Sixers znów przetasują kandydatów na nowego trenera

Największy chaos w wakacyjnym off-season panuje w moim przekonaniu w Filadelfii. Po odejściu Douga Collinsa ze stanowiska pierwszego trenera (będzie pełnił w klubie rolę konsultanta) zespół Szóstek nie dostał ani wartościowych graczy do składu – a odeszli przecież Jru Holiday oraz Andrew Bynum (choć w jego przypadku ciężko mówić, że stanowi osłabienie, skoro ani razu nie wyszedł na parkiet w trykocie 76ers) – ani nie znaleziono odpowiedniego kandydata na pozycję head coacha. Kilka ciekawych nazwisk, które obecnie znalazło już pracę, przewijało się w mediach przy posadzie trenera Sixers, ale management klubu był daleki od pełnych ustaleń i przekazania funkcji tak szybko, komuś nowemu.

Najpierw wypadałoby przypomnieć, że skład Sixers w ostatnim roku kalendarzowym uległ głębokiej transformacji. Z zespołu odszedli najpierw Andre Iguodala, Jodie Meeks oraz Elton Brand (czyli gracze stanowiący o dawnej sile zespołu, wprowadzającej go do play offs), a w ich miejsce pozyskano kilka ciekawych nazwisk, które jednak nie zrobiły większej różnicy na parkiecie – Dorrel Wright (już w Portland), Nick Young (przeszedł do Lakers) i Andrew Bynum (spróbuje sił wśród Cavaliers). Ponadto kontuzja wyeliminowała z gry weterana Jasona Richardsona (który opuścił połowę sezonu). Na domiar złego dla kibiców Sixers, w dzień draftu 2013 wymieniono największą gwiazdę zespołu, perspektywicznego i świeżo upieczonego All Star – Jrue Holiday’a. Przy okazji ryzykując ruch z przejęciem praw do Nerlensa Noela (zerwał wiązadło krzyżowe podczas występów w NCAA i do końca sezonu akademickiego nie wyszedł na parkiet).

Za Holiday’a (4 lata gry – 42 mln USD) otrzymano też wybór przeznaczony później na Michaela Cartera Williamsa. Rookie ma przejąć stery na rozegraniu z rąk bardziej doświadczonego i cenionego kolegi. Czy jednak zdoła on udźwignąć na swoich barkach ciężar liderowania drużynie? To już materiał na osobny atrykuł;-)

Wracając jednak do głównego wątku; Sixers powoli mogą czuć się postawieni pod ścianą, gdyż jako ostatni z drużyn zmieniających trenerów w lato 2013 zostali bez szkoleniowca – czyli kogoś, kto poukładałby wszystkie nowe klocki oraz zaszczepił wśród młodych graczy pewną wizję gry. Każdy inny zespół – a było ich wiele jak Celtics, Cavaliers, Pistons,  Hawks, Bucks, Bobcats, Nets, Nuggets, Grizzlies, Kings, Suns i Clippers – znalezł już właściwych na to stanowisko ludzi.. Co ciekawe Szóstki w ogóle nie mają jakiegoś zdecydowanego kandydata lub faworyta do przejęcia schedy po Collinsie i w ostateczności wybór może paść na Micheala Curry (ex  trener Pistons oraz były asystent Collinsa w Szóstkach).

Spójrzymy więc z kim managerowie klubu z miasta braterskiej przyjaźni zamierzają porozmawiać w kolejnych dniach.

Główny kandydat wg mnie, to wcześniej już awizowany przed media (w tym przez nas) Brett Brown. Australijczyk to dotychczasowy asystent Grega Popovicha wśród Spurs oraz ex opiekun kadry swojego kraju (brał z nimi udział podczas ostatnich Igrzysk w Londynie). Trener z ogromną charyzmą i charakterem, który może ale wcale nie musi się sprawdzić.. Numerem 2 może okazać się były gracz Bulls, Celtics i Mavs – Adrian Griffin – na dziś stale pomagający Tomowi Thibodeau w szeregach Chicago Bulls.  Wydaje się, że Griffin ma o wiele mniejsze doświadczenie w pracy z zawodnikami aniżeli kilka lat starszy pomocnik Popa z San Antonio. Numerem trzy może być Kenny Atkinson, pracujący obecnie w Hawks, ale spędzający wiele czasu w pierwszych latach trenerskiej pracy, w Europie. Atkinson bowiem pracował z kadrą Gruzji, zdobył awans z reprezentacją Ukrainy na Eurobasket 2011 (jako asystent trenera) i jeszcze wcześniej – przez trzy lata – trenenował drużynę Racing Paris Basket Club. Jego słabością jest małe doświadczenie w roli head coacha, i w każdym niemal miejscu niemal zawsze był „tylko” asystentem.

Innym wyborem może okazać się asystent bostońskich Celtów, mający w swoim ciele domieszkę krwi irlandzkiej – Jay Larranga. Larranga również ma wiele wspólnego z Europą, bowiem przed rokiem był on asystentem Mike’a Fratello, przy pracy z kadrą Ukrainy. Spekulowano też po odejściu Doca Riversa, że miał on szansę zostać head coachem Celtów, ale ostatecznie postawiano na młodszego Brada Stevensa. Jay również jako zawodnik miał wiele wspólnego ze Starym Kontynentem – grał dla włoskiego Virtusu Bolonia, hiszpańskiego Realu Madryt czy greckiego Peristieri.

„Czarnym koniem” w wyścigu po fotel trenera Sixers może zostać inny, ex gracz, David Vanterpool, obecnie pracujący wśród Blazers, również w roli asystenta. Vanterpool to były zawodnik takich drużyn jak  Montepaschi Siena i CSKA Moskwa. W tej ostatniej drużynie przez 5 lat asystował m.in. Ettore Messinie. W NBA jako pomocnik pierwszego szkoleniowca jest od roku – wspierając Terry’ego Stottsa.

Puentując; mnie osobiście żaden trener – asystent z dotychczasowych kandydatów nie przekonuje swoim CV i kto wie czy Sixers nie pójdą na łatwiznę, zostawiając szatnię do posprzątania Michaelowi Curry (rok doświadczenia w pracy z Pistons). Dla fanów Sixers szkoda, bowiem do wzięcia byli utalentowani Mike Malone oraz Brian Shaw..

Komentarze do wpisu: “Sixers znów przetasują kandydatów na nowego trenera

  1. Czy może mi ktoś wytłumaczyć czemu ta drużyna jest systematycznie niszczona? W mojej ocenie same złe decyzje kadrowe…

  2. a co z Lionelem Hollinsem??? Dopiero co doprowadził Grizzlies do finału konferencji i nie nie ma na niego chętnych? A Georg Karl? Chyba że to oni nie chcą tego ´bałaganu´ w 76ers?

  3. Główny powód nie brania ich pod uwagę to chyba jednak wysokie wymagania finansowe.

    1. z tego co się orientuje to trenerzy średnio dostają ok 3 mln więc przy wypłatach koszykarzy są to śmieszne pieniądze… Ale tu nie chodzi mi tylko o philly wogóle dziwne to dla mnie że ich nie zobaczymy w przyszłym sezonie

Comments are closed.