Kompromitacją reprezentacji Polski zakończyło się spotkanie z Hiszpanią. W pozostałych dwóch spotkaniach wygrywały ekipy Czech i Chorwacji, które w poniedziałek rozegrają ważne spotkanie, decydujące o awansie z grupy C.
Polska – Hiszpania 53-89 (5-25, 8-24, 17-27, 23-13)
Dość specyficzna relacja z tego meczu tutaj.
To, co stało się z reprezentacją Polski w tym spotkaniu nie da się niczym wytłumaczyć. Początek 5-25, a później… było już tylko gorzej. Hiszpanie zrobili sobie typowo treningową rzutówkę, trafiając 12 trójek i w sumie 52,4% rzutów z gry.
Polacy zaprezentowali niespotykaną nieporadność, tracąc 21 piłek, a strata do mistrzów Europy momentami przekraczała 40 punktów. Nie widać było różnicy czy na parkiecie przebywali teoretyczni liderzy naszej kadry, czyli Marcin Gortat (17 min, 2 pkt, 6 zb, 1-5 z gry, -31) i Maciej Lampe (10 pkt) czy młodzi Mateusz Ponitka (20 min, 7 pkt) i Przemysław Karnowski (14 min, 3 pkt). Choć akurat, kiedy akurat grali nasi zawodnicy z rocznika ’93, reprezentacja traciła stosunkowo najmniej, a z Karnowskim byliśmy nawet +6. Nie zmienia to faktu, że byliśmy świadkami jednego z najgorszych meczów w wykonaniu Polaków w ciągu ostatnich lat, w którym przez pierwsze 20 minut podopieczni Dirka Bauermanna rzucili 13 punktów.
Po 15 punktów dla Hiszpanów zdobyli Marc Gasol i Ricky Rubio.
Czechy – Gruzja 95-79 (26-15, 28-20, 21-19, 20-25)
Dość niespodziewanie skazywani przed turniejem na pożarcie Czesi w poniedziałek zagrają z Chorwatami spotkanie decydujące o awansie do kolejnej rundy rozgrywanego w Słowenii Eurobasketu. Patrząc na wcześniejsze wyniku obu zespołów, można było się spodziewać, że w tym spotkaniu do ostatnich minut będzie trwała walka o wygraną. Nic bardziej mylnego. Czesi od początku narzucili swój szybki styl gry, świetnie przemieszczali się z obrony do ataku, obejmując już w 14 minucie 19-punktowe prowadzenie (39-20), które do samego końca nie było zagrożone.
Gruzini byli w stanie zejść do tylko 13 punktów różnicy w trzeciej odsłonie, ale do podjęcia skuteczniejszej walki zabrakło skuteczności od Viktora Sanikadze i Ricky’ego Hickmana, który do dorobku drużyny dodali zaledwie 14 punktów. Po 20 punktów dla pokonanych rzucili Manuchar Markioshvili i George Tsintsadze. Ten drugi, ze średnimi 16.5 pkt, 6 ast i 2.8 zb jest jednym z odkryć imprezy.
Jeśli chodzi o Czechów, to na zupełnie innym poziomie od pozostałych zawodników zagrał duet Tomas Satoransky (20 pkt, 7 ast i 6 zb) i Jan Vesely (27 pkt, 10 zb). Głównie dzięki doskonałej postawie tej dwójki podopieczni Pavla Budinskiego zagrali na najwyższej, bo aż 54.7% skuteczności z gry w turnieju.
Słowenia – Chorwacja 74-76 OT (20-17, 21-18,16-20, 8-10, 9-11)
Jeśli nie oglądaliście tego spotkania, polecam natychmiast nadrobić zaległości. Genialny popis walki pomiędzy dwoma gorącymi zespołami, zmieniające się co chwile prowadzenie, nieprawdopodobne – zwłaszcza dla polskich koszykarzy – tempo i zaledwie 13 strat w całym meczu. 13 strat w meczu walki, 13 strat obu zespołów razem!
Dopingowani przez fanatyczną publiczność w Celje Słoweńcy byli już niemal pewni wygranej na początku trzeciej kwarty, kiedy po runie 9-0 wygrywali 50-37, totalnie kontrolując wydarzenia na parkiecie. Jak się okazało, tylko w tamtym momencie.
Chorwaci z kolei doskonale zagrali na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, stawiając rywalom twarde warunki w defensywie oraz grając w tym okresie na świetnej skuteczności. Po trójce niewidocznego wcześniej Dario Saricia, po 44 sekundach ostatniej ćwiartki, to podopieczni Jasmina Repesy byli już na prowadzeniu, notując wcześniej run 13-0.
Ostatnie minuty to już kwintesencja najlepszej koszykówki. Bardzo dobrze grał Bojan Bogdanovic (24 pkt, 7 zb), który trafiał zarówno z dystansu, jak i po akcjach w post-up, notując w całym meczu To po jego trójce na 1;32 przed końcem czwartej kwarty zrobiło się 64-63 dla gości. Mimo tego, bliżej wygranej w regulaminowym czasie byli Słoweńcy. Najpierw Edo Muric zakończył dunkiem akcję po przechwycie, do remisu jednym celnym rzutem wolnym doprowadził Ante Tomic (11 pkt, 15 zb, 3 ast), a równo z syreną za trzy nie trafił Bostjan Nachbar.
W dogrywce główne karty rozdał Damjan Rudez, trafiając dwa rzuty z dystansu, jedyne celne tego zawodnika w całym meczu. Dwoił się i troił Goran Dragic (23 pkt, 8 zb, 5 ast), ale nie był w stanie odrobić strat w pojedynkę. Gospodarze turnieju niepodziewanie, w ostatnim spotkaniu z Polakami będą walczyć o niemal pewną wcześniej wygraną w grupie.
You must be logged in to post a comment.