O ile każdy fan NBA wie, że Miami Heat to teraz drużyna LeBrona Jamesa, o tyle żaden nie ma wątpliwości, że dwa ostatnie mistrzowskie tytuły nie zostałyby zdobyte bez bardzo mocnego wsparcia, w którym kluczową rolę pełnił Dwyane Wade.
31-letni obrońca porozmawiał wczoraj trochę z mediami podczas swojego corocznego obozu dla amatorów w wieku 35+ (prowadzi go wspólnie z trenerami Spoelstrą i Creanem, a także komikiem Kevinem Hartem). Poniżej możecie przeczytać jego zdanie na temat powrotu do zdrowia, coraz mocniejszej rywalizacji na Wschodzie i stylu obrony jaki stosowali na nim w finałach San Antonio Spurs.
Zacznijmy od tego, że Wade przez ostatnie dwa miesiące prawie wyłącznie odpoczywał. Celowa przerwa miała dać czas na zaleczenie jego poobijanym kolanom. Dodatkowo rehabilitacja była wspierana zabiegami OssaTron (moja wiedza medyczna jest bardzo podstawowa, w informacjach prasowych wspomina się jedynie, że jest to terapia szokowa).
Nie będę gotowy na pierwszy dzień obozu przygotowawczego (zaplanowany na 1 października, przyp. red.). Ale będę gotowy na spotkanie otwierające sezon (29 października).
Co ciekawe, weteran ostatnio za pomocą mediów społecznościowych tłumaczył fanom dlaczego nie wybiera się do Niemiec na zabieg, który przeszli niedawno choćby Kobe Bryant i Andrew Bynum.
To nie jest uraz strukturalny, więc ten zabieg nie pomoże. Wydaje mi się, że ludzie nie rozumieją na czym polega tamta terapia i co dokładnie działo się z moimi kolanami w poprzednim sezonie. U mnie doszło do stłuczenia kości.
Wade odniósł się także do wzmocnionej konferencji Wschodniej, którą sam określił jako najsilniejszą od kiedy gra w NBA. Wśród największych rywali Heat wystarczyć wspomnieć o zbrojących się Nets, wzmacniających Pacers, wciąż silnych Knicks czy Bulls z powracającym Rosem.
Wschód oczywiście stał się silniejszy. Drużyna z Brooklynu zrobiła coś bez precedensu – będzie miała pięciu All-Starów jednocześnie na parkiecie. Niewielu się to do tej pory udało. (…) To będzie dla nas ciężki sezon.
Dwyane wspomniał też o nowym nabytku zespołu – Gregu Odenie. Mądrze jednak nie wypowiadał się o oczekiwaniach względem jednego z największych pechowców ligi.
Zatrudniliśmy graczy dużego kalibru w ciągu ostatnich lat (poza Odenem choćby Ray Allen i Shane Battier, przyp. red.). Greg jest w takim punkcie swojej kariery, że chce w końcu obrać właściwy kurs i pozbyć się prześladującego go pecha. Pat Riley robi dokładnie to co nam obiecał gdy podpisywał z nami umowy. Każdego roku robi wszystko byśmy mieli wyrównaną kadrę i stawali się coraz lepsi.
Na koniec obrońca Heat nie uniknął pytań o swoją grę w playoff (miał najniższe w karierze 15.9 ppg), a zwłaszcza o rodzaj obrony jaki stosowali na nim w finałach gracze Spurs. Podopieczni Popovicha ewidentnie odpuszczali go na półdystansie i dystansie blokując przede wszystkim wejścia pod kosz i koncentrując się na pilnowaniu LeBrona Jamesa (działało całkiem nieźle, bo między pomalowanym i linią rzutów za trzy Wade miał tylko 35.4 % skuteczności).
Nie mam z tym problemu. Szczególnie jeśli mam szansę na rzucanie z półdystansu. To coś co robiłem przez całą moją karierę i nie przestanę tego robić do momentu w którym powieszę buty na kołku.
Nets mają sześciu byłych lub obecnych All star. Jeden jest nawet na ławce. To zapewne Kirilenko będzie zaczynał grę z ławki. Mieszanka talentu, doświadczenia i…temperamentu. Nie wiem jak Williams dogada się z Garnettem i kto będzie liderem ale w Nets ogromne zadanie połączenia tych części w jakąś sensowną całość.Jednak nie sądzę, żeby Nets byli w top 3 wschodu.
top 3 wschodu będzie takie jak w poprzednim sezonie.
no chyba nie. NY nie ma szans na pierwsza 3.
zakład?:)