Mecz wieczoru: Washington Wizards – Detroit Pistons – godz. 0.30
Czarodzieje ze stolicy USA to nowa ulubiona drużyna kibiców koszykówki w Polsce. No, może to stwierdzenie jest trochę na wyrost, ale Wizards na pewno przybyło kilku fanów z nad Wisły. Może nawet kilkunastu, albo i kilkuset. Kto to zliczy?
Jest także zdecydowane gro osób, które będą śledzić poczynania Waszyngtonu w trakcie tego sezonu, choć wcześniej w ogóle nie miało tego w planach. Do tej grupy mogę zaliczyć także siebie. No, może i tak miałem zamiar przyglądać się grze Czarodziejów, ale teraz po transferze Marcina Gortata do Wizards baczniej i częściej będę zerkał ku temu, co dzieje się w stolicy Stanów Zjednoczonych.
Wymiana z udziałem naszego jedynaka była raczej pewna w trakcie tego sezonu, dlatego dobrze się stało, że udało się jej dokonać jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek. Sam Gortat w jednym z wywiadów mówił, iż zdaje sobie sprawę, że jego dni w Phoenix są policzone i ci będą chcieli go przesunąć do innego klubu. Polak dodawał również, że im szybciej się to stanie, tym lepiej. No i jego życzenie się spełniło.
Podoba mi się, że Marcin trafił akurat do Wizards. Może to nie był mój wymarzony kierunek, ponieważ gdzieś tam po cichu liczyłem, że może po naszego jedynaka w NBA zgłoszą się Thunder oddając np. Kendricka Perkinsa i powiedzmy Jeremy’ego Lamba, ale nie powinniśmy specjalnie narzekać.
W tym sezonie Gortat ma dużą szansę ponownie zagościć w play offach, ponieważ w Waszyngtonie dysponują ciekawym składem i wydaje mi się, że miejsce w pierwszej ósemce, a konkretnie pozycje 6-8, jest zdecydowanie w ich zasięgu. I transfer Marcina ma w tym pomóc.
Zresztą wobec kontuzji Emeki Okafora Czarodzieje musiały dokonać jakiegoś ruchu, jeśli dalej chcieli się liczyć w walce o post season. Co prawda można było na pozycję środkowego przesunąć Nene, ale ten jest dosyć kontuzjogennym graczem, a do tego chyba lepiej, by grał na „czwórce”. Z kolei Kevin Seraphin nie ma takich warunków fizycznych, by walczyć z najlepszymi centrami w lidze, a Jan Vesely pomimo dobrego Eurobasketu, na którym wiem, że grał bardzo dobrze przeciwko Gortatowi, nie spełniał do tej pory pokładanych w nim nadziei i 6 pick, z którym Wizards go wybrali to jednak za wysoki numer.
Biorąc to wszystko pod uwagę pozyskanie Marcina jest dobrym ruchem managementu zespołu z Waszyngtonu i nie mogę się już doczekać polaka wybiegającego na parkiet w koszulce Wizards. Zresztą ten zespół to też dobre miejsce dla niego. Będzie bił się o play offy, na co nie miał szans w Suns, a do tego powalczy o nowy, ostatni duży kontrakt w jego karierze. Jeśli zaprezentuje się w tych rozgrywkach, jak powiedzmy, w swoim pierwszym pełnym sezonie w Phoenix, to nie zdziwię się, jak ktoś zaproponuje mu umowę w wysokości 40 mln dolarów za 4 lata.
Na spekulacje o nowym kontrakcie Polaka przyjedzie jeszcze czas, tymczasem cieszmy się – dziś drugi dzień nowego sezonu i aż 14 spotkać przed nami. Jest w czym wybierać.
Pozostałe spotkania:
Brooklyn Nets – Cleveland Cavaliers – godz. 0.00
Mówią, że pieniądze nie grają, a tworzenie mistrzowskich drużyn, jak ta Los Angeles Lakers w poprzednich rozgrywkach, czy też ta z sezonu 2003/04, wcale nie jest gwarantem sukcesu. Coś w tym jest, ale zawodnicy Nets będą starali się zaprzeczyć tej tezie. Dziś pierwszy krok na tej długiej drodze, a na przeciwko ich doświadczenia stanie młodość Cavs. Tak to będzie wyglądało na boisku, bowiem na ławce trenerskiej będzie zupełnie odwrotnie. tutaj żółtodziób Jason Kidd zmierzy się z zaprawionym już nieco w bojach Mikem Brownem.
Miami Heat – Philadelphia 76ers – godz. 0.00
Marsz Sixers po najgorszy bilans w historii NBA czas zacząć.
Boston Celtics – Toronto Raptors – godz. 0.00
Avery Bradley ma w tym sezonie, do czasu powrotu Rajona Rondo, grać jako rozgrywający. Zupełnie tego nie widzę. Bradley to żaden kreator gry. To świetny lock down defensor, ale słaby playmaker. W poprzednich rozgrywkach, kiedy został przesunięty na tę pozycję od czasu kontuzji Rondo, tylko dwa razy zanotował na swoim koncie 5 asyst, a jego średnia z tego okresu zaledwie to 2,4 kluczowych podań na mecz. Jeszcze w poprzednim sezonie Celtics mieli Paula Pierce’a, który kreował grę po urazie Rajona, natomiast teraz nie widzę w Bostonie zawodnika, mogącego się wziąć za rozgrywanie. Na pewno nie jest nim Bradley i Celtics powinni jak najszybciej z tego pomysłu zrezygnować.
Milwaukee Bucks – New York Knicks – godz. 0.30
Na całe szczęście Mike Woodson, trener Knicks to ogarnięty człowiek i nie ma zamiaru wypuszczać w pierwszym składzie Andrei Bargnaniego, co wiązałoby się równocześnie z przesunięciem Carmelo Anthony’ego na „trójkę”. To ustawienie nie sprawdzało się do końca w meczach przedsezonowych i Włoch został powędrował na ławkę, a Melo, podobnie jak w poprzednim sezonie, będzie zaczynał spotkania jako silny skrzydłowy. To bardzo