Kiedy spojrzymy na nazwisko nowego trenera najsłabszej drużyny NBA ostatnich lat – Steve’a Clifforda – to jedni z Was powiedzą, iż nic mu ono nie sugeruje, a inni zapytają kim on jest lub co w życiu osiągnął (?). Jeśli jednak zwrócimy uwagę na sławy, które go wspierają – z podzielonymi zadaniami pośród niskich i wysokich graczy – to być może ujrzymy szansę na rozwój grających ostatni sezon pod nazwą Bobcats, koszykarzy z Charlotte.
Sam podczas off-season byłem zwolennikiem zatrudnienia kogoś z nazwiskiem, budzącego respekt wśród nowych graczy, będącego w stanie dotrzeć do młodych koszykarskich umysłów. Przede wszystkim liczyłem na kogoś takiego, kto będzie w stanie wyjść na parkiet i jednym zagraniem przypomnieć młodszym kolegom jak należy dany element wykonać. Nate McMillan, Brian Shaw a nawet Maurice Cheeks byliby w stanie spełnić moje założenie. Tymczasem po latach trenerów znikąd – jak Sam Vincent lub Mike Dunlap – Rich Cho oraz Michael Jordan wybrali człowieka z otoczenia Lakers (asystował Mike’owi D’Antoni) czy Magic (pracował ze Stanem Van Gundym), stawiając na Steve’a Clifforda.
Clifford może jednak się sprawdzić w swojej roli, nie tylko dlatego, iż uważany jest za pilnego ucznia najlepszych trenerów ligi, ale również, gdyż ma znakomitych pomocników. Pierwszym z nich jest świetnie mu znany z czasów wspólnej ich pracy w Orlando, Patrick Ewing (notabene wielki center jeszcze przed rokiem aplikował na head coacha Bobcats, ale ostatecznie po rozmowie z MJ-em odpadł z grona kandydatów) i Bestia stanie do pracy z takimi zawodnikami jak Al Jefferson, Cody Zeller oraz Bismack Biyombo. Drugim, na którym warto skupić uwagę za względu na jego niedawny, świetny rzut z dystanstu, to Mark Price. Otóż dawna legenda na rozegraniu wśród Cleveland Cavaliers dołoży szereg starań by poprawić formę rzutową obwodowych zawodników klubu.
Mark Price, czołowa strzelba NBA końca lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych zabierze się do pracy nad udoskonaleniem rzutu z wysokoku Michaela Kidda Glichrista; gracza nieco zawodzącego podczas swojego debiutanckiego sezonu w lidze. Price , dwukrotny zwycięzca konkursu rzutów z dystansu podczas Weekendów Gwiazd (Salt Lake City i Minnesota), rokrocznie w przeszłości wygrywający kategorię najskuteczniejszych na linii, nie tylko ułoży odpowiednio rękę młodego gracza, ale również zwróci uwagę na pracę nóg zawodnika, prędkość wychodzenia w górę gracza, sposób trzymania piłki oraz moment jej wypuszczenia, pracę barków i łokci czy układ ciała przy składaniu się do rzutu.
Price wyczula 20-latka na dużą cierpliwość, sugerując, iż nie od razu stanie się on Chrisem Mullinem (kolega z parkietu Price’a, leworęczny snajper Golden State Warriors, który poprzez szereg praktyk rzutowych i treningowych wyszedł z nałogu alkoholowego). Price zamierza rozłożyć pracę rąk i nóg skrzydłowego na części pierwsze, bo jak uważa o skuteczności decydują małe detale.
Jak podkreśla Price, ten proces będzie naprawdę długi, czasochłonny i męczący, ale jeśli Michael zaangażuje się na 100% to powinien wznieść karierę gracza na wyższy poziom. MKG nie ma nic do stracenia, a dyscyplina, poświęcenie oraz cierpliwość może mu się przydać w innych aspektach boiskowej kariery.
Na koniec warto przypomnieć, iż sam zainteresowany poprawą swoich statystyk rzutowych trafiał podczas ostatniego roku na poziomie 45.8 % z gry, przy 22% zza łuku. Notował on niską średnią, mimo spędzanych 26 minut na parkiecie. Price z kolei w przeszłości pomogał w poprawie rzutu swoim kolegom z drużyny – Steve’owi Kerrowi oraz Brentowi Price’owi (bratu). Miał też styczność z graczami Hawks czy Warriors (pracował z nimi nad rzutami wolnymi, które on sam trafiał powyżej 90%), a przed sezonem 2010-11 o kilka lekcji poprosił go sam Rajon Rondo.
Trzymam kciuki za rozwój przyszłej czołowej postaci ataku Bobcats, gdyż nie chcę już oglądać słabych Rysiów.
No Rysiów już nie pooglądamy. Ani słabych ani mocnych ;)
Cholera przypomniałem sobie, że to za rok …. :P Sorry za Spam.
LOOZ;-) teraz to bez Szerszeni tylko, ale właśnie wrócą za rok.