Zgodnie z przewidywaniami, Milwaukee Bucks postanowili wykorzystać amnestię kontraktową by pozbyć się z drużyny Drew Goodena.
31-letni skrzydłowy, który w trakcie swojej kariery zwiedził już 9 klubów (Magic, Grizzlies, Cavaliers, Bulls, Kings, Spurs, Mavericks, Clippers i Bucks) większość czasu ostatnio spędzał poza składem, a jego umowa coraz bardziej ciążyła w budżecie klubu z Milwaukee.
Znany z nietypowych fryzur (pamiętacie „brodę” z tyłu głowy lub brodę a’la Piraci z Karaibów?) gracz miał jeszcze 2 lata obowiązującej umowy na mocy której miał zarobić 13.36 mln $. Oczywiście pieniądze do Goodena trafią, a jeżeli macie wątpliwości co do tego jak działa amnestia kontraktowa to zapraszam do tego artykułu.
Choć ostatni sezon był statystycznie najgorszym w karierze Goodena (zaledwie 3.3 ppg i 1.9 rpg), to raczej nie przewiduję by miał problemy ze znalezieniem nowego pracodawcy. Doświadczeni podkoszowi są zawsze w cenie.
Oczywiście w tym przypadku jego kontrakt nie może być wysoki (najpierw musi udowodnić, że wciąż potrafi grać na odpowiednim poziomie), ale jeżeli wywalczy sobie miejsce w rotacji i stanie się dla nowego zespołu kimś w stylu Carla Landry’ego (jeżeli pamiętacie go z czasów gry w Cavs, czy nawet niedawno w Clippers to wiecie o czym mówię) to wkrótce może znów zarabiać 4-6 mln $ za sezon.
Po tak świetnym sezonie 2011/2012, gdzie ciągnął Bucksów przy kontuzjach kolegów, nie rozumiałem dlaczego Skyles nie widział go nawet w 12. Albo aż tak się spasł i był w beznadziejnej formie, albo Skyles miał z nim na pieńku. Nowy trener nie zmienił tego, a teraz amnestia. On wciąż może grać na wysokim poziomie i mógłby stanowić realne wzmocnienie na pozycji 4/5.
Według mnie Gooden w NBA zmarnował swój potencjał i nigdy nie doszedł do poziomu do jakiego dojść mógł (swego czasu przecież 4 numer draftu). Głównie wynikało to z ciągłych zmian zespołów grających w dodatku zazwyczaj o pietruszkę.
W 2011-2012 grał świetnie i PER-36 zaliczał 18/9/3.5. Myślę, że gdyby jego kariera w którymkolwiek momencie była „stabilna” to takie numery mógłby wykręcać w rzeczywistości, a nie tylko w przeliczeniu.
Teraz ma 31 lat i jest już raczej za późno na ratowanie kariery, ale gdyby był zdrowy i trafił choćby do Heat to mógłby jeszcze zostać na długo zapamiętany.