczył się w stawce o czołowe miejsca na Zachodzie, młodsi gracze będą się rozwijać a ponadto team dostał wartościowe wzmocnienie w osobie Andre Iguodali. Cały Dwightmare II nie wyszedł sternikom Warriors aż tak źle;-)
Warriors wzmocnieni Igoudalą będą bez wątpienia jedną z największych sił na zachodzie, jestem ciekaw co stanie się z Samorodkami.
Obawiam się o los Harrisona Barnesa. Wywarł on na mnie duże wrażenie, a w play-offach pokazał, że potrafi grać na wysokim poziomie. Iguodala pozbawi go miejsca w podstawowym składzie, co może zahamować jego rozwój.
Bedą grali smallballem z rotacją na skrzydłach Iggi, Lee, Barnes
też tak myślę @Lanfaust.
Barnes na czwórce jak w Playoffs
a powiedzcie jak wygląda sytuacja z super rezerwowymi jackiem i landrym, bo czytałem gdzieś że już nie zagrają w Oakland a oni stanowili wielką siłe z ławki
czy będą się rozglądać za rezerwowym rozgrywającym czy będą grać bazemorem ? bo jack chyba na 100% out
przydałby się taki nate robinson teraz…
NIe oszukujmy się! Nikt nie potrafi biegać po 33 latach! A reszta to alkoholicy którzy próbują zatracić problem w sporcie….