Po tym jak Milwaukee Bucks amnestiowali Drew Goodena przez 48 godzin zespoły, które nie przekroczyły progu salary cap mogły wziąć udział w licytacji o prawa do skrzydłowego. Nikt się jednak po niego nie zgłosił i Gooden został niezastrzeżonym wolnym agentem.
Nawet pomimo zwolnienia Bucks będą musieli wypłacić Drew 13,4 mln dolarów, które ma jeszcze gwarantowane w ciągu dwóch najbliższych lat – 6,7 mln dolarów mln w następnych rozgrywkach i 6,7 mln w sezonie 2014/15. Jego kontrakt zniknie tylko z listy płac Milwaukee.
Teraz Godden będzie mógł związać się umową z dowolnym klubem i co ciekawe będzie to już jego 10 zespół w czasie 11-letniej kariery. 32-latek pomimo tego, że w zeszłym sezonie zagrał w zaledwie 16 spotkaniach, podczas których notował 3,3 punktów i 1,9 zbiórek w 9,4 minut na parkiecie, dalej może być wzmocnieniem strefy podkoszowej i dostarczać ok. 10 oczek i 6 zbiórek na mecz.
Może już nie jako starter, ale jako solidny rezerwowy powinien się sprawdzić i naprawdę dziwi mnie, że żaden z zespołów nie zgłosił się po skrzydłowego. Za dość niewielką cenę można było pozyskać dobrego podkoszowego. Być może potencjalnych nabywców odrzuciła mało rewelacyjna postawa 32-latka w poprzednich rozgrywkach, ale zarówno trener Scott Skiles, jak i Jim Boylan nie dawali mu zbyt dużo szans na zaprezentowanie swoich umiejętności i Gooden praktycznie wypadł z rotacji.
Teraz jednak sam będzie mógł zadecydować o swojej przyszłości i zobaczymy, z którym zespołem zwiąże się kontraktem. Jako, że Drew zarobi w przyszłym sezonie 6,7 mln, inne drużyny będą chciały go pewnie pozyskać za minimum dla weterana. Większych umów 32-latek raczej nie powinien się spodziewać.
Gooden to kelner… trafi do C’s albo innej ekipy w przebudowie i tyle.