Stało się. Najważniejsza decyzja tego lata została podjęta. Dwight Howard opuszcza Los Angeles i dołączy do Houston Rockets. Kibice Jeziorowców już palą jego koszulki, Kobe Bryant przestaje go śledzić na twitterze, Metta World Peace leży na kozetce u swojego psychiatry, Pau Gasol cieszy się, że teraz na pewno go nie wytransferują albo amnestiują i będzie mógł grać jako center, Daryl Morey zaciera ręce z zadowolenia, że jest zwycięzcą tego off season i już planuje kolejne ruchy, a Phil Jackson gdzieś tam w zaciszu swojego domu uśmiecha się pod nosem i myśli „Chcieliście zatrzymać Dwighta, trzeba było zatrudnić mnie, a nie Mike’a Anto… D’Antoniego”.
Ok, przyznaje się. To moja wina, że Howard opuścił Los Angeles Lakers. Dlaczego? Ponieważ albo Dwight sam śledzi naszego bloga, albo ktoś pokazał mu list, który do niego napisałem, gdzie daję jasno do zrozumienia, że nie chcę go w Jeziorowcach. Nic, będę musiał z tym jakoś żyć.
Dobra, a teraz już nie ironizując i będąc całkowicie poważnym i obiektywnym to Howard podjął najlepszą z możliwych decyzji. Tak, dobrze czytacie. I wcale nie dlatego, że nie chciałem go w Lakers. Bo nie chciałem. Ale patrząc pod względem sportowym to była najlepsza z możliwych decyzji jaką mógł podjąć.
Odrzućcie na bok wszelkie antypatie i uprzedzenia. Nie myślcie przez chwilę o Howardzie, tak jak myślicie, czyli dużym, wiecznie niezdecydowanym dziecku. Wiem, ciężko. Ale spróbujcie.
Dwight zrobił po prostu to, co uważał za najlepsze dla swojej przyszłości i dalszej kariery. Wybrał klub, w którym uznał, że ma największe szanse na mistrzostwo. Przyjął zespoły, w których zainteresowany był grać. Zapoznał się z tym co mają do zaproponowania. Przeanalizował wszystkie możliwości, wszystkie za i przeciw i podjął decyzje, którą uważał za najlepszą. Po raz pierwszy w życiu sam dokonał wyboru, gdzie chce grać i za kilka lat przyjdzie nam ocenić, czy postąpił słusznie.
Wybrał Rockets, choć co jest najciekawsze, kiedy jeszcze rok temu pojawiały się doniesienia, że Houston chcą go pozyskać z Orlando Magic, Howard mówił, że na pewno nie przedłuży z nimi kontraktu. Jak to wszystko w przeciągu roku się zmieniło.
To tylko i wyłącznie zasługa GM Rockets – Daryla Morey’a. To on w ciągu 12 miesięcy zbudował drużynę, którą Dwight uznał za najlepszą do kontynuowania swojej kariery. Oczywiście miał trochę szczęścia pozyskując z Oklahomy City Thunder Jamesa Hardena, ale to przecież on podpisał sprytne umowy z Omerem Asikiem i Jeremy Linem, których nie chcieli wyrównać odpowiednio Chicago Bulls i New York Knicks. To on dokonywał dobrych wyborów w drafcie pozyskując Chandlera Parsonsa czy Terrence’a Jonesa. To on ściągnął do Houston Patricka Beverley’a i Grega Smitha, którzy grają na bardzo niskich kontraktach, a są bardzo przydatnymi zawodnikami. To on w końcu pozbywał się kolejnych zawodników, żeby wyczyścić budżet i móc zaproponować najlepszemu centrowi w lidze maksymalny kontrakt.
Tak, Morey zrobił bardzo dużo dobrego w ciągu tego roku, czego efektem finalnym jest pozyskanie Howarda. I dlatego decyzja Dwighta nie powinna wcale dziwić. Tu, w Houston jest młody, dobry skład, który już w zeszłym roku awansował do play off, a z Howardem może być tylko lepszy. Jest druga gwiazda w postaci Hardena. Jest dużo dobrych zadaniowców. Jest dobry trener w postaci Kevina McHale’a, który jest jednym z najlepszych silnych skrzydłowych w historii NBA i może pokazać kilka ruchów w post up Dwightowi. Na miejscu jest przecież także najlepiej technicznie wyszkolony center w historii tej gry – Hakeem Olajuown, który może podszkolić trochę Howarda i nauczyć go bardziej finezyjnej gry.
A to może być jeszcze nie koniec. Asik już zapowiedział, że nie interesuje go bycie zmiennikiem Dwighta i chciałby odejść. Już mówi się, że Morey będzie chciał go oddać do Atlanty Hawks i wyciągnąć od nich Josha Smitha. Zainteresowanie Turkiem wykazali także New Orleans Pelicans. Chętnych na Asika, który w ubiegłym sezonie zaprezentował się z bardzo dobrej strony, trudno znaleźć nie będzie. GM Rockets może za niego pozyskać kolejnych ciekawych i przydatnych zawodników, którzy wspomogą duet Harden-Howard.
