Harrison Barnes był w ubiegłym sezonie jednym z najbardziej wyróżniających się rezerwowych. Nie bez znaczenie był jednak fakt, że trafił akurat do Golden State Warriors, którzy potrzebowali akurat zawodnika na pozycję niskiego skrzydłowego.
Z kolei brak większej konkurencji (kontuzja Brandona Rusha i starzejący się Richard Jefferson) spowodowały, że 21-latek we wszystkich meczach, w których wystąpił wychodził w pierwszej piątce. Pozwoliło mu to na osiągnięcie przyzwoitych statystyk na poziomie 9,2 punktów na 43,9 proc. skuteczności, w tym 35,9 za trzy oraz 4,1 zbiórek.
Co równie ważne Barnes zagrał jeszcze lepiej w trakcie play-offs i był jednym z najjaśniejszych punktów zespołu (16,1 oczek na mecz w post season), który sprawił niespodziankę pokonując w pierwszej rundzie Denver Nuggets (bez Davida Lee) i zmuszając do wysiłku San Antonio Spurs. Pomimo młodego wieku nie zjadła go presja i pokazał, że Warriors mogą mieć z niego wielki pożytek w kolejnych sezonach.
Potem jednak przyszło lato i szeregi Golden State zasilił grający na tej samej pozycji Andre Iguodala. Oznacza to, że Barnes będzie zaczynał mecze jako rezerwowy, bo umówmy się: nie po to ściągasz do zespołu All Stara, by ten wchodził na parkiet z ławki.
21-latek zapewnił jednak, że nie ma nic przeciwko temu. – Wygrywanie jest dla mnie najważniejsze – powiedział Barnes. – Mogę sobie wyobrazić gorsze problemy. Wierzę w ten zespół i to gdzie możemy dojść. Niezależnie od tego czy będę starterem czy rezerwowym sądzę, że mamy szansę namieszać w playoffs.
Taka postawa niewątpliwie świadczy o dużej dojrzałości tego młodego gracza. Niejeden ze starszych zawodników mógłby brać z niego przykład. Wydaje mi się, że duże znaczenie miało pewnie to, że Barnes trafił akurat do takiej organizacji jak Golden State i pod skrzydła trenera Marka Jacksona. W innym zespole mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej.
Niemniej nie trudno przyznać Harrisonowi racji. Warriors rzeczywiście dysponują ciekawym składem i jeśli tylko ze zdrowiem nie będą mieli problemów Andrew Bogut i Stephen Curry to zespół z Kalifornii może być bardzo niebezpieczny w zbliżających się coraz większymi krokami rozgrywkach.
Niekoniecznie to Barnes siądzie na ławce. Być może będzie to Klay Thompson, który notabene twierdzi, że też nie będzie miał z tym problemu.
GSW w mojej opinii są na papierze na top 6 konferencji , głębia składu , mimo straty Jack’a , ale z z potenciałem Barnes’a Thompson’a i doświadceniem Iggy są w optymalnej pozycji by dalej cieszyć grą kibiców , Boże chroń Kostki Curry’ego
Barnes i Igoudala są na tyle wszechstronni, że rotacja na pozycjach 2-3-4 może być przeprowadzona w sposób nie odbierający żadnemu z zawodników znaczącej liczby minut. możliwe ustawienia to: KT-AI-DL, KT-HB-DL, KT-AI-HB, AI-HB-DL. Dzięki temu każdy z zawodników byłby w stanie grać ponad pół godziny na mecz i rozwój Thompsona i Barnesa nie zostałby zahamowany (przynajmniej jeśli chodzi o minuty). Trochę martwi brak klasowych zmienników na jedynce, bo w Toneya Douglasa nie wierzę.
A w sumie to co miał innego powiedzieć? przecież nie powie, że to mu się nie podoba, bo jego sytuacja byłaby jeszcze gorsza.
Nie zmienia to faktu, że graczem jest niezwykle uzdolnionym i życzę mu jak najlepiej.
Był jednym z najbardziej wyróżniających się rezerwowych mimo, że wszystkie spotkania zaczynał w pierwszej piątce? SRSLY?
Myślę, że Harrison przy takim rozwoju będzie mieć wszystko co powinien mieć franchise player. Uważam, że to będzie gracz na poziomie całej kariery 20-6-4. To będzie taki bardziej dynamiczny Paul Pierce.