Osobiście pamiętam sezon, kiedy Lakers grali naprawdę słabo i mieli przerwać swój run regularnego grania w play offs. Było to w sezonie 1993/94 kiedy na chwilę, na stołek trenerski Jeziorowców zaproszono Earvina Magica Johnsona, mającego uratować klub przed katastrofą oraz eliminacją z dalszej fazy rozgrywek. Zarówno Lakersi Randy’ego Pfunda jak i Magica Johnsona byli zbyt słabi potencjałem by marzyć o czołowej ósemce i przedłużeniu swojej ówczesnej serii kilkunastu z rzędu występów w play offs. Wg amerykańskich doniesień podobny los czeka Lakers w nadchodzącym wielkimi krokami, 68. sezonie.
Starość nie radość
Kilka lat wstecz każdy z nas kupiłby w ciemno kalifornijski tercet Bryant-Gasol-Nash by postarać się koronę najlepszej drużyny w lidze. Niestety latka lecą i gwiazdy Lakers przypominają nieco starszych panów , kogoś na wzór dawnych Rakiet z Barkley’em, Drexlerem i Olajuwonem, ciągle marzących o pierwszym lub kolejnym tytule. Patrząc jednak w metryki graczy nie damy się oszukać prawdzie, która kolejno brzmi – 33 – Gasol, 35 – Bryant i 39 – Nash. Na dodatek nikt z nich nie zagrał pełnego ostatniego sezonu i każdy z nich nie wystąpi na starcie nadchodzącego pre-season.
Brak należytych wzmocnień
Niedawno poruszaliśmy ten wątek w naszym pięć-na-pięć sugerując, iż Mitch Kupchak nie miał planu „B” na wypadek straty Dwighta Howarda. Jak się okazało później manager Lakers postanowił też amnestionować Metta World Peace’a i nie był w jakikolwiek sposób w stanie zastąpić obu ważnych dla klubu graczy. Dla niektórych fanów Lakers marzeniem byłby angaż Josha Smitha (spokojnie mógłby się stać graczem drugiego planu, za Bryantem i obok Nasha) a ponadto jego umiejętności ożywiłyby atak i obronę Lakers. Oczywiście nazwisk wymnożyć dałoby się tutaj jeszcze kilka, ale chodzi o to, że ani Chris Kaman ani Nick Young, a tym bardziej inne odgrzewane osoby nie będą w stanie należycie wesprzeć Nasha, Gasola i Bryanta, którzy niczym zniszczony organizm potrzebują dopływu świeżej krwi.
Niskie notowania u bukmacherów
33 zwycięstwa i 21 pozycja w NBA wśród wszystkich teamów na zakończenie regular season – dalibyście wiarę w taki wynik przed 12 miesiącami?? Takie notowania stawiają przed Lakers najwięksi specjaliści od bukmacherki w Las Vegas. Ich również nie przekonały najświeższe transfery Kupachaka (których część – Farmar, Kaman i Young trzeba nazwać odgrzewanymi kotletami dla Miasta Aniołów) , notabene mające zmienić bieg historii klubu. Zdrowie oraz nieciekawe informacje na temat potencjalnych występów (nieznana jest data powrotu gracza) Kobego Bryanta nie pozwalają L.A. stawiać wyżej specjalistom od notowań.
Brak zmiany systemu gry czyli Mike D. nadal trenerem
Jordan Farmar, Wesley Johnson, Nick Young, Xavier Henry, Shawne Williams oraz Elias Harris mieliby nie tylko poprawić ofensywę Jeziorowców, ale również wpłynąć na poprawę obrony (już widzę uśmiechy na twarzy i sarkazm niektórych naszych czytelników). Wszystko to pod ręką Mike’a D’Antoniego, który widział Paua Gasola w roli rozciągajacej grę przy Howardzie, czwórki, często rzucającej zza łuku oraz nie potrafiącego ustawić gry w ataku pod największego potencjałem wśród centrów NBA, Supermana. Nie zapomnijmy, że Mike D’Antoni nie miał i nie ma nadal najlepszych relacji z Pauem Gasolem, podkreślając, że nie miał ich żadnych z nową gwiazdą Rockets, a od lat hołduje swojemu systemowi gry (czy to w Knicks czy w Lakers, gdzie najwięcej od powiedzenia mają obrońcy).
Niski poziom chemii w drużynie
Team spirit czyli dusza drużyny jest czynnikiem bardzo istotnym, czymś, co stracili Lakers po przegranych z kretesem play offs z Mavericks. Kiedy odszedł Phil Jackson postawiono na Mike’a Browna, nie pytając o zdanie na osobę Browna lidera drużyny, Kobego Bryanta (pierwszy minus). Następnie wiadome było, że zespół potrzebował zmian, ale ten sam człowiek zdecydował nie pytać o zdanie na przeprowadzkę Paua Gasola i Lamara Odoma (dwa istotne czynniki w składzie Lakers, praktycznie od 2008 roku) i celował w wymianę na Chrisa Paula. Po nieudanej próbie przechwycenia Szerszenia (wiadomo, że do akcji wkroczył David Stern) sytuacja tylko się skomplikowała..Trzeci minus dla Lakers i GM’a to pozbycie się – bez sentynementów – ikony drużyny, Dereka Fishera (zsyłka do Houston, następnie Oklahoma City BTW. gdzie jest – dziś – obrońca mający wtedy zastąpić Fishera). W końcu wybranie Mike’a D’Antoniego ponad powrót Wielkiego Mistrza Zen zostawia wielkim fanom drużyny wiele do życzenia. Dziś praktycznie ciężko mówić o jakiejś pozytywnej chemii w zespole z Kalifornii.
Kto ma tam bronić?
Wątek kluczowy dla mnie i ci, którzy śledzą NBA od lat nie mogą nie powiedzieć, iż nie zdobędzie się play offs w NBA bez obrony. Tymczasem ani Mike D. nie jest specjalistą od obrony (choć niby Lakers pracują nad tym elementem podczas campów), ani trener nie ma wybitnych specjalistów w tej dziedzinie by coś takiego stworzyć (bo nie Steve Nash ani Pau Gasol, a na pewno nie Chris Kaman oraz Nick Young). Idąc dalej, Lakers na dziś wyglądają mi na namiastkę Phoenix Suns z ostatniego sezonu w Arizonie Steve’a Nasha, kiedy zespół jego do 50. spotkania gdzieś jeszcze się łudził o awans do ósemki. Strzelców jest cała masa (lepszych bądź gorszych), niskich graczy też nie brakuje, ale typowych zadaniowców i walczaków to niestety u D’Antoniego i Kupchaka nie znajdziemy. Możemy się tylko zastanawiać czy znajdzie się choć jeden, kto przejmie pałeczkę wybitnych defensorów po Ron Ronie i Howardzie. Nie mówiąc już o liderze, do kierowania poczynaniami w defensywie Lakers.
Quo Vadis Lakers?!
a kit z tymi lakersami.. wkoncu i w kolko tylko kobe , lakers, kobe ,lakers. Dajcie juz spokoj, kogo ten zalosny team interesuje..
chociażby mnie
Interesuje wszystkich od dekad.
mnie też. Jesteś chyba jedyny którego to nie interesuje.
Z artykułu wynika, że Lakers mogli by mieć wszystko a nie mają nic. Ale warto realnie ocenić ostatnie posunięcia i możliwości tej organizacji. Brak angażu dla Jacksona to nie efekt indolencji władz kluby, ale po prostu prywatna decyzja trenera, który widać nie do końca miał ochotę na ponowną pracę w Los Angeles. To samo tyczy się Smitha. Trzeba mieć na uwadze, że nie każdy zawodnik marzy o grze w Jeziorowcach. Tym bardziej po historii z Howardem, któremu obiecano silną pozycję w drużynie, na którego miano dmuchać i chuchać a koniec końców zabrakło konsekwencji i pomysłu w kwestii jego roli w zespole. Należy się przyzwyczaić do tego, iż ta ekipa podlega takim samym prawom funkcjonowania jak reszta drużyn i musi się pogodzić z lepszymi i gorszymi latami. Ty razem nastał ten gorszy okres. Zgodzę się na pewno z jednym – transfery przeprowadzone przez managment są delikatnie mówiąc wyjątkowo słabe i niewielkim stopniu wpłyną na lepsze wyniki zespołu. Tutaj można byłoby powalczyć o coś więcej.
Sorry, ale Jax chciał zarabiać ogromną kasę i z powodów zdrowotnych nie latać na wyjazdy, kto dałby 10 baniek rocznie, żeby mieć trenera na ławce w 50, czy 60 meczach??
A niby jak można walczyć, mając przepchany pułap wynagrodzeń?
Wymiana? za kogo? Smith w LAL w tym roku? – jakim cudem?
Jedynym narzędziem do pozyskania konkretnych zawodników w tym roku, byłaby amnestia na Kobasie. To rok na przeczekanie. 2014 to był cel GM LAL, chociaż co z tego wyniknie zobaczymy.
CBA jest nie dawała w tym roku pola do popisu dla Kupchaka. Za rok mają 3 zawodników pod kontraktem, z czego dwóch, to ligowe min.
Jeśli chodzi o Jacksona to Lakers nie chcieli poczekać kilku dni na jego odpowiedź i po prostu mu zakomunikowano że trenerem zostanie D’antoni. A Smithowi zależało chyba tylko na kasie więc gdyby LA chciało go ściągnąć to raczej nie było by problemu bo nigdzie nie zarobi tyle co w LA i nie mówie tu o kontrakcie. Inna sprawa czy byłoby to prawdziwe wzmocnienie.
Mnie tez ciekawi LAL i Kobe Bo to ikona klubu i legenda tej ligi, a niby o Kim rozmawiac? Wg mnie to dobrze,ze nie ma Tu juz Howarda. Wodorosty dno i 213cm mułu z jego gry.
Ja zawsze kibicowałem LAL. W tamtym roku byłem pewny, że finały NBA bd wyglądać tak: LAL vs Miami Heat. Niestety zawiodłem się. Mówiąc szczerze cieszę się, że Howard poszedł do Houston, gdyż nie ma już takiego spięcia w szatni. Teraz młodzi mogą pokazać i się wykazać, aż wróci Kobe i bd dalej ciągnął tą drużynę. Ja wciąż im kibicuje i mam nadzieje, że przyjdą jeszcze dobre czasy dla Lakers zanim Kobe przejdzie na emeryturę :D