Dwa tygodnie. Tyle trwała przygoda Faba Melo z Memphis Grizzlies po tym jak został sprowadzony w zamian za Donte Greene’a z Boston Celtics.
Wczoraj potężny Brazylijczyk (213 cm wzrostu, 124 kg wagi) został zwolniony i może podpisać kontrakt z innym zespołem.
Melo był 22. wyborem draftu 2012 po tym jak spędził dwa lata na uczelni Syracuse.
W drużynie Celtics nie miał jednak zbyt wielu okazji do grania (zaliczył zaledwie 6 spotkań i w sumie około 36 minut gry). W tym czasie średnio notował 1.2 ppg, 0.5 rpg i 0.3 bpg.
Jeżeli nie potrafił przebić się do rotacji przetrzebionych pod koszem C’s to trudno było się spodziewać, że zabierze minuty takim graczom jak Gasol, Randolph, Davis czy Koufos.
Wychodzi więc na to, że kolejny raz decyzja Grizzlies była czysto finansowa. Green miał zarobić około 1.6 mln $. W 2013 zarobki Melo były szacowane na 1.25 mln $.
Czy znajdzie się chętny na usługi surowego 23-latka?
Center w rotacji przydałby się wielu drużynom NBA. Z lepszych wystarczy wymienić choćby Knicks czy Bulls. Problem jednak w tym, że Melo nie wydaje się być „gotowym produktem”. W podanych drużynach obaj szkoleniowcy przykładają dużą uwagę do efektywności (zwłaszcza Thibodeau) i ciężko byłoby im znosić pomyłki Brazylijczyka. Dlatego też lepszym rozwiązaniem dla nich jest weteran.
Kluby z dołu tabeli zaś wiedzą, że i tak dołożenie takiego gracza jak Fab nie zmieni specjalnie ich sytuacji. Po co więc wydawać około 1 mln $?
To wszystko może sprawić, że Melo już niedługo znajdzie się na celowniku jednego z europejskich zespołów. Kto wie, gdyby „wypalił” za Oceanem to może jego kariera nabrałaby jeszcze rozpędu?
Dom dziecka z Philadelphi go przygarnie.
na to wygląda . Bulls są drudzy w kolejce.
Bym się nie zdziwił jakby trafił do Phily, obecnie już jednego adepta z Syracuse mają