Przyznajcie. Dobrze to wygląda. Nawet bardzo. Dlatego decyzja Dwighta nie powinna dziwić. Na tę chwilę tylko Golden State Warriors mogli z miejsca zaoferować Howardowi równie mocny skład. Tym bardziej, że podpisali Andre Iguodale i gdyby dogadali się na sing-and-trade z Lakers, to Wojownicy dysponowaliby jedną z najmocniejszych pierwszych piątek w lidze.
Co mogli zaoferować Dallas Mavericks? Starzejącego się Dirka Nowitzkiego i zakręconego na koszykówce właściciela, który nie szczędziłby kasy na klub.
A Atlanta Hawks? Możliwość gry w rodzinnym mieście i stworzenie najlepszego frontcourtu w lidze z Alem Horfordem. Za mało. Chociaż gdyby udało się namówić na połączenie sił Chrisa Paula? Kto wie…
A Jeziorowcy? Grę u boku drugiej najlepszej dwójki w historii ligi. Ale starzejącej się już dwójki, która dodatkowo wróci po kontuzji zerwania ścięgna Achillesa. Która dalej rządzi w Los Angeles i to ona jest liderem tego zespołu. Grę z trenerem, który nie potrafi wykorzystywać jego umiejętności, i z którym czasem dochodziło do nieporozumień.
Fakt, Lakers w przyszłym roku mieliby bardzo dużo wolnych środków w budżecie i mogliby zostać królem polowania na wolnych agentów. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że pod względem sportowym oferta Houston na tę chwilę była najlepsza, a Howard musiał podjąć decyzję teraz, a nie za rok i uznał, że najlepiej będzie mu w Rockets. To jego wola i powinniśmy ją uszanować. I Dwight, jeśli to czytasz, nie przejmuj się wszystkimi krytykantami i malkontentami. To twoje życie i twoja kariera. Możesz zrobić z nią co tylko chcesz.
A, i jeszcze jedno. Pomimo tego, że nie darzę cię sympatią, nie zachowam się jak Kobe i nie usunę cię z obserwowanych na twittzerze. Czemu? Bo nie mam twittera.
Nie zgodzę się z Tobą, że w tym momencie Houston pod względem sportowym oferowało najwięcej.
Kogo mają w składzie? Jedną młodą gwiazdę w postaci Hardena, bardzo przeciętnego i przepłaconego rozgrywającego (Lin), młodego i dobrze rokującego SF, który jednak nigdy nie będzie w czołówce na swojej pozycji (Parson), dobrego defensywnego centra (Asik), który z wiadomych względów będzie wytrejdowany oraz paru młodych zadaniowców, gdzie spora część z nich już opuściła podkład w celu wyczyszczenia salary. W tej chwili mają dosyć ciasne salary i ciężko będzie im kogoś zakontraktować, a weterani raczej nie będą się do nich garnąć.
Pomimo, że Rockets mają Hardena i Howarda, to wciąż młoda i budująca się drużyna, bez doświadczonych weteranów, imho jeszcze nie gotowa do walki o tytuł.
moim zdaniem najwiecej, nie zawsze liczy sie dzis, bo pierscienia nie zdobywa sie od tak z marszu… ale plan jaki nakreslio Huston w zeszłym seoznie, pokazuje, ze wiedza po co ida i jak do tego chca dojsc
To może podejdźmy, jak to się mówi, od dupy strony. Kto według ciebie mógł zaoferować mu więcej?
Tylko nie wyjeżdzaj z coraz starszymi Lakersami, którzy nie mają rezerwowych, a na ławce siedzi koleś, który zna tylko jeden schemat taktyczny. Dla mnie wybór był prosty, GSW albo Rockets.
Ekipa z Kalifornii może i wygląda tu trochę lepiej, ale trzeba pamiętać o szklanych kostkach Stefana (odpukać)
Coś czuje, że teraz Bynum wróci do LA. Ciekaw tylko jestem jakie pieniądze Kupchak mu zaoferuje, biorąc pod uwage przyszłe okno transferowe.
Żadne bo nie stać ich na Bynuma a poza tym nie po to pozbywali się go żeby teraz o niego walczyć. Gasol jest dość dobrym Centrem i bardzo wszechstronnym co pokazał notując kilka triple-double pod koniec sezonu a to, że wybrali na ławkę ciotę Świstaka to widać jak nie mogli się odnaleźć i narzekali Pau i Dwight.
ponowie pytanie:
Jak na obecną chwilę wygląda salary cap Houston????
http://hoopshype.com/salaries/houston.htm
http://www.basketball-reference.com/contracts/HOU.html
Ciekawe kto teraz poleci z Houston. Asik na pewno ale czy Lin również? Moim zdaniem powinien, bo to nie jest rozgrywający dla Howarda. Nie ta półka. Miałem nadzieję, że Calderon się zdecyduje do Houston ale Dallas go przechwycili. Ktoś się orientuje, kto jeszcze jest do wzięcia z PG. Wiem że J.Teague, ale kto jeszcze?
Smith w Pistons, tak więc czyżby Asik jednak został?!