Czujecie to? Już za kilka godzin, dokładnie o północy naszego czasu rozpocznie się 68 sezon najlepszej koszykarskiej ligi na świecie. Już nie mogę się doczekać. W związku z tym, wzorem poprzedniego sezonu, powracam z „Rozkładem jazy”, gdzie miejmy nadzieję, że codziennie (choć to wszystko zależy od czasu) będę zapowiadał spotkania rozgrywane danego wieczoru. Szykujcie się. Od dzisiaj koniec z przespanymi nocami. NBA is back!!!
Mecz wieczoru: Chicago Bulls – Miami Heat – godz. 1.00
Po raz pierwszy od 28 kwietnia 2012 roku na parkiecie w oficjalnym meczu wybiegnie Derrick Rose. I jego powrót przyćmi wszystkie inne wydarzenia pierwszego dnia nowego sezonu. Nawet tradycyjne wręczenie pierścieni dla zawodników Miami Heat będzie mniej ważne niż to, że rozgrywający Bulls wróci do gry. Wszystkie kamery będą dziś zwrócone na Rose’a.
Dzisiejszy pojedynek to jedynie przedsmak tego, z czym możemy się spotkać w maju. Wtedy być może obie drużyny staną naprzeciwko siebie ponownie, tylko że stawką nie będzie już zwycięstwo w meczu otwarcia a awans do Wielkiego Finału. Chicago Bulls to, przynajmniej dla mnie, obok Indiany Pacers i San Antonio Spurs jeden z trzech zespołów, który ma największe szanse pokrzyżować LeBronowi Jamesowi i spółce plany sięgnięcia po trzecie mistrzostwo z rzędu.
Choć niewątpliwie będzie to trudne zadanie dla każdego z tych klubów, to wcale nie wydaje mi się to niemożliwe. Heat, pomimo posiadania w składzie najlepszego zawodnika na ziemi, już w poprzednim sezonie byli bliscy porażki, a teraz o powtórzenie wyniku z czerwca będzie im jeszcze ciężej.
Jednak pomimo tego wszystkiego, to zespół z Florydy dalej wydaje się być największym faworytem do tytułu, a three-peat zapewniłby im miejsce w historii obok tak świetnych zespołów jak Boston Celtics, Los Angeles Lakers czy też Chicago Bulls, które dokonały tej niesamowicie trudnej sztuki przed Miami.
Pozostałe spotkania:
Orlando Magic – Indiana Pacers – godz. 0.00
Jaka będzie rola Danny’ego Grangera? Choć skrzydłowy przez trzy najbliższe tygodnie będzie poza grą z powodu kontuzji łydki, to jest to pytanie dla Pacers na kilka najbliższych miesięcy. Czy będzie wychodził w pierwszej piątce czy stanie się liderem ławki rezerwowych? Czy zaakceptuje zostanie trzecią opcją zespołu, bo wydaje mi się, że rolę lidera przed nim oprócz Paula George’a przejmie również Roy Hibbert? Odpowiedzi na te pytania muszą zostać udzielone do lutego. Jeśli Granger nie przyzwyczai się do nowej pozycji w drużynie, być może Larry Bird będzie rozglądał się za możliwością wymiany 30-latka i jego schodzącego 14 milionowego kontraktu
Los Angeles Clippers – Los Angeles Lakers – godz. 3.30
Wzmocnieni Clippers kontra osłabieni Lakers. Debiut Doca Riversa na ławce w tej drugiej… stop, zagalopowałem się, już tej pierwszej drużyny w Los Angeles. Bez Kobego Bryanta to jednak nie to samo. Miejmy nadzieję, że na kolejne derby LA – 10 stycznia już wróci.
„Nawet tradycyjne wręczenie pierścieni dla zawodników Miami Heat będzie mniej ważne niż to, że rozgrywający Bulls wróci do gry.” – No chyba coś ci się w głowie poprzestawiało, jak powrót gracza po kontuzji uważasz za ważniejszy od „koronacji” mistrzów NBA. Ktokolwiek by to nie był, albo jakakolwiek drużyna by to nie była.
Qwerty
W glowie to chyba cos sie tobie poprzestawialo, aby obrazac kogos kto stwierdza fakt. Jaki sezonowy fan heat bedzie ogladal koronacje?
A ile fanow NBA, niekoniecznie Rosa ogladnie mecz chocby z ciekawosci co pokarze po powrocie i to od razu z mistrzami?
Aha, i przestawcie godzine.
Niektórzy widzę wyżej stawiają powrót Rose do ligi niż wręczenie pierścieni za mistrzostwa NBA, chyba przez fanów Chicago przemawia trochę zazdrość bo jeszcze długo nie bedą mogli się tak cieszyć.
Pierścienie i ich wręczanie to niczym KLAN lub DYNASTIA
Powrót Rose’a to już jednak MROCZNY RYCERZ POWSTAJE.