Wiceprezydent Los Angeles Lakers Jim Buss stwierdził, że Kobe Bryant mocno wyprzedza plan swojej rehabilitacji i może wrócić już w meczu pre-season. Powrót Bryanta przewidywano na przełom 2013 i 2014 roku, po 8-9 miesiącach rehabilitacji. Tymczasem Black Mamba ma wrócić już po 6 miesiącach.
„Well, we’re in Vegas, and I would bet a lot of money that this guy comes back probably in preseason. He’s real sharp in taking care of himself and he’s not going to rush anything just to get back and prove a point. He’s going to come back when he’s right. He’s a machine. He’s inhuman. I see him coming back at the beginning of this season. I can’t believe how much he’s progressed so far.” – Jim Buss dla NBA TV podczas meczu Summer League Bucks – Lakers (zwycięstwo Jeziorowców 68 – 72).
Bryant w poprzednim sezonie notował 27.3 punktu, 5.6 zbiórki i 6.0 asyst, grając średnio 38.6 minut. Do tego, praktycznie sam, uratował kampanię Jeziorowców i zapewnił im awans do play-offów. Przypłacił to jednak zerwaniem ścięgna achillesa.
Mimo wszystkich kontuzji, Bryant gra dalej i będzie chciał udowodnić, że jest w stanie zdobyć szósty pierścień. W przyszłym sezonie, raczej nie ma na to szans, ale Lakers wciąż są drużyną na miejsca 6-8 na Zachodzie. Bez swojego lidera Lakers ponieśli sromotną porażkę ze Spurs i nie spodziewałem się cudów po początku sezonu 2013/14. Wcześniejszy powrót Kobego stawia jednak Lakers w sytuacji dużo korzystniejszej. Czy wróci w pełni sił? Jestem przekonany, że tak. Jest ogromnie zdeterminowany. Cytując ponownie Jima Bussa – „He’s a machine. He’s inhuman.”
Szczerze mówiąc coraz bardziej wydaje mi się, że Lakers jednak mogą zamieszać w przyszłym sezonie. Na pewno nie walka o tytuł ale może jakiś długi run w playoff ? Mogę się mylić ale pomyślmy w taki sposób: Nikt na nich nie stawia, więc zagrają bez presji czyli zupełnie na odwrót niż w ostatnich latach. Gasol musi udowodnić że wciąż jest czołowym wysokim i będzie grał o być może ostatni w jego karierze wysoki kontrakt. Kobe to Kobe, na pewno zechce pokazać że kontuzja go nie spowolniła i nie potrzebuje „jakiegoś” Howarda do szczęścia. Dla Nasha to może być łabędzi śpiew, zakładam że gorszego sezonu niż poprzedni już nie zagra a myślę że to wciąż czołowy asystent w lidze. Oczywiście jest jeden warunek, czyli brak kontuzji bo one mogą szybko i skutecznie zahamować tak wiekowych zawodników. Oczywiście sporo zależeć też będzie od zadaniowców, jak wkomponują się w ten zespół ? Po odejściu Howarda pierwsze co pomyślałem to „tankowanie”. Ale osobiście nie wierzę w taki scenariusz. To są Lakers, tam jest Kobe. No chyba że te kontuzje ich wykończą, może wtedy ale to wyjdzie dopiero w trakcie sezonu. W każdym razie myślę, że czeka nas radosna koszykówka w wykonaniu LAL, czyli dużo z przodu, dużo z tyłu. W sam raz dla trenera Mike’a ;-)
LAL mogą mieć problem z awansem do PO. Nie mają praktycznie nikogo kto potrafi bronić.
Nick Young, Johnson, to są typowi strzelcy także Meeks i Kaman to zawodnicy ofensywni, którzy graja piłką. Przy Kobem który sam oddaje po ponad 20 rzutów na mecz braknie dla nich piłki (no może nie dla Younga, dla którego każde dotkniecie piłki oznacza automatyczny rzut).
W zeszłym sezonie z Howardem i MWP mieli 20 Drtg. W tym sezonie będzie to dno i 6 metrów mułu. Zespół się rozsypie, bo w większości są to zawodnicy po 30 i nie będą w stanie grać po 40 + minut w tempie SOL. Do tego stracą przewagę na tablicach (brak Howarda, Metty, Clarcka i Jamisona. Kaman nie jest bestią pod koszem ( a już na pewno nie w defensywie).
Nawet jeżeli awansują do PO co może być trudne na Zachodzie, gdzie kilka drużyn się bardzo wzmocniło, to nie mają szans na przejście pierwszej rundy.
Wątpliwe mocno by Lakers choć do playoffs weszli w następnym sezonie. Szybki powrót Bryanta może im się odbić czkawką jak Kobe znowu coś zerwie przez swoje zbyt wielkie narwanie i pośpiech do powrotu. Druga sprawa, że stracili Howarda i jak już zostało napisane LAL w obronie to będzie dno, szczególnie, że jeszcze Metta do tego odszedł. Chyba, że ktoś jest na tyle naiwny żeby wierzyć w mit o bohaterskim Bryancie, który wróci i nagle drużyna powstanie z popiołów. Kwestie trenera w ogóle lepiej przemilczeć.