Pierwszy dzień zmagań w grupie C stał pod znakiem niemiłej dla nas niespodzianki w postaci wysokiej wygranej Gruzinów z reprezentacją Polski. W kolejnych dwóch meczach zwycięstwa odnosiły faworyzowane zespoły Hiszpanii i gospodarzy – Słoweńców, którzy jednak do ostatnich sekund drżeli o losy spotkania z ambitnymi Czechami.
Polska – Gruzja 67-84 (14-20, 8-19, 15-16, 30-29)
Zapraszam do wpisu Wojtka.
Hiszpania – Chorwacja 68-40 (24-9, 9-11, 16-17, 19-3)
Hiszpania taka mocna, czy Chorwacja słaba? Takie pytanie można sobie zadać po obejrzeniu tego meczu. Chorwaci, którzy przyjechali do Słowenii jako wielka niewiadoma dalej nie rozwiali wątpliwości kibiców, co do swoich możliwości. Ciężko ich jednoznacznie oceniać, bo co by nie mówić – Hiszpania to dalej Hiszpania, nawet bez starszego z braci Gasol i Juana Carlosa Navarro.
Zespół prowadzony przez Juana Orengę przez większość meczu grał na luzie, już po pierwszej kwarcie prowadząc 24-9. W pierwszych 10 minutach zanotowali choćby run 15-0, pokazujący jak groźni są, kiedy tylko się rozpędzą. Co prawda w drugiej kwarcie Hiszpanie zanotowali krótki przestój, rzucając tylko 9 oczek, ale nie pozwolili nieskutecznym rywalom odrobić strat. Świetne zawody po obu stronach parkietu rozegrał Rudy Fernandez, który w zaledwie 16 minut uzbierał 15 punktów i 8 zbiórek. Bardzo dobrze fizycznie wyglądał Jose Manuel Calderon. Rozgrywający Hiszpanii był zazwyczaj o dwa tempa szybszy od Chorwatów, a jego zespół najlepiej wyglądał, kiedy na parkiecie przebywali razem z Ricky’m Rubio. W ciągu 22 minut z Rubio na parkiecie Hiszpanie byli +28, a sam playmaker Wolves zanotował 7 punktów i 7 asyst.
Chorwaci zagrali katastrofalną czwarta kwartę, w której rzucili zaledwie 3 punkty, ale nadużyciem byłoby stwierdzenie, że to przez postawę w ostatnich 10 minutach ponieśli tak dotkliwą porażkę. Podopieczni Jasmina Repesy byli gorsi w każdym elemencie, trafiając tylko 25.1% rzutów z gry i 30% przez pierwsze trzy kwarty. W taki sposób z mistrzami Świata i Europy wygrać się nie da.
Zawiedli tak naprawdę wszyscy zawodnicy z rotacji Chorwatów, a najbardziej zupełnie bezradny przy Marcu Gasol (14 pkt, 11 zb) Ante Tomic, który w 21 minut rzucił ledwie 3 punkty. Niczym szczególnym nie wyróżnił się także największy talent chorwackiej koszykówki Dario Saric, kończąc spotkanie z 4 punktami.
Na pomeczowej konferencji Orenga chwalił swój zespół za dobrą, zespołową obronę. Wydaje Wydaje się, że niepokoić może go tylko liczba minut Gasola, który przeciwko Chorwatom grał aż 34 minuty, zdecydowanie najdłużej z całej drużyny. Może się to odbić w kolejnej fazie mistrzostw, kiedy świeżość będzie najbardziej w cenie. Niestety dla Hiszpanów, rezerwowy Gasola – Xavier Rey grał totalnie nieporadnie, nawet na tle słabiutkich przeciwników.
12 punktów i 7 zbiórek dla Chorwacji zaliczył Bojan Bodganovic, pudłując jednak 11 z 15 rzutów z gry.
Słowenia – Czechy 62-60 (21-19, 15-13, 14-15, 11-14)
Komplet publiczności przybył do hali w Celje obserwować pierwszy mecz gospodarzy podczas tegorocznego Eurobasketu. Miało być szybko, łatwo i przyjemnie, a niewiele brakowało żeby skończyło się wielką klapą. Przy wyniku 62-60 dla miejscowych 7 sekund przed końcem spotkania piłkę z autu wyprowadzali Czesi, a rozpisaną przez trenera Budinsky’ego akcję miał rozegrać doświadczony Lubos Barton (9 pkt, 4 zb, 4-9 z gry). Niestety dla naszych południowych sąsiadów, niski skrzydłowy popełnił błąd kroków.
Spotkanie przez całe 40 minut było bardzo wyrównane, a przyczyną takiego stanu była głównie fatalna skuteczność liderów gospodarzy. Goran Dragic co prawda rozdał 9 asyst, ale trafił tylko 3 z 15 rzutów z gry oraz spudłował wszystkie 7 prób z dystansu. Z kolei Bostjan Nachbar zaliczył 9 pudeł na 12 prób, a w ostatniej minucie o mało doprowadził do tragedii, kiedy tylko jeden z jego czterech rzutów z linii wpadł do kosza.
Paradoksalnie, poziom meczu najbardziej ucieszyć mógł kibiców reprezentacji Polski, ponieważ żaden z zespołów nie wydaje się nie do pokonania, o ile oczywiście Polacy zagrają lepiej niż przeciwko Gruzji. Owszem, Czesi wykazali wolę walki, twardo walczyli po obu stronach parkietu, ale grają nieskutecznie. Przeciwko Słoweńcom trafili zaledwie 38,8% rzutów z gry. 12 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty zanotował Tomas Satoransky, 17 oczek z 13 rzutów dołożył Jan Vesely. Skrzydłowy Washington Wizards przez długie okresy grał w tym meczu jako środkowy, tocząc wyrównaną walkę z podkoszowymi gospodarzy.
11 punktów i 8 zbiórek dla wygranych zanotował agresywnie atakujący kosz Jure Balazic, a po 9 oczek dołożyli Jaka Blazic, Gasper Vidmar i Nachbar.
You must be logged in to post a comment.