Rozgrywający Los Angeles Lakers, Steve Nash, mimo 40 lat na karku wciąż nie wie kiedy przejdzie na zasłużoną emeryturę. – I naprawdę nie chcę o tym myśleć – mówi w licznych wywiadach.
– Chcę skoncentrować się na tym sezonie i to ma być dla nas wielki sezon. O przyszłość będę się martwił w przyszłym roku. Istnieje szansa, że będę grał dalej, ale nie zamykam żadnej opcji. Naprawdę ciężko przewidzieć co się wydarzy przez najbliższy rok. Chcę po prostu skupić się na teraźniejszości i martwić się przyszłością dopiero kiedy nadejdzie – powiedział Nash.
W lutym przyszłego roku Nash skończy 40 lat, ale wciąż na parkiecie jest jednym z najważniejszych ogniw swojej drużyny. Na pewno w tym sezonie będzie chciał pokazać, wraz z całą ekipą Lakers, że nadal ta ekipa potrafi walczyć z najlepszymi.
– Wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie jestem jeszcze gotów w 100 procentach, ale jest już blisko – odpowiedział Nash na pytanie odnośnie swojego zdrowia. – W ciągu najbliższych dwóch miesięcy na pewno będę w pełni sił, ale zakładam że stanie się to szybciej, w przeciągu 2-3 najbliższych tygodni, a to da mi jeszcze miesiąc czasu do rozpoczęcia obozu przygotowawczego – dodał kanadyjski rozgrywający.
Pamiętam jak przychodził do Phoenix w drugiej połowie lat 90 i wtedy Suns mieli w składzie już rozgrywających nowo pozyskanego J.Kidda i uznaną markę K.Johnsona, którzy ustawiani byli często nawet obok siebie. Nash był młodziutki ale raczej mało szans dostawał w takim towarzystwie. Nikt chyba nie przewidywał, że stanie się jednym z najbardziej widowiskowo podających i efektywnych rozgrywających w historii, a przy tym świetnym strzelcem z najróżniejszych pozycji. Doskonały ofensywnie zawodnik choć słaby obrońca. mam nadzieję, że Suns zastrzegą jego numer, bo zasługuje na to.
fakt, jego kariera sie rozwinela dosyć niespodziewanie. Najgorzej, że nigdy super dobrze nie bronił, a teraz koło 40tki to już na pewno będzie kłopot.
Może Nash nie jest „genialnym” obrońcą, ale nie można zapomnieć, że to jeden z najmądrzejszych koszykarzy biegających po parkietach NBA. Daje radę, chociaż w pojedynku z młodymi wilkami jak John Wall wygląda to naprawdę słabo.