Genialne spotkanie Słowenii z Hiszpanią na zakończenie drugiego dnia Mistrzostw Europy pozwoliło nam nieco zapomnieć o dramatycznej porażce polskiej reprezentacji z Czechami. W trzecim meczu Chorwaci minimalnie pokonali naszych środowych pogromców – Gruzinów.
Chorwacja – Gruzja 77-76 (17-15, 18-19, 15-18, 27-24)
Po fatalnym występie pierwszego dnia mistrzostw, aby utrzymać się w grze, Chorwaci musieli wygrać z opromienionymi pewnym zwycięstwem nad Polakami Gruzinami. Ekipa z Bałkanów rozpoczęła mecz agresywnie, ale ich rywale mieli w składzie niesamowitego Ricky’ego Hickmana, który trzymał wynik w pierwszej – zakończonej wynikiem 35-34 dla Chorwacji – połowie, rzucając w tym okresie 15 z 20 punktów.
Cichym bohaterem spotkania okazał się Dario Sarić, który nie dość, że trafił wszystkie sześć rzutów z gry, to jeszcze przy okazji sprawiał sporo problemów po obu stronach parkietu bohaterowi Gruzinom z meczu z Polską – Viktorovi Sanikidze, który tym razem zanotował 15 punków i 7 zbiórek.
Decydujące 10 minut to wyrównana walka punkt za punkt i pojedynek strzelecki doskonałego dzisiaj George’a Tsintsadze (25 pkt, 5 ast, 11-18 z gry) z będącym do tej pory nieco w cieniu Dontay’e Draperem. Naturalizowany Amerykanin z Chorwacji świetnie znajdował się w sytuacjach pick&roll, rzucając wtedy najwięcej ze swoich 16 punktów w zaledwie 19 minut, a co najważniejsze – przeprowadził decydującą akcję, rozgrywając wysokiego picka z Ante Tomicem (7 pkt, 7 ast). Środkowy Barcelony trafił, ustalając wynik spotkania na 9.1 sekund przed końcową syreną.
Wynik w ostatnim momencie mógł jeszcze zmienić Tsintsadze, ale jego wejście pod kosz Chorwatów okazało sie nieskuteczne.
Chorwaci trafili aż 57.1% rzutów za dwa oraz zanotowali 11 celnych prób z dystansu. Gruzinom, mimo niezłej skuteczności (31-63 z gry) oraz zaledwie 6 strat, nie udało się wygrać, na co mogło mieć wpływ zmęczenie po meczu z Polakami.
Polska – Czechy 68-69 (25-12, 13-22, 11-16, 19-19)
Relacja z meczu Polaków z Czechami do przeczytania tutaj.
Słowenia – Hiszpania 78-69 (9-14, 16-19, 27-18, 26-18)
Jeden z najlepszych meczów w europejskiej koszykówce, jaki było mi dane oglądać w ostatnich latach. Wspaniała atmosfera w hali w Celje udzieliła się także koszykarzom obu stron, a zwłaszcza gospodarzom, którzy prowadzeni przez Gorana Dragica wygrali drugie spotkanie i prowadzą w grupie C.
Słoweńcy przegrywali do przerwy 25-33 i, mimo że już w pierwszych 20 minutach w ich grze widać było wielką ambicję i pasję, nie mogli przebić muru, którego najważniejszym ogniwem był wypoczęty jeszcze Marc Gasol.
W drugiej połowie pojawiły się jednak problemy defensywne Hiszpanów, którzy dominowali na deskach, zbierając aż 12 piłek więcej (38-26) oraz aż 12 pod atakowanym koszem. Podopieczni Juana Orengi nie mogli znaleźć odpowiedzi na pick&rolle Słoweńców, które rozgrywał Goran Dragic.
Trzeba przyznać także, że gospodarzom sprzyjało w kilku akcjach szczęście, kiedy wpadały im sytuacyjne rzuty w ostatniej sekundzie akcji. Spory wpływ na ostateczne rozstrzygnięcie miała także postawa Gasola, który do połowy trzeciej kwarty jeszcze podejmował twardą walkę pod koszami, po obu stronach parkietu. W jednej z akcji obronnych, na jego łokciu, przez przypadek zęba stracił Gaspar Vidmar (5 pkt, 2 zb, 2-2 z gry, 1 blk).
Niestety dla Hiszpanów, ich trener trzymał Gasola zbyt długo na parkiecie,bo aż przez pierwsze 27 minut meczu, bez chwili przerwy. Dopiero w końcówce trzeciej odsłony na boisku zameldował się jego zmiennik, Xavier Rey. Wtedy jednak swój koncert rozpoczęli już bracia Dragic. Goran zamęczał rozgrywających rywali swoimi wbiciami pod kosz, a Zoran (12 pkt, 5-8 z gry) trafiał niesamowite rzuty z półdystansu. Po trzech kwartach na prowadzenie wyszła Słowenia (52-51).
Ostatnia kwarta była poezją koszykówki, marzeniem każdego kibica, a hala w Celje o mało nie odleciała. Świetna postawa Sergio Rodrigueza (7pkt, 3-6 z gry) i Jose Manuela Calderona (14 pkt, 4 zb, 4-8 z gry) z jednej strony oraz genialnego Gorana Dragica (18 pkt, 7 ast, 6 zb) z drugiej.
Słoweńcy zagrali na dotychczas niespotykanym u nich poziomie, tracąc zaledwie 5 piłek w całym meczu, trafiając świetne 46,6% rzutów z gry oraz kończąc spotkanie runem 11-1 od wyniku 67-68, do 78-69. Dragic do spółki z Bostjanem Nachbarem (14 pkt, 2-5 za trzy) poprowadzili w końcówce ten mecz po właściwych dla gospodarzy torach, a wielką pomoc dodał także powracający bez jednego zęba Vidmar, który ostatecznie zmęczył Gasola.
Porażka nie jest dla Hiszpanów dramatem, ale powtarzam to już drugi dzień z rzędu, problemem Orengi może okazać się w drugiej rundzie zmęczenie Gasola. Środkowy Memphis Grizzlies spędził na parkiecie podczas dwóch meczów już 71 minut, wyraźnie odstając w końcówce drugiego.
Oby więcej takich meczów.
Pytanie: Gdzie mogę znaleźć ten mecz, najlepiej jakiś download. Nigdzie nie widzę do tej pory.
Można gdzieś w internecie obejrzeć powtórki meczów?