Ma 38 lat na karku, nie zagrał w NBA od 2010 roku, a wg magazynu SLAM w tym tygodniu oficjalnie ogłosi koszykarskiemu światu o definitywnym końcu zawodowej przygody. Allen Iverson przez ostatnie parę lat próbował wrócić do ligi, grał też w Turcji, ale ostatecznie większego chętnego na koszykarskie usługi nie znalazł. Dziś można powiedzieć „trochę” szkoda..
Iverson, mistrz cross-overa, swoją karierę w NBA rozpoczął w 1996 roku, kiedy z draftową jedynką i jako absolwent Georgetown Hoyas zasilił szeregi Philadelphia 76ers. W swojej karierze występował też dla Denver Nuggets, Detroit Pistons i Memphis Grizzlies.
Iverson uchodzi do dziś za niedocenaniego gracza, który w końcówce swojej kariery przegrał z kontuzjami, i m.in. poprzez fizyczną rywalizację z silniejszymi czy wyższymi atletami. Jego wielkim atutem była szybkość, a następnie skoczność. Allen zadziwiał wszystkich obserwatorów potrafiąc z wielką łatwością ogrywać największych gwiazdorów ligi w pojedynkach jeden na jeden, a następnie kończąc akcję slam dunkiem.
Dziś wydaje się, że Iverson jest materiałem na przyszłego członka Hall of Fame, bowiem nagroda MVP sezonu w 2001 roku oraz 11-krotny wybór do Meczu Gwiazd powinny mu pomóc uzyskać taki awans. Król dryblingu i zarazem gracz świetnie asystujący (również nie do końca doceniany pod tym względem) podczas całej swojej 13-letniej kariery w NBA notował średnie 26.7pkt-6.2as-2.2przech.
4-krotny król strzelców ligi, w 2008 roku, został okrzyknięty przez ESPN piątym najlepszym rzucającym obrońcą w historii zawodowej ligi. Największym zespołowym sukcesem Iversona był awans do finałów w 2001 roku, w których the Answer przegrał z L.A. Lakers (1-4). Allen miał też okazję występować na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach, zdobywając brązowy medal.
Wydaje się też kwestią czasu, kiedy jego numer zostanie zastrzeżony i powędruje pod kopułę hali Szóstek.
Oficjalnie odchodzi jeden z najlepszych graczy naszych czasów i mój ulubiony choć tak naprawde odszedł w 2009 r. Swoją drogą nadal tego nie rozumiem jak można w sezonie zdobywać 26 pkt a w kolejnym być niechcianym w nba, ale widocznie jego zła opinia (nie dokońca chyba słuszna) była ważniejsza niż umiejętności. Szkoda że w philly nigdy nie dostał lepszego zespołu…
Szkoda, że to już ten wiek u AI. Niestety kontuzje zrobiły swoje.
Definitywnie najlepszy gracz ever. Z takimi skromnymi warunkami fizycznymi (jak na ligę NBA) nie było nikogo lepszego. Dzięki temu gościowi (przy wzroście 1,83) każdy normalnie zbudowany mógł pomarzyć o wielkiej karierze. Udowodnił, że to nie tylko gra dla wielkoludów.
To chyba najniższy król strzelców NBA w historii. Jeśli się nie mylę…
Swoją drogą – gdyby miał 10 cm więcej i zachował motorykę, miałby wielkie szanse strącić MJ-a z piedestału GOAT.
Majecha@ wyższą 15cm wersję masz w postaci Bryanta najbardziej zbliżonej MJ ;) Iverson właśnie dzięki swoim warunkom fizycznym musiał tak bardzo się silić żeby walczyć jak równy z równym przeciwko wyższym od siebie rywalom dzięki czemu ludzie tak bardzo go podziwiają i stał się tym kim był.
Macias, tej szybkości i zwinności (z całym szacunkiem) nie miał nigdy MJ i Kobe, tak więc z ekstra wzrostem taki Iverson nie miałby sobie równych w penetracjach. No ale racja, w myśl zasady „gdyby babcia miała wąsy…” można sobie gdybać. Pewnie wyższy Iverson nie byłby tym samym zawodnikiem :)
Dokładnie to wyobraźmy sobie teraz kim byliby MJ i Kobe z jego szybkością i zwinnością? Sami nie są w stanie sobie tego wyobrazić :P szybkość i zwinność to jedno ale gra tyłem do kosza itd to swoją drogą ;)
Szkoda, że ten czas tak szybko leci ale niestety niedługo po Nim przyjdzie kolej na Allena, Garnetta, Duncana czy Bryanta.. Wielki gracz choć niestety troszkę na własne życzenie ostatnie lata jego kariery przebiegały jak przebiegały. Zrażenie zrażeniem ale jednak sam do tego dopuścił. Wielka indywidualność i myślę, że gdyby bardziej skupiał się na grze zamiast na stwarzaniu problemów wokół siebie to ostatnie lata mógłby być liderem jednej z ekip walczących o finał. Życzyłem mu pierścienia bo zasłużył na niego walką i zdrowiem jakie zostawił na boisku.
Nie zgadzam się tylko w jednej sprawie a mianowicie to nie było tak że to tylko on sprawiał problemy.Nie stety od sezonu 08-09 zaczęło się walić jego życie nie tylko koszykarskie ale i rodzinne rozpoczęły się problemy ze zdrowiem AI oraz przede wszystkim jego córki (dlatego też zawiesił kariere) oraz problemy w małżeństwie, do tego wymiana wbrew jego woli do Pistons gdzie byl traktowany jak piąte koło u wozu i niestety wypalił się psychicznie.
To nie tylko jego wina ale nie ukrywajmy, że był trudnym człowiekiem, mniej zdyscyplinowanym niż Kobe, T-mac. Duncanowi zaczyna się sypać rodzinne życie a mimo to rozegrał bardzo dobre PO, Kobe mimo problemów w 2003 przed sezonem 2012/13 również miał problemy rodzinne. Dużo zależy od tego jaki człowiek ma charakter. Tak więc chodziło mi o to, że nie tylko jest to wina wszystkich dookoła. Nie poradził sobie z tym wszystkim i dlatego skończył jak skończył.
Zapewne masz sporo racji natomiast moja zdecydowana nieobiektywność(nie ukrywam tego) gdyż Answer to mój ulubiony gracz nie pozwala mi się do końca pogodzić z tym jak został potraktowany przez ligę która chwile wcześniej go uwielbiała. Wyobrażałem sobie inne zakończenie kariery przez Allena…
„Żaden gracz nie potrafi upilnować Iversona w grze 1 na 1″ – MICHAEL JORDAN
„To jest dzieciak, który różni się od każdego na tej planecie.” – Larry Brown
Ja starałem się obiektywnie spojrzeć na to z dwóch stron poruszając ten temat. Mnie też ciężko patrzeć na upadki Wielkich Gwiazd ale nie można ich bronić obwiniając wszystkich dookoła.. Jedno jest pewne był Wielki i w latach świetności ciężko było znaleźć zawodnika zostawiającego tyle zdrowia i walczącego jak on.
pamiętam te finały. Sam w pojedynkę ciągnął Philadelphia. Z takim składem to finały były wielkim osiągnięciem.
Szkoda, ku**a wielka szkoda. Gdyby nie AI nigdy nie dotknąłbym piłki do kosza. Dzięki niemu zakochałem się w koszykówce, pisałem to już nie raz. Wielki talent, wielu marzy o takiej szybkości i zwinności jaką posiadał AI. Przed każdym meczem jaki rozgrywamy z kumplami, zawsze oglądam filmiki z AI dla motywacji. Widać że nie trzeba mieć 2m wzrostu żeby coś osiągnąć w koszykówce….
Mały wielki człowiek. Zostawiał serce na boisku. Szkoda że w 76ers nie dostał pomocy w postaci lepszych kompanów w drużynie. Jeden z wielkich którzy niestety, pisali historię NBA, lecz nie było im dane sięgnąć po tytuł.
AI zawsze pozostanie w mojej głowie, a przede wszystkim w sercu. Tego co on wyczyniał na parkiecie, poprostu ku*wa nie da się zapomnieć.
Salut AI3!!!!!!
Iverson chcąc dłużej pograć w NBA musiałby przejść przemianę taką jak Jason Williams gdy wzięto go do Miami. Spokojna gra, rozważne rzutu, skupianie się na obronie… liczyłem na taką przemianę bo wyglądałó na to że rozpoczęła się w Denver…
Iverson przeszedł do historii przez Nasha i Chrisa Paula – bo oni pokazali że mali zawodnicy potrafią starannie dokonywać selekcje swoich rzutów osiągając 50% skuteczności. To inna era obrońców. 20pkt przy skuteczności 42-43% starzejacego się gracza z kontuzjami, brak trójki – mało atrakcyjne dla pracodawcy w NBA…. Jednak trzeba przyznać że to jakoś funkcjonowało w Philadelphi, którą Allen prowadził w pojedynkę do play-off i nawet finałów.