Trzykrotni Mistrzowie NBA wypełniają swój skład 14 zawodnikiem i po kilkudniowych spekulacjach zdecydowali się podpisać niegwarantowaną umowę z 24-letnim Michaelem Beasley. Skrzydłowy ma sprawdzić się w szeregach Żaru podczas okresu przygotowawczego, a następnie sztab szkoleniowy podejmie decyzję o jego przydatności w drodze do obrony tytułu.
Przypomnijmy, że Beasley w 2008 roku został wybrany z II numerem draftu do florydzkiej drużyny i wraz z Dwyanem Wadem decydował o obliczu jej, właśnie pod rządami Erika Spoelstry.
Heat podpisali Beasley’a z nadzieją zastąpienia Mike’a Millera (amnestia) oraz oczekują na finałową decyzję Shane’a Battier, który rozważa zakończenie koszykarskiej kariery. Beasley to drugi głośny transfer Heat, w charakterze dania szansy kolejnemu graczowi, po zaangażowaniu osoby Grega Odena.
Michael w Miami rozegrał 159 spotkań i potrafił zdobywać 14 punktów na mecz, przy blisko 6 zbiórkach, podczas 27 minut. Jak będzie tym razem i czy przede wszystkim sam gracz będzie w stanie okrzepnąć?
Kontrakt opiewa na rok i sam zawodnik w tym czasie zarobi nie więcej niż 1 mln USD.
LBJ będzie miał dobry wpływ na jego podejście do gry więc Miami zyska świetnego rezerwowego albo nawet podstawową 4rkę.
Opinie na tema Beasley’a są znane natomiast pozyskanie tego graczem minimalnym wysiłkiem finansowym wychodzi zdecydowanie na plus. Mamy teraz na ławce Heat speca od obrony – Odena oraz zawodnika mimo wszystko o całkiem sporym potencjale ofensywnym czyli Beasley’a. Jeżeli ten eksperyment wypali (a w zasadzie wystarczy zdrowy w 50% Oden i ogarnięty w 50% Beasley) to cięzko będzie zatrzymać Miami.
Mimo problemów „wychowawczych”, za małe pieniądze(oczywiście małe dla klubu), to mogą mieć z niego sporo pożytku. Tylko, żeby nowych kolegów nie namawiał do złego:)
To może być steal tego lata. Oby tylko Beasley wziął się w garść i zaczął poważnie myśleć o koszykówce.
Moim zdaniem to już jego ostatnia szansa. Potem nikt go nie zechce.
Miami go wybrali w drafcie i od razu rzucili na głęboką wodę. Chłopak sobie nie poradził, bo był wtedy pod ogromną presją bycia II opcją obok Wade’a, zwłaszcza, że Riley oczekuje zawsze od swoich graczy dobrej obrony. A on tego nie miał.. Jego kariera się załamała ale on sam ma problemy z mentalnością i sobą samym. Potencjał strzelecki wciąż ma ale jego motoryka jest słaba i Beasley jest zwyczajnie wolny, zwłaszcza na stopach. Sam nie wie czy lepiej mu się gra na PF czy SF, więc jest zmuszony grać jako combo. Gość musi dorosnąć i to jest ostatni dzwonek dla niego, by coś znaczyć. Potem popadnie w przeciętność a nawet może mieć kłopoty z angażem gdziekolwiek.
Od samego poczatku mowilem sobie ze jezeli ktokolwiek ma jeszcze zapanowac nad jego emocjami i zachowaniem, to bedzie jego pierwszy klub z D-Wade’em na czele. Gleboko wierze ze „okielznaja bestie” i B-Easy bedzie bardzo duzym wzmocnieniem dla Heat ;) Ciesze sie z takiego transferu :DD
nie wiem czemu wszyscy wątpią w Beasley’a W miami pół sezonu z powodzeniem gra Birdman który w dużej mierze przyczynił się do serii 28 zwycięstw a z nim w składzie heat osiągneli bilans 39-3 (bez PO) Może nie wszyscy wiedzą ale Anderson to niezłe ziółko W latach 2006-2008 był zawieszony w prawach zawodnika za używki przez ligę W 2012 denver amnestiowało jego kontrakt i nie było chętnych na jego usługi Dopiero zmuszeni do wzmocnienia front courtu zryzykowali i podpisali z nim kontrakt w styczniu W porównaniu z Andersenem Beasley to grzeczny chłopczyk więc nie powinno być problemów a jeżeli szybko się wkomponuje w skład to jest szansa że na dłużej zagrzeje miejsce na Florydzie
Birdman jest jednak troszkę inny. To co stanowi o jego sile to wielkie nakręcenie na grę. Nie umie kozłować, nie umie rzucać, nie jest najwyższy czy najlepiej zbudowany na parkiecie ale dobija, blokuje i zbiera swoją energią. Wydaje się, że gra jakby był pobudzony np. amfetaminą.Kiedy czasem widzę Beasleya wydaje mi się, że przed meczem chillował się dymkiem – no i gra troszkę bez tzw. „jaj”. To jest ta różnica. Jeden ma trociny we łbie ale wielkie serce, drugi ma trociny we łbie i serce z drewna. Może to brutalne ale takie wnioski nalezy wyciągnąc.
ale pamietam birdmana z czasow brylek i byl tam ogarniety juz raczej a teraz z w miami bedzie mial z kim palic. juz widze artykuly o tym jak we dwoch namowili jamesa na buszka haha