Zapraszam do obejrzenia około 9-minutowego wywiadu z Dwightem Howardem po tym jak przeniósł się do Houston Rockets. Z zawodnikiem rozmawiał Stephen A. Smith ze stacji ESPN. Druga część wywiadu w rozwinięciu.
Zapraszam do obejrzenia około 9-minutowego wywiadu z Dwightem Howardem po tym jak przeniósł się do Houston Rockets. Z zawodnikiem rozmawiał Stephen A. Smith ze stacji ESPN. Druga część wywiadu w rozwinięciu.
Comments are closed.
Dwight zyskał w moich oczach słowami o Reggie’m , Charles’ie i Ewing’u . Pierścienie nie oznaczają „zwycięzców” . Dla mnie osobiście zwycięzcą nazywam każdego kto dostał się do najlepszej koszykarskiej ligi świata – NBA. Zwycięzcą jest każdy, kto nie poddaje się i z uporem maniaka będzie dążył do mistrzostwa.
Życzę Dwight’owi najwspanialszych lat w Houston. Niech pokaże, że potrafi być jednym z najlepszych centrów w NBA.
Nie rozumiem ludzi, którzy spalili koszulki Howarda po jego odejściu.
Wszyscy oczekiwali więcej, ale czasami po prostu się nie da. Dwight walczył dla LAL, a teraz będzie walczył dla Houston – taki jest ten biznes. Wybrał to co uważał za najlepsze i to jest najważniejsze. Łapka dla niego na drogę i powodzenia. Może jeszcze kiedyś wróci do LAL i w raz z jakimś ambitnym młokosem powtórzy to co Shaq & Kobe. :)
Po pierwsze to nikt w LA nie chciałby go z powrotem choćby nawet i chciał wrócić z podkulonym ogonem po niepowodzeniach w Houston, które niewątpliwie go tam spotkają.
Po drugie Howard jest skończonym egoistą, któremu nie zależy na dobrze drużyny tylko swoim własnym- przypomnijmy sobie co było rok wcześniej:
-w Orlando chcieli wymiany z Houston, jednak Dwight zablokował ją, sugerując że nie podpisze z nimi długotrwałej umowy, przez co w Orlando zostali z dużo słabszą ofertą,
-twierdził, że jeżeli z kimś podpisze to będą to właśnie Lakersi, którzy niepotrzebnie zaczęli przez to próbować tradeować Gasola, psując sobie już na starcie atmosferę w szatni,
-gdy w końcu pojawił się w LA z miejsca chciał stać się gwiazdą nr 1 ale gdy Kobe sprowadził go na ziemię to zaczeło się pajacowanie (opaska na głowie, wysoko podwinięte skarpetety i wieczny uśmiech nawet po całkiem zepsutej akcji),
-następnie z miejsca stał się człowiekiem ze szkła- bolały go plecki, bark, ręka- doszło do tego że niewysoki rozgrywający potrafił go przepchnąć,
-wreszcie po kontuzji Kobego, zamiast stać się nowym kapitanem postanowił opuścić tonący okręt jako pierwszy,
-zamiast wybrać lepszą dla wszystkich ofertę GSW, postanowił po raz kolejny osłabić swój były zespół i pójść na łatwiznę.
Tak- zdecydowanie Dwight Howard nie powinien być przez nikogo krytykowany ;P
Kobe jest za to cudownym altruistą :-)))) Kto by chciał grać z Kobem? :-PPP
Jest egoistą, bo zrobił to, co chciał zrobić? To tak, jakby powiedzieć, że wybierając zielone majtki, zamiast majtek różowych staję się egoistą. Tylko dlatego, że wybrałem to, co chciałem wybrać i miałem do tego pełne prawo.
„zaczeło się pajacowanie (opaska na głowie, wysoko podwinięte skarpetety i wieczny uśmiech nawet po całkiem zepsutej akcji” – LBJ czy Paul Pierce też pajacują, bo ma opaski i wysoko podwinięte skarpety? Masz problem z tym, kto się w co ubiera, jak wygląda? To jest pajacowanie? Założyłeś dzisiaj niebieskie dżinsy i białą koszulkę. Jesteś pajacem.
„gdy w końcu pojawił się w LA z miejsca chciał stać się gwiazdą nr 1” – Wiesz dlaczego tak było? Bo to jest właśnie ta mentalność zwycięzcy. Chęć bycia najlepszym. On nie chce być dobry. On chcę dominować.
„następnie z miejsca stał się człowiekiem ze szkła- bolały go plecki, bark, ręka- doszło do tego że niewysoki rozgrywający potrafił go przepchnąć” – Przy takim natężeniu, do jakiego dochodzi w NBA, nic dziwnego, że będąc po kontuzji i operacji, coś go bolało. Czy jak Ciebie boli głowa, dzień po zachlaniu pały, to znaczy, iż jesteś człowiekiem ze szkła? Howard rozegrał już 9 sezonów w NBA. I pewnie drugie tyle przed nim. Także chyba jednak nie jest taki szklany.
„zamiast wybrać lepszą dla wszystkich ofertę GSW, postanowił po raz kolejny osłabić swój były zespół i pójść na łatwiznę.” – Dla wszystkich, czyli dla kogo? Mając możliwość wyboru, wydaje się całkiem logiczne skorzystanie z tego prawa. Poza tym, to jego życie i skoro jest wolnym człowiekiem (sic!), to może sam podejmować decyzje dotyczące jego przyszłości. Czy ktoś Cię obwinia za to, że dzisiaj wstałeś lewą nogą albo zjadłeś jabłko, a nie śliwkę?
Jeszcze jedno – gdyby zdobywał tyle samo punktów i zbierał tyle samo piłek, co w Orlando, a Lakersi mieliby bilans 82-0 i zdobyli mistrzostwo, nikt by nie powiedział złego słowa o Howardzie. Prawda jest jednak tak, że, wbrew temu, co napisał Woy w innym temacie, dostawał mniej piłek, grał krócej. Tutaj można sobie to sprawdzić http://www.basketball-reference.com/players/h/howardw01.html Poza tym w Orlando był pierwszą opcją i właściwie jedynym graczem, który potrafił regularnie zdobywać +20 punktów na mecz. W Lakers jest jeszcze co najmniej dwóch takich zawodników. W Lakers jest też co najmniej jeden zawodnik, który potrafi świetnie zbierać oraz kilku innych (było/jest nadal), którzy robią to całkiem nieźle. W Lakers miał trenera, który najwidoczniej nie potrafił wykorzystać talentu Howarda i przekształcić go w zwycięstwa. W Orlando był taki trener.
i go zwolnił..
Dominik- po pierwsze skończ z tymi śmiesznymi porównaniami do życia codziennego bo są trochę nie na miejscu.
Po drugie- chyba nie do końca rozumiesz pojecie „egoizm”- to nie jest robienie tego czego się chce, tylko robienie czegoś jedynie z myślą o sobie, nie bacząc na dobro innych osób. Nawiązując jednak jeszcze do twojego porównania o majtkach, bo być może inaczej nie zrozumiesz- to tak jakby założył stringi, pomimo tego że nikt by nie chciał oglądać jego dupy ;P
Po trzecie- zauważ, że Pierce czy LBJ ubierają sie tak od zawsze, on nigdy tego nie robił w Orlando- tylko niedługo po przybyciu do LA. Zresztą chodziło mi bardziej o jego zachowanie nie ubiór. (np śmiech po niedorzuceniu wolnego)
Po czwarte- Dwight i mentalność zwycięzcy? Proszę nie rozśmieszaj mnie- gdyby tak było to nigdy nie odszedł by z Orlando a już na pewno nie zmieniałby przez dwa lata zdania jak mała dziewczynka.
Po piąte- ok przyznaje: do czasu przybycia do LA był nie do zdarcia, grając często po ponad 40 min. Jednak oceniając sezon w Lakersach trzeba sobie szczerze powiedzieć, że jak na razie nie odzyskał pełni dawnej sprawności. Tak naprawdę to w tym seznonie będziemy mogli ocenić go pod tym katem, jednak nie uważam żeby przez kolejne 9 lat mógł grać tak samo jak w Orlando.
Po szóste- dla wszystkich czyli: dla Lakersów- bo nie zostali by z niczym, dla Dwighta- według mnie miałby tam lepszy skład wokół niż ma Houston i perspektywę tworzenia nowej dynastii w San Francisco, Dla GSW- a nie może dla nich lepiej może jednak że przeszedł ;)
Mam nadzieję że, usatysfakcjonują Cie moje odpowiedzi i nie uraczysz nas kolejnymi porównaniami do majtek albo śliwek ;P
edit: Dla GSW- a nie, może dla nich lepiej jednak że nie przeszedł ;)
Woy – czy go zwolnił czy nie zwolnił, to inna sprawa. Ja tego nie wiem, nie jestem w zarządzie Orlando, nie mam pojęcia, jak wyglądała sprawa od podszewki.
Arkadio – „porównania do życia codziennego” były na odpowiednim miejscu i, jak widać, częściowo spełniły swoje zadanie, bo częściowo zrozumiałeś, o co mi chodziło. Jeśli zaś chodzi o pojęcie „egoizmu”, to sam sobie – w pewnym stopniu – zaprzeczasz, stary. Robienie tego, co się chce może iść w parze z nie baczeniem na dobro innych. Nie można jednak nazywać kogoś egoistą tylko dlatego, że zrobił, to co chciał zrobić, bo wreszcie (!) miał taką możliwość. Skoro udało mu się znaleźć odpowiednie stringi, to czemu miałby ich nie nosić? To tak, jakby Mozart miałby przestać komponować, bo cesarz ziewnął podczas jednej z jego oper. Niemniej jednak, idąc tym tropem, prędzej można go posądzić o hedonizm, a nie egoizm.
Co do ubioru – jakie to ma znaczenie, jak koleś wygląda na boisku? Ważne jak gra, co robi. Odnośnie jego wiecznie uśmiechniętej twarzyczki – w pewnych, zwłaszcza stresujących sytuacjach, występuje takie zjawisko, jak śmiech na tle nerwowym. Na pewno też zdarzyło Ci się nieraz uśmiechnąć do samego siebie po jakimś niepowodzeniu z myślą typu: „jakim cudem ja tego nie zrobiłem” czy coś w ten deseń. Całkiem normalne, choć nie ukrywam, można to uznać za coś niekoniecznie na miejscu, nie do końca profesjonalne, a wręcz groteskowe.
Dalej – czy w takim razie LeBron także nie ma mentalności zwycięzcy, bo przeniósł się z Cleveland? Po prostu tak bywa, że nawet choćbyś nie wiem jak bardzo się starał, to otoczenie nie pozwala Ci na odniesienie sukcesu. James wprowadził swoją kawalerię do Finału. DH12 zrobił to samo ze swoimi magikami. Nie udało się, to znaczy, że trzeba coś zmienić, poszukać innego rozwiązania.
Co do kolejnych podpunktów – wszystko zweryfikuje czas. Zobaczymy, czy miał słuszność zmieniając klub i jak potoczy się jego kariera. Nie twierdzę też, że przez następne 9 lat będzie wyciskał takie same linijki, jak w Orlando. Niemniej jeszcze 9 lat może pograć.
PS Majtki i śliwki idą w parze. Zwłaszcza przy nadmiernym spożyciu owocu pobudzającego perystaltykę jelit. Brak kontroli nad zwieraczami może doprowadzić do zabarwienia majtek. Pozdro.
Dominik- choćbyś nie wiem jak wysublimowanych, czy gównianych porównań nie użył, to i tak nikt Cię nie zrozumie (chyba że zagorzali fani Dwighta- są w ogóle tacy?). Bo jeżeli próbujesz nam wmówić, że Howard to uosobienie wszystkich cnót i wzór do naśladowania, to naprawdę nie mamy o czym rozmawiać…
Mówisz, że wreszcie zrobił to co chce- stary on od zawsze mógł to robić:
-mógł przedłużyć kontrakt z Orlando,
-mógł wypełnić kontrakt z Orlando do końca i odejść gdzie chciał,
-mógł decydować o tym gdzie trafi w wymianie,
-mógł podpisać od razu kontrakt z drużyną do której trafi,
-mógł ostatecznie sam wybrać drużynę w której będzie chciał grać, co też ostatecznie uczynił…
I nikt by nie miał do niego pretensji, gdyby po prostu bez problemów któraś z tych rzeczy wykonał bez zbędnego cyrku. Już nie będe przypominał Ci tego całego niekończącego się Dwightmare- powiem tylko jedno: on nie ma mentalności zwycięzcy, tylko clowna który po prostu lubi być w centrum uwagi.
W Houston pozostawi jedynie zgliszcza, tak jak robił to z poprzednimi swoimi drużynami. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że nigdy nie zdobędzie mistrza- chyba że po tych 9 latach, gdy jakaś mistrzowska drużyna podpisze go za minimum dla kilku zbiórek i porobienia z siebie kretyna- bo tylko do tego tak na prawde się nadaje.
Nikomu nic nie wmawiam, nie zamierzam nawracać, ani czegokolwiek wpajać. Po prostu odpowiadam na Twoje wypowiedzi i zawarte w nich argumenty. Zdrowa dyskusja może być bardzo stymulująca (bez skojarzeń).
Oczywiście, że mógł zrobić wszystko to, o czym wspominasz. Mógł. Zrobił, jak zrobił – jego sprawa. Pamiętam sytuację z poprzedniego off-season. Mógł odejść bez medialnej otoczki. Ale jak widać w dzisiejszych czasach pijar, wizerunek, dogodna aparycja są w cenie i na pewno wpływają na wartość rynkową zawodnika.
Nie mam pojęcia, czy w Houston pozostaną po nim zgliszcza. Niestety nie mam szklanej kuli, nie przepowiadam, ani nie czytam przyszłości. Jak już wcześniej pisałem – wszystko zweryfikuje czas.
Nie ma jak to odwrócić kota ogonem @Jack , temat jest o Howardzie, nie?
Takie proste porównanie : Howard 0 < Kobe 5
możemy tak się dalej bawić:-))))
Zgdzam się ze słowami Arkadio. Facet sporo racji zawarł w wypowiedzi.
Dwajt ma 27 lat i powoli przestaje być perspektywicznym graczem, zaczyna się od niego wymagać sukcesów. Teraz presja będzie dużo większa po związaniu się z Rockets na dłużej.
Ile wytrzyma w Houston i bez płaczu? Kiedy zmieni trenera??
Dlatego właśnie tym bardziej śmieszą mnie jego słowa o niedoszłych mistrzach- tak jakby już na samym początku próbował się usprawiedliwiać, że nawet jak nie zdobędzie w Houston mistrza i tak będzie zwycięzcą bo niby się starał ;) Naprawdę współczuję fanom Rockets, którzy po chwilowej euforii za niedługi czas będą przeklinać dzień, w którym wielki Dwight zaszczycił ich swoja obecnością…;P
To, czy ktoś z fanów Houston będzie przeklinał dzień, w którym Dwight zaszczycił Rockets swoją obecnością, pokaże przyszłość, więc wstrzymałbym się z takimi opiniami, bo za pół roku może komuś zrobić się głupio. Bez odbioru.
Głupio to bedzie jeżeli np Harden dostanie jakiejś kontuzji, Houston nie zakwalifikują się do playoff a nasza „gwiazda” będzie chciała uciekać juz po 1 sezonie…;) ale faktycznie- pożyjemy, zobaczymy :P
ja też twierdzę że ta pi**a nic nie zdobędzie, koleś nie ma mentalności zwycięzcy – miał warunki goryla ale powoli będzie to wszystko spadać w dół – daje 3,4 lata i będzie średniakiem, no chyba że Olajuwon nauczył by go grać technicznie a nie fizycznie, ale konia nie nauczysz myśleć, klapy na oczy, blok, dunk, kontuzja, koniec kariery… ;)