Wszyscy wiemy, że wygrywanie nie jest najważniejszą rzeczą w grach przedsezonowych. Chodzi głównie o sprawdzenie taktyk ćwiczonych podczas obozów przygotowawczych oraz nowych zawodników. Przed pierwszym meczem Celtics zadałem sobie pięć pytań, które nasuwały mi się po czytaniu newsów na temat mojej ulubionej drużyny. Poniżej prezentuje kilka moich przemyśleń.
1. Kto jest w formie?
Zgodnie z zapowiedziami Sullinger ma sporą nadwagę. To w ogóle ciekawe, że zagrał. Po pierwszych treningach na obozie przygotowawczym lekarze dali mu zielone światło na grę bez ograniczeń czasowych. Początkowo Sully zapowiadał, że wróci do gry dopiero w grudniu, kiedy uda mu się zrzucić kilogramy i przygotować kondycyjnie do sezonu. Jared zagrał dobre spotkanie. W 20 minut zdobył 14 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Zobaczymy jednak ile minut będzie w stanie wytrzymać kondycyjnie na początku sezonu.
Nie widać za to żadnych problemów zdrowotnych u Olynyka, który biega do szybkich ataków jak gazela (Olynyk miał przed sezonem lekkie problemy ze zdrowiem). Inni zawodnicy wydają się dobrze przygotowani. Energią tryskały nowe nabytki – Humphries i Wallace.
2. Jak będzie wyglądał Bradley na PG?
Ech, nie będę ukrywał, że nie jestem fanem tego pomysłu. Mam nadzieję, że Stevens szybko dojdzie do wniosku, że ten eksperyment się nie uda. Bradley ma problem z wychodzeniem z piłką z własnej połowy. Gdy kryje go agresywny obrońca gubi się. Zanim rozpocznie akcję mija 6-8 sekund. Dużo lepiej wyglądała piątka z Jordanem Crawfordem i Olynykiem grającym jako stretch 4 (generalnie bardzo dużo piłek przechodzi przez wychodzących na obwód Ollynyka lub Sullingera). Bradley znacznie lepiej prezentuje się na dwójce rzucając z czystych pozycji (trafił dzisiaj dwie trójki) lub ścinając pod kosz.
3. Jak prezentują się nowe nabytki Celtics?
Zdecydowanie najlepszym Celtem na boisku był dzisiaj Gerald Wallace. Widać, że „Crash” czuje się w tego typu grze jak ryba w wodzie. Dostawał izolacje, dużo wolnego miejsca do wjeżdżania pod kosz. Stale korzystał z luzu pod koszem (jak pisałem Sully i Ollynyk wychodzą praktycznie w każdej akcji na obwód wyciągając swoich obrońców). Poza tym liczba kontrataków w końcu pozwalała mu rozwinąć skrzydła. Z całą pewnością G-Force odnajdzie się w tym systemie gry.
Nieźle zagrał Kris Humphries. Co prawda w ataku pewnie już pozostanie surowy, ale mid-range jumpers wpadały mu z dużą regularnością. Jest praktycznie cały czas próbowany na centrze. O ile na tablicach sobie radzi (było nie było to bardzo dobry zbierający), ale gdy grał przeciwko wyższemu Valanciunasowi kilka razy zabrakło po prostu centymetrów. Obawiam się, że przy rosłych środkowych jak Hibbert, Gasol, Lopez trzeba będzie szukać innych rozwiązań. Na szczęście z bardzo dobrej strony zaprezentował się chwalony podczas obozu Brazylijczyk Vitor Faverani. Defensywnie uważny w pomocy, zaliczył dwa ładne bloki. W ataku pokazał jedynie, że umie ustawić się w low-post. O ile po 10 minutach można powiedzieć coś konkretnego, póki co zgadzam się z opinią, że jest to typ „gotowego” gracza, a nie tylko „projektu” jak Fab Melo. Myślę, że może dostawać regularnie minuty w rotacji. Chciaż już widać, że centra brakuje w Celtics jak lodu.
Jestem pod sporym wrażeniem Kelly’ego Olynyka. Nie miałem okazji oglądać Summer League, widziałem go tylko oglądając skróty Gonzagi (zresztą tylko ze względu na Karnowskiego). Kelly świetnie biega, bardzo dużo widzi. Jak dla mnie materiał na bardzo dobrą 4, raczej nie centra, bo za dobrze gra na obwodzie. Dwóch pozostałych zawodników z Nets – Bogans i Brooks niczym specjalnie się nie wyróżnili. Bogans w obronie lekko nie nadążał za szybkim Rossem, a Brooks zagrał raptem 2,5 minuty.
4. Eksperymenty składem. Kto z kim wygląda dobrze, jakie linie się nie kleją?
Z grubej rury – pierwsza piątka Bradley-Lee-Green-Bass-Humphries wygląda słabo. Green jest kompletnie zagubiony co do swojej roli w ofensywie. Lee niewidoczny. Cały ofens przechodził przez trójkę Bradley – Bass – Humphries. Rzuty z 5-6 metrów to nie jest typ ofensywy, która cokolwiek dobrego przyniesie. Lee, Green i Humphries mieli najgorsze wskaźniki +/-. Mam nadzieję, że Green jakoś się odnajdzie, bo wolę, żeby on rzucał 16 razy w meczu niż Bradley, co dla mnie jest pomyłką. Znacznie lepiej wyglądało to wszystko, gdy na parkiecie za rozgrywanie odpowiedzialny był Jordan Crawford. Muszę powiedzieć, że Crawford nie przypominał siebie – nie forsował rzutów i szalonych wejść pod kosz. Po prostu rozgrywał i robił to bardzo poprawnie uruchamiając szybko skrzydłowych (przez 20 minut nie zaliczył straty). Póki co w mojej opinii najlepiej funkcjonowała piątka Crawford-Bradley-Wallace-Olynyk-Sullinger.
5. Jak wyglądają Celtics w nowym systemie gry?
Pierwsza znaczna zmiana to tempo gry. Zgodnie z zapowiedziami jest szybsze. Liczba kontrataków jak na Celtics była znacząca, chociaż Stevens zapewne chciałby widzieć ich jeszcze więcej. Dobrze rokuje też stosunkowo nieduża liczba strat. Piłka krąży po obwodzie. Czasem jeszcze wychodzi brak zgrania, ale ogólnie wygląda to całkiem przyjemnie dla oka. Podstawowym problemem póki co jest brak go-to-guy’a. Myślałem, że będzie to Jeff Green, ale na razie jakby nie było pomysłu na jego umiejętności.
Kłuje w oczy brak centra. Gdy tylko na boisku pojawiał się Valanciunas lub Hansbrough był spory problem w defensywie (pierwszy zdobył 10 pkt., 10 zb., a drugi 17 pkt., 9 zb.). Z całym szacunkiem dla Faveraniego, ale nie wydaje mi się, żeby był to materiał na zawodnika podstawowego składu drużyny NBA. Jak dobrze pójdzie to będzie dobra druga opcja.
Pozostaje podstawowe pytanie – jak dopasuje się do gry Rajon Rondo? Na to pytanie jednak odpowiedź poznamy dopiero w trakcie sezonu.