Ciekawostki statystyczne – dwa kolejne dni drugiej rundy

Za nami drugi i trzeci dzień drugiej fazy grupowej Eurobasketu 2013. Te mistrzostwa Europy przyzwyczaiły już nas do tego, że „się dzieje”, i tak też było przedwczoraj i wczoraj.  Zapraszam na kolejną garść statystycznych ciekawostek.

GRUPA F (12.09):

Zanim przejdę do konkretnych spotkań oraz statystyk z nimi związanych: pierwszą ciekawostką jest tabela grupy F po pierwszej kolejce drugiej rundy. Mamy trzy drużyny z bilansem 2-1 i trzy z 1-2. Co ciekawe, Hiszpania i Grecja – faworyci turnieju – znajdują się w tej drugiej połówce. Wraz z nimi jest tam Finlandia, której bardzo ciężko będzie się podnieść i awansować do ćwierćfinału, ponieważ przed nimi jeszcze mecze z Hiszpanią i Słowenią. Tymczasem pierwsza trójka grupy to Włochy, Słowenia i Chorwacja. W drugiej grupie też nie wieje nudą, ale tutaj tak naprawdę każdy kolejny mecz będzie meczem o wszystko. Dziś Chorwacja-Włochy, Hiszpania-Finlandia, Słowenia-Grecja.

Dziwny jest ten EuroBasket. Odpadli już Rosjanie, Turcy, Polacy (ech..), Hiszpania i Grecja muszą walczyć o awans z mniej korzystnym bilansem, a z drugiej grupy do ćwierćfinału wyjdą Łotysze/Ukraińcy (ze wskazaniem na tych drugich, 85:51 w bezpośrednim meczu).

 

Chorwacja 88:63 Finlandia

Chorwaci nie dali Finom żadnych szans, dominując pod koszami, a przede wszystkim – na tablicach. Trafili aż 67,6% rzutów za dwa, ograniczając rywali do 35,7% skuteczności. Finlandia starała ratować się trójkami, osiągnęła aż dziesięć trafień zza łuku, ale co z tego, skoro miała tyle samo celnych rzutów za dwa (Chorwacja 25-37). Poza tym, Chorwaci także trafili 10 razy za trzy, głównie rękami świetnego Damjana Rudeża (17 pkt, 5-8 3pt, +19, 23 min).

Kluczowym czynnikiem były także zbiórki, wygrane przez Chorwatów 47-30. Podopieczni Jasmina Repesy są liderami turnieju pod względem liczby zebranych piłek na mecz. 11 zbiórek w 16 minut miał Damir Markota (4 pkt, 2-7 FG), świetnie spisał się także Ante Tomić, który trafił wszystkie pięć rzutów z gry, i zdobył 11 punktów oraz 7 zbiórek w zaledwie 17 minut (+20). Kwartet Markota-Tomić-Bojan Bogdanović (15 pkt, 5 zb, 5-6 2pt)-Dario Sarić (8 pkt, 6 zb, 4-4 2pt) zebrało razem 29 piłek – o jedną mniej od całego zespołu Finlandii. Sarić miał najlepszy +/- w drużynie, na poziomie +24. O dwa punkty gorszy był Bogdanović.

Te wszystkie statystyki bardzo korzystne dla Chorwatów pochodzą głównie z pierwszej połowy, wygranej przez koszykarzy z Bałkanów różnicą 19 punktów. Już wtedy mieli na koncie 32 zbiórki (więcej niż Finowie w całym meczu), ograniczając rywali do 5-29 z gry i 20 punktów!

Aż czterech graczy Chorwatów zdobyło więcej punktów, niż najlepszy strzelec reprezentacji Finlandii, Shawn Huff (10 pkt). Petteri Koponen miał 5 punktów, 4 asysty, 4 straty i 1-7 z gry.

Rudeż trafił 11 rzutów za trzy w pięciu meczach, a średnia 2.2 celnej trójki na jedno spotkanie to czwarty najlepszy wynik na tych mistrzostwach oraz drugi spośród graczy drużyn, które jeszcze nie odpadły (Jeter – 2.3).

Chorwaci odnieśli bardzo pewne zwycięstwo, wygrali wysoką różnicą 25 punktów, ale nadal odczuwają skutki porażki 40:68 z Hiszpanią – ich bilans małych punktów w meczach z drużynami grupy F wynosi -1 (najgorszy spośród pierwszej czwórki). Przedwczorajsza wygrana była ich czwartą najwyższą w historii zmagań na mistrzostwach Europy. Pierwsze trzy pochodzą z Eurobasketu 1993, kiedy Chorwaci najpierw wygrali w grupie z Turcją 113:63, potem w drugiej fazie pokonali Belgię 106:74, a wreszcie w meczu o trzecie miejsce rozgromili Greków 99:59. Średnio na tamtym turnieju zdobywali aż 96 punktów na mecz. Do dziś nikt nie pobił tego rekordu. To naprawdę świetny wynik, biorąc pod uwagę, że na tegorocznych mistrzostwach granica ta pękła po raz pierwszy dopiero wczoraj, ale do tego przejdziemy potem.

Grecja 79:75 Hiszpania

Hiszpanie i Grecy to najwięksi faworyci tego turnieju, ale porażka tych pierwszych (mistrzów Europy z 2009 i 2011, srebrnych medalistów z Londynu, itp. itd.) to dość duża niespodzianka. Choć w kadrze nie ma ani Pau Gasola, ani Juana Carlosa Navarro, obowiązkiem Hiszpanii jest przywieźć ze Słowenii złoty medal. Tymczasem, podobnie jak Grecja, mają w drugiej fazie grupowej bilans 1-2, do tego przegrali bezpośrednie starcie z Helladą.

Kiedy w grupie C obrońcy tytułu przegrali z gospodarzami, mówiło się, że taka wpadka musiała im się przydarzyć, w końcu na dwóch poprzednich Eurobasketach także przegrywali jeden mecz w pierwszej rundzie, by później sięgać po złoto. Teraz może powtórzyć się sytuacja sprzed czterech lat, kiedy na ME w Polsce Hiszpania zajęła w drugiej rundzie dopiero czwarte miejsce w grupie i w 1/4 finału trafiła na niepokonaną do tamtej pory Francję (8-0 po dwóch pierwszych fazach). Co stało się w ćwierćfinale? 86:66 dla Hiszpanii, potem 18-punktowa wygrana z Grecją i 22-punktowa w finale z Serbią. Co stanie się teraz? Dziś Hiszpania zagra z Finlandią i pewnie skończy się to blow-outem. Decydujące będzie trzecie starcie z jedną z większych niespodzianek turnieju – Włochami, którzy pierwszą porażkę na tym EB ponieśli jako ostatni. Unikam jednak zbyt dalekiego wybiegania w przyszłość, bowiem te mistrzostwa z dnia na dzień zaskakują coraz bardziej – prawda, Polacy?

Było to, jak dotąd, najlepsze i najbardziej zacięte spotkanie drugiej rundy tegorocznych ME. Grecy musieli je wygrać, ponieważ do grupy F wchodzili jako jedyni z bilansem 0-2 i trzecia porażka mogłaby wyeliminować ich z dalszej walki. Co było kluczem do wygranej – straty. Grecy mieli gorszą skuteczność z gry (39,6% – 45,5%) oraz przegrali tablice, ale wymusili aż 17 strat (sami popełnili sześć), zamieniając je na 19 punktów. Hiszpanie byli niemal perfekcyjni na linii rzutów wolnych, trafiając 17 z 18 prób (pomylił się tylko Gasol), ale to Grecy wymusili więcej fauli, czego skutkiem było więcej osobistych i więcej trafień (28-38).

Po 20 punktów dla reprezentacji Hiszpanii zdobyli Marc Gasol (6-9 FG, 5 zb, 5 TO, +11), który w trzeciej kwarcie zdobył 11 punktów z rzędu dla obrońców tytułu, oraz Rudy Fernandez, który trafił 7 z 12 rzutów z gry. Byli to jednak jedyni gracze hiszpańscy z dwucyfrową zdobyczą, a poza nimi wyróżnił się tylko Victor Claver, który miał 9 punktów i 11 zbiórek. Spadł jednak na cztery minuty przed końcem za pięć fauli. Bez niego Hiszpania dała odjechać Grekom z wygraną.

Greków poprowadził oczywiście nie kto inny, jak Vassilis Spanoulis, również zdobywca 20 punktów. 11 punktów zdobył Kostas Kaimakoglou, który w 23 minuty trafił 3 z 4 rzutów, a z nim na parkiecie Grecy zdobyli o 20 punktów więcej od rywali. Po 10 punktów zdobyli Yannis Bourousis (2-9 FG) i Giorgios Printezis (5 zb, 17 min). Kostas Papanikolaou miał 5 punktów z 5 rzutów, ale też 5 przechwytów. Tylko jeden gracz na całym turnieju miał więcej steali w jednym meczu – Nihad Djedović z Bośni.

28 trafionych rzutów wolnych to drugi, a 38 oddanych osobistych to trzeci najlepszy wynik turnieju.

Hiszpanie mają ogólny bilans 4-2, ale wszystkie cztery zwycięstwa to blow-outy (Chorwacja, Czechy, Gruzja, Polska), natomiast oba wyrównane spotkania, ze Słowenią i właśnie z Grecją, przegrali.

Słowenia 84:77 Włochy

Gospodarze odnieśli drugie bardzo ważne zwycięstwo. Po wygranej w grupie C z obrońcami tytułu i murowanym faworytem Hiszpanią teraz, już w drugiej rundzie, pokonali ostatnią niepokonaną drużynę – Włochy. To właśnie te dwa zwycięstwa dają im bilans 2-1 i bardzo dobrą sytuację w kwestii walki o piąty z rzędu (!) ćwierćfinał, a potem o pierwsze w historii podium. Taki sam bilans mają Włosi, którzy mimo tej porażki mają ogromną szansę na pierwsze od 10 lat miejsce w pierwszej ósemce Starego Kontynentu. Dwa lata temu, na Litwie, zajęli 20. miejsce, w 2009 roku do Polski nie przyjechali w ogóle.

Włosi przegrali z Dragiciami, Goran zdobył 22 punkty i rozdał 6 asyst, a Zoran zanotował double-double 15 punktów i 11 zbiórek na bardzo dobrej skuteczności 7-10 z gry oraz przy najwyższym w meczu +13. Kilka świetnych rzutów trafił Bostjan Nachbar, który spotkanie zakończył z dorobkiem 13 punktów i 6 zbiórek. Co ciekawe, każdy z 11 graczy Słowenii, który w tamtym spotkaniu wybiegł na parkiet, zdobył co najmniej dwa punkty.

Choć reprezentacja Włoch to jedna z największych niespodzianek turnieju (awansowała kosztem Rosji i Turcji, i to z bilansem 5-0 jako jedyna drużyna EB 2013), w meczu ze Słowenią po prostu zawiodła. Wyjątkiem jest świetny, niespełna 21-letni Alessandro Gentile, który zdobył 20 punktów na skuteczności 7-12 FG. Jest tylko rok starszy od naszego Mateusza Ponitki, a jest jednym z najlepszych graczy Italii już teraz, notując 15.3 ppg (najlepszy strzelec w kadrze) na bardzo dobrej skuteczności 53% z gry (trzeci wynik na turnieju, 52,9% 2pt, 53,3% 3pt, 14-16 FT) przy zaledwie 24 minutach na mecz.

Zawiódł przede wszystkim Marco Belinelli, który został całkowicie powstrzymany przez Słoweńców. To on poprowadził Włochów do ważnego zwycięstwa nad Grecją, jednak przedwczoraj zdobył tylko 11 punktów na fatalnej skuteczności 3-15 z gry. Był także jedynym koszykarzem Italii, który spudłował rzut wolny. W tym elemencie Włosi rzeczywiście byli bardzo skuteczni (19-20 FT). Zabrakło jednak zwykłej skuteczności z pola. Pietri Aradore trafił tylko 3 z 8 rzutów, ogólny procent trafionych rzutów z gry wynosił 40% (Słowenia 45%). Luigi Datome trafił 4 z 10 rzutów, jednak popsuł sobie skuteczność próbami… za dwa (0-4). Zza łuku trafił 4 z 6 rzutów.

Skuteczność z gry da się jeszcze przeboleć, 5% między drużynami to nie jest różnica nie do odrobienia. Wtedy jednak trzeba lepiej zbierać, tymczasem w tym elemencie gospodarze mieli jeszcze większą przewagę. Wygrali tablice 45-28, zbierając 15 piłek w ataku (Włosi, no właśnie, cztery). Włochy zajmują czwarte miejsce od końca w tabeli piłek zbieranych na mecz (32.8). Jeśli chodzi o zbiórki w ataku, są ostatni (7.7). Słowenia w elemencie zbiórek ustępuje tylko Chorwacji. W zbiórkach ofensywnych lepsi byli tylko Czarnogórcy i Gruzini.

Najlepsi:

punkty: Goran Dragić (22)

zbiórki: Zoran Dragić, Claver, Markota (11)

asysty: Goran Dragić (6)

przechwyty: Papanikolaou (5)

bloki: Begić (4)

3pt: Rudez (5)

FT: Goran Dragić (8)

GRUPA E (13.09):

W tej grupie trzy drużyny mają bilans 3-1. Litwa, Francja i Serbia zapewniły już sobie udział w ćwierćfinałach. O czwarte, ostatnie premiowane awansem miejsce, walczą Ukraina (2-2) i Łotwa (1-3). Ci pierwsi mają lepszy bilans, ale ostatni mecz zagrają z pierwszą obecnie Litwą. Łotysze swoje ostatnie spotkanie w drugiej fazie grupowej zagrają z jedyną drużyną w drugiej rundzie, która już nie ma żadnych szans na wejście do pierwszej ósemki Europy – Belgią (0-4). Poza tym, bezpośrednie starcie z Ukrainą Łotwa wygrała, i to dość znacznie – 85:51.

Warto będzie także przyjrzeć się pierwszej trójce, która walczy o jak najlepsze rozstawienie przed ćwierćfinałami – Serbia zagra z Francją, natomiast Litwa – ze wspomnianą już Ukrainą. Każda drużyna będzie chciała wygrać, to jasne – jednak biorąc pod uwagę wyrównany układ grupy F, gdzie w chwili obecnej czwarte miejsce zajmują Hiszpanie, każdy rywal będzie trudny.

Litwa 86:67 Belgia

Belgowie, przegrywając z Litwą, zostali pierwszą drużyną drugiej rundy tego Eurobasketu, która już odpadła z walki o ćwierćfinał. Z bilansem 0-4 spotkanie z Łotwą będzie dla nich tylko meczem o honor, ponieważ Ukraińcy niespodziewanie pokonali Serbów i mają już dwie wygrane na koncie. Belgia i tak odniosła wielki sukces. Na trzech poprzednich ME, w których wzięła udział – dwa lata temu, w 1993 i w 1979 roku – wygrała łącznie jeden mecz, przegrywając 18.  Ten Eurobasket jest ich pierwszym od 36 lat (w 1977 byli gospodarzami), w którym wygrali chociaż dwa mecze. Patrząc na koszykarską historię Belgów oraz ich rywali – Serbów, Francuzów czy właśnie Litwinów – tu nie ma porównania.

Z Serbią Belgowie jeszcze nawiązali walkę, ale z Litwą, która wcześniej pokonała Francję i powoli się rozpędza, nie mieli już większych szans. Po pierwszej połowie Litwini prowadzili 23 punktami, zatrzymując Belgów na 21. W świetnym stylu przyklepali swój awans do ćwierćfinału, a wszyscy mają nadzieję na lepszy wynik, niż piąte miejsce przed dwoma laty u siebie.

Jonas Valanciunas spisał się jeszcze lepiej, niż w meczu z Francją, jeśli chodzi o efektywność, to lepszym być się chyba nie da – 12 punktów, 10 zbiórek, 4-5 z gry, 4-4 z wolnych w zaledwie 13 minut! 12 punktów zdobył także Mindaugas Kuzminskas, a o oczko więcej miał najlepszy strzelec Litwy w tym spotkaniu, inny młody zdolny – Donatas Motiejunas. Choć miał on mniej punktów niż najlepszy strzelec Belgii – Jonathan Tabu (15 pkt, 4-6 FG, 24 min) – Litwa zmiażdżyła Belgów swoją głębią składu. 9 punktów miał Maciulis, po 8 Seibutis i Delininkaitis, punktował każdy z dwunastki Litwinów. Mantas Kalnietis miał tylko 3 oczka na koncie, ale też 6 asyst,  6 zbiórek i najlepsze w zespole +22 w 18 minut.

Poza Jonathanem Tabu jedynym Belgiem z double-digits był Axel Hervelle, jednak mimo jego 10 punktów i 8 zbiórek (4-13 FG) Belgowie z nim na parkiecie zdobyli aż o 29 punktów mniej od rywali. Yannick Driesen w osiem minut zdobył 9 punktów.

Litwini wygrali tablice 43-30, trafiając 50% rzutów z gry przy 39% Belgii. Jeszcze większa dysproporcja zaszła w elemencie skuteczności za dwa, Litwa 59%, Belgia 34,7%.

Ukraina 82:75 Serbia

Spośród dwóch opisywanych tu dni zwycięstwo Ukrainy z Serbią jest największym zaskoczeniem, tym bardziej, że koszykarze z Bałkanów przystępowali do tego meczu z bilansem 3-0, a Ukraina – 1-2. Być może jednak kluczową rolę odegrała tu motywacja, ponieważ w przypadku porażki nasi wschodni sąsiedzi byliby w bardzo trudnej sytuacji, znacznie gorszej, niż ich rywal o czwarte miejsce – Łotwa, przez którą zostali zupełnie rozbici (51:85). Nie wolno ich jednak nigdy lekceważyć, bo może się to źle skończyć (przykład: mecz z Polską w Lublinie). Nie inaczej było wczoraj, Ukraińcy zaskoczyli Serbów.

Ukraina w świetnym stylu podniosła się po porażce z Łotwą, zdobywając 51 punktów już po 2,5 kwarty (tyle samo zdobyli w całym meczu z Łotyszami). Miało to miejsce w trakcie runu 14-2, w którym podopieczni Mike’a Fratello wywalczyli 11-punktową przewagę. Nie oddali jej już do końca, pozwalając Serbom na zbliżenie się tylko na dystans 5 punktów.

Do zwycięstwa Ukraińców poprowadziła dwójka Maksim Kornijenko – Pooh Jeter. Pierwszy zdobył aż 21 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki przy fenomenalnej skuteczności 8-11 z gry, 7-9 za dwa i 4-4 z wolnych. Przed tym meczem rekordem turnieju Kornijenki było.. osiem punktów. Jeter przyzwyczaił już nas do świetnych występów i nie inaczej było wczoraj – 20 punktów, 4 asysty, 4-8 za trzy, 16 punktów w drugiej połowie, 10 w czwartej kwarcie, w tym dwa trafienia w kolejnych akcjach na dwie minuty do końca, kiedy Serbia mogła zbliżyć się do Ukrainy na jeszcze mniejszą odległość.

Najlepszym graczem Serbii był Nemanja Bjelica, zdobywca 22 punktów (poprzedni rekord tego Eurobasketu – 13 pkt), 10 zbiórek, 4 asyst, 5-8 za trzy. 17 i 15 punktów dołożyli odpowiednio Nenad Krstić i Bogdan Bogdanović, ale mimo 7-13 z gry pierwszego i 4-5 za trzy drugiego Serbowie mieli gorszą skuteczność z gry (różnica 3,5%, w skuteczności za dwa – 13%). Nie wystarczyło  18 zbiórek w ataku.

Francja 102:91 Łotwa

Najbardziej ofensywny mecz tych mistrzostw Europy (193 pkt), najlepsza skuteczność z gry obu drużyn (łącznie 56,8%), a zwycięzca – Francja – jako pierwszy na tym Eurobaskecie przekroczył granicę 100 punktów. Ten mecz pobił z pewnością jeszcze więcej rekordów.

Zwycięzca był znany już po pierwszej kwarcie (31:15 dla Francji), potem obie ekipy już tylko dodawały kolejne punkty, kolejne, i kolejne. Łotysze nieco podgonili pod koniec, jednak Francuzi znów trafili kilka rzutów i w ostatnich minutach czekałem już tylko na pobicie 100 punktów. Tak też się stało. Francuzi jako drużyna rzucająca najwięcej punktów (81 ppg) z najlepszą skutecznością (50,6%), szczególnie za dwa (58%) na turnieju byli faworytem do przekroczenia tej granicy. Trafili niemal 60% rzutów z gry (66,1% za dwa) oraz 19 z 21 wolnych.

Alexis Ajinca zdobył 25 punktów (9-12 FG, 7-8 FT) w 25 minut, 23 dodał Tony Parker (9-17 FG), a Nicolas Batum wykręcił linijkę rodem z NBA – 19 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst (7-10 FG). Do tego Boris Diaw, który zdobył 16 punktów (7-8 FG) i 9 zbiórek.

Łotwa starała się dotrzymać kroku Francuzom i, patrząc na statystyki, udało im się to – 91 punktów (rekord turnieju), 53,8% z gry, 58,5% za dwa, co więcej, trafili aż 11 rzutów za trzy przy tylko trzech trafieniach Francuzów (choć ci raczej nie będą najlepiej rzucającą za trzy drużyną na tym turnieju – 18. miejsce i 6.3 na mecz. Łotwa – 9.7 i pierwsze miejsce). Zebrali jednak najgorsze na całym turnieju 23 piłki ogółem i 13 w obronie. Trzeba jednak docenić, że ich najlepszy strzelec – Dairis Bertans – miał więcej punktów niż Ajinca, czy Parker – 28 oczek w 28 minut, 9-13 z gry, 4-6 za trzy. Janis Strelnieks dodał 14 punktów z 8 rzutów, po 11 mieli Rolands Freimanis (5-7 FG, 17 min) i Rihards Kuksiks.

Najlepsi:

punkty: Bertans (28)

zbiórki: Batum, Valanciunas, Bjelica (10)

asysty: Batum, Marković, Kalnietis

przechwyty: Gładyr, Driesen (2)

bloki: Kornijenko, Ajinca (3)

3pt: Bjelica (5)

FT: Ajinca (7)