Gerald Wallace już drugi raz podkręcił atmosferę swoją wypowiedzią. Nieco ponad tydzień temu G-Force zwrócił uwagę swoim kolegom na brak odpowiedniego zaangażowania i koncentracji podczas meczu z 76ers.Wallace powiedział wtedy:
Musimy wszyscy włożyć w grę tyle samo wysiłku. Nie zaczęliśmy gry z odpowiednim zaangażowaniem, nie rozpoczęliśmy również tego spotkania grając zespołowo. Na boisku było pięciu indywidualistów, których przeciwnikiem był zespół z Philadelphii. Oni szybko wręcz rzucili się na nas. Biegali z piłką tuż przy naszych gardłach. Oglądaliśmy się na siebie starając się zrozumieć co się dzieje.
Brzmi nieco jak standardowa reprymenda weterana. Pomogło i Celtics w kolejnym spotkaniu wygrali z Knicks. Potem jednak zaliczyli trzy kolejne porażki. Tym razem po przegranym meczu z Timberwolves Crash nie przebierał już w słowach:
Przechodzimy krytyczną zmianę i wygląda na to, że nie wkładamy w to zaangażowania. Nie stać nas na to. Chłopaki byli dzisiaj na boisku samolubni. (…) Gramy przeciw różnym drużynom, ale wciąż myślimy, że to preseason. Dla mnie to próba wymówki. Nasza gra jest mdła. Nasi przeciwnicy wychodzą z nastawieniem pracy nad sobą i chęci zwycięstwa. Na dzisiaj my nie mamy takiej postawy. Zawsze byłem zdania, że nie da się nauczyć zaangażowania. Albo wkładasz wysiłek w pracę, albo nie. Albo chcesz wygrać, albo nie. Jeżeli chłopaki zamierzają czekać na mecz otwarcia, aby wrzucić kolejny bieg, to wcale nie jest takie proste w tej lidze.
Podoba mi się postawa Wallace’a. Kilka ostrych słów prawdy od byłego All-Stara może bardzo wiele pomóc. Obawiam się tylko o to, że G-Force jest jednak nowym członkiem organizacji i nie ma w drużynie takiej pozycji jaką miał Kevin Garnett. Pozostaje dodatkowo pytanie o pozycję w drużynie nowego trenera Celtics Brada Stevensa, człowieka z doświadczeniem jedynie z pola koszykówki akademickiej.
E tam znowu konflikt. W zeszłym roku J.J. Barea tak opie… kolegów z Minnesoty. To taka gadka weterana, który już coś wie o tym, jak ta liga działa. Ciekawe jest tylko w sumie jaka w tym jest rola trenera. Może to sugerować, że nie ma autorytetu, aby chłopakom różne rzeczy wygarnąć. Jego buźka wygląda jak dla mnie zbyt poczciwie. Chyba że umówił się z G-Forcem, że on jest tym dobrym, a Wallace złym.
Mogli by sobie chłopaki pogadać w szatni jak mężczyźni a nie lecieć z pretensjami do reporterów…
Bardziej to jest postawa pod publiczkę.
G-Force potrzebuje czasu…on jeszcze zyje tym jak zostal potraktowany w NETS i to widac po nim, jak wylewa mu sie to z uszu,nosa i innych czesci ciala :] Osobiscie mu sie nie dziwie, ale uwazam ze dobrze robi. W dodadtku gdyby polubil sie z Rajonem to naprawde moze by dali rade wycisnac wiecej checi i potencjalu z tych „chlopakow” :)