1/ Czy Miami Heat są pewniakiem do kolejnego Mistrzostwa; dlaczego?
Łukasz Siemański: Są, bo mają najlepszego koszykarza na świecie w swojej drużynie, 3 All-Starów i pasujący do siebie skład. Do tego dodali dwóch graczy, którzy albo zawiodą albo dodadzą sporo od siebie do gry zespołu i nie są graczami nie do zastąpienia. Niskie ryzyko, wysoka wygrana – tak można określić obecne kontrakty Beasleya i Odena. Heat mają tyle talentu w drużynie, który do tego ze sobą absolutnie nie koliduje, że trzeba ich uznać za głównych faworytów do tytułu. Po raz czwarty z rzędu.
Marek Miłuński: Miami Heat to główny kandydat do mistrzostwa NBA. Trzon zespołu pozostał niezmieniony. Odszedł jedynie Mike Miller, a przyszli Michael Beasley i Greg Oden. Można wątpić w zdrowie Odena, ale Beasley może być ciekawą opcją dla drugiego unitu.
Woy: Ze względu na osobę najlepszego koszykarza ostatnich lat, LeBrona Jamesa. Jeśli zabierzemy mu Dwyane’a Wade’a to miejsce Flasha zajmie Ray Allen. Z kolei zabierając Chrisa Bosha, pojawi nam się w miejsce skrzydłowego Michael Beasley lub Chris Andersen. Jamesa nie można zastąpić i rywale praktycznie mają coraz mniej odpowiedzi na MVP ligi. Ci najwięksi przeciwnicy mogą chyba tylko liczyć na niską formę Jamesa lub – czego mu absolutnie nie życzę – kontuzję..Drugimi wielkimi aspektami pozostają zgranie (małe zmiany w składzie, a praktyczne dokoptowanie ciekawych graczy) oraz doświadczenie (z trzech finałów NBA, a u niektórych nawet z czterech – Wade i Haslem).
Adam Wiśniewski: Oczywiście, że są pewniakiem, a dlaczego? Bo mają najlepszą drużynę w lidze. Mają LeBrona, którego nie trzeba przedstawiać, Wade’a, który trochę może zwolnić z powodu kontuzji, ale nadal notuje ponad 20 punktów, Bosha, który coś czuję, że w tym sezonie będzie grał najlepiej od czasu przyjścia na Florydę. Jest też trener Spo, Allen, który wygrał zeszłe finały. Będą nie do zatrzymania.
2/ Jakie będą największe atuty Heat w nowych rozgrywkach?
Łukasz Siemański: Ich kontratak będzie zabójczy, a w ataku pozycyjnym będą rozciągać obronę jak chcą. Posiadając wielu graczy potrafiących rzucać za trzy zrobi się też miejsce pod koszem, na czym najbardziej skorzystają James i Wade. Po bronionej stronie parkietu też będą zabójczy, w końcu posiadali jedną z najlepszych defensyw w lidze już wcześniej. Heat mają swoje atuty w każdej płaszczyźnie gry i właśnie dlatego będą tak silną drużyną.
Marek Miłuński: Doświadczenie, zgranie, LeBron James i ten trzeci argument jest decydujący.
Woy: Znów najszybsze w lidze przejście z obrony do ataku i gra kontrą. Wymienność pozycji i wszechstronność Wade’a – Jamesa – Bosha. W końcu pewność siebie , po drugim z rzędu tytule i jasno określony cel – 3PEAT-Championship.
Adam Wiśniewski: W końcu mają siłę podkoszową. Już w zeszłym sezonie dodali Andersena, a teraz Oden, jeśli dopisze mu szczęście i będzie zdrowy, powinien bardzo wzmocnić drużynę. Już Bosh nie będzie musiał cały mecz biegać jako środkowy, a wiadomo, że lepiej czuje się na „czwórce”. Będą bardzo dobrze broniącą drużyną, w top 3 ligi spokojnie pod tym względem.
3/ Kto z pozyskanych graczy najbardziej dołoży się przy bilansie wygranych zespołu i będzie wpływał na wyniki nowego klubu?
Łukasz Siemański: Jeśli się nie połamie – Greg Oden. Heat mieli dziurę na pozycji centra, Oden załata ją w chociaż małym stopniu. Regular season raczej przesiedzi na ławce, ale w play-offach powinien być kluczową postacią Heat. Najwięcej trudności w poprzednim sezonie, Miami sprawiło granie podkoszowe Pacers. To Odenowi przyjdzie kryć Hibberta i na pewno ograniczy jego poczynania. Jeśli taką serię Greg przetrwa bez kontuzji to Pacers lub grający pod koszami Bulls mogą mieć bardzo duże problemy.
Marek Miłuński: Jak już pisałem przy okazji pierwszego pytania uważam, że Beasley będzie bardzo wartościowym graczem w Heat. Gdyby wypalił Oden i dawał choćby 15 minut w meczu, to byłoby idealnie. Poza tym mistrzowski team wielu zmian nie potrzebuje.
Woy: Chciałoby się powiedzieć – Greg Oden. Rozum jednak mówi by uważać na jego zdrowie, ale wiemy, że trener Spoelstra nie od razu rzuci go na głęboką wodę, a raczej zostawi go sobie, przygotowanego, na play offs. Co do Michaela Beasley’a to niestety nie widzę dla niego większej roli w dawnej i obecnej drużynie. Beasley przypomina mi osobę Isiaha Ridera, który kiedy trafił do L.A. Lakers nie mógł znaleźć się w silniejszym otoczeniu i przepadł. Tym sharp – shooterem pozostanie dla ławki Heat Ray Allen.
Adam Wiśniewski: Jak już wspomniałem, Greg Oden.
4/ Których rywali uważasz za najgroźniejszych dla Heat, w całej lidze,czyli takich którzy realnie mogą im zagrozić przy obronie tytułu?
Łukasz Siemański: Pacers i Bulls, a jeśli te dwie drużyny zostaną złamane to w ewentualnych Finałach San Antonio Spurs. Pop jest bogatszy o jedną serię z Miami, nie ma opcji, żeby dał się wyrolować Spoelstrze po raz drugi. Pacers i Bulls są najlepsi tam gdzie Heat są najsłabsi – pod koszami. Bulls byli bardzo problematyczni dla Miami już w poprzednim sezonie, teraz wrócił Rose. Czy Bulls to realny rywal do zagrożenia Heat przekonamy się dziś w nocy i to powinno nieco rozjaśnić sytuację. Jeśli chodzi o Pacers to są mocniejsi niż rok temu z lepszą ławką rezerwowych. To był klucz do ich przegranej w poprzednich finałach konferencji, teraz Pacers mogą być bardzo trudnym rywalem dla Heat.
Marek Miłuński: Na Wschodzie Chicago Bulls, bo są po prostu bardzo mocni z D-Rosem, Brooklyn Nets, Indiana Pacers ze względu na przewagę na deskach oraz rolę centra, na którego Heat nie mają stopera (chyba że Oden…). Na Zachodzie jest Spurs, OKC i Clippers. Nie wierzę, że w tym składzie OKC byłoby w stanie nawiązać realną walkę o mistrzostwo. Chyba najciekawszym przeciwnikiem Heat z Zachodu byłby Chris Paul i Clippers. Generalnie wydaje się, że w tym roku znacznie poważniejsi rywale są na Wschodzie.
Woy: Na silniejszym tym razem Wschodzie (od Zachodu) numerem 2 będą dwie ekipy Brooklyn Nets oraz Chicago Bulls. Nets prowadzeni przez Jasona Kidda dostali solidne wzmocnienia przy osobach Pierce’a, Garnetta, Terry’ego czy Kirilenki. To może być mieszanka doświadczenia z charakterem ale zmierzająca do jasnego celu. W Chicago – wiadomo – mamy z powrotem Derricka Rose’a i automatycznie oczekiwania fanów wzrastają do granic możliwości. Zawsze groźni i niewygodni dla Heat będą Pacers, z racji swojego front courtu – z jednym zastrzeżeniem, iż musi do pełni formy wrócić Danny Granger. Bez tego skrzydłowego Pacers mogą nie mieć szans w konfrontacji przeciwko mocniejszym Heat. Koniec końców widzę jeszcze coraz silniejszych, prowadzonych do sukcesu przez Doca Riversa, Clippers. Za nimi są jeszcze wicemistrzowie San Antonio Spurs, ale na finał w ich wykonaniu już nie liczę.
Adam Wiśniewski: Jest ich sporo. Takie drużyny jak Chicago Bulls czy Indiana Pacers na wschodzie będą zaciekle walczyć o pierwsze miejsce w tabeli, a potem w playoffs. Na zachodzie mamy Clippers, Spurs, Rockets i OKC. Z tych sześciu drużyn myślę, że 3 będą najgroźniejsze: Indiana, Los Angeles i Houston.
5/ LeBron James będzie kolejnym raz MVP sezonu, a Erik Spoelstra zostanie COTY – prawda czy fałsz?
Łukasz Siemański: Na MVP chrapkę ma trzech bardzo groźnych rywali – Paul, Rose i Durant. James może też nieco odpuścić regular season i trzymać siły na najważniejszą fazę sezonu. Moim zdaniem kluczowy będzie bilans drużyny i kogo ekipa będzie miała najlepszy, ten dostanie MVP. Jeśli chodzi o Spoelstrę to sprawa ma się tak samo jak z Jamesem. Kto będzie miał najlepszy bilans ten zgarnie nagrodę. Chyba, że wychyli się ktoś ze słabszych drużyn, tak jak w zeszłym roku zrobili to Warriors. Mark Jackson oczywiście nagrody nie dostał, ale był jednym z głównych kandydatów.
Marek Miłuński: James będzie MVP na 40%, a Spoelstra COTY na 20%.
Woy: Jeśli Heat wygrają sezon zasadniczy to obaj Panowie mają b. wysokie szanse na zgarnięcie obu nagród. O ile LeBron jest niemal murowanym faworytem, któremu gdzieś lekko po piętach będą deptać Derrick Rose i Chris Paul (gdzieś za plecami czai się też Kevin Durant), o tyle wiele niżej stoją akcje head coacha Heat i on będzie musiał rywalizować z Gregiem Popovichem, Tomem Thibodeau oraz Doc Riversem.
Adam Wiśniewski: Prawda co do pierwszego, co do nagrody dla trenera Miami – mam wątpliwości, ale nie mówię nie. Miami będą w tym sezonie regularnym skupiać się na przygotowaniu do playoffs gdzie będzie prawdziwa walka. Nie będą się starać o np. run kilkudziesięciu zwycięstw z rzędu jak to miało miejsce rok temu. Muszę oszczędzać siły, a trenerzy takich drużyn, które już w RS będą grać na najwyższym poziomie, dostaną szansę na zgarnięcie nagrody COTY.
Heat pokazało dzisiaj klasę, ale to pierwszy mecz sezonu. Byczki potrzebują jeszcze gier, żeby się dotrzeć i po dzisiejszej grze nie wyrokowałbym niczego w tej sprawie. Steve Kerr w czasie meczu dużo mówił o tym, że Indiana i Brooklyn mają tyle mocy na tablicach, że będą zmuszać Heat do podwyższenia składu, a Byki nie mają tak dominującego podkoszowego. Tylko dzisiaj słabiutko zagrał Noah, który ewidentnie jeszcze nie jest w formie. Myślę, że Heat będą mieć najtrudniejszy sezon i ewentualny trzeci pierścień będzie okupiony największym wysiłkiem spośród wszystkich.
Łukasz Siemański: Heat mają tyle talentu w drużynie, który do tego ze sobą absolutnie nie koliduje, że trzeba ich uznać za głównych faworytów do tytułu. Po raz czwarty z rzędu. Tu chyba jest jakiś błąd powinno być trzeci z rzędu a nie 4…chyba dobrze napisałem?
Kandydatami do tytułu będą po raz czwarty – bo walczą o czwarty pod rząd finał i to już 4 rok gry Jamesa w Miami. Wiadomo, że odkąd trafił do zespołu to Heat rok w rok uznawani są za faworytów w walce o mistrzowskie pierścienie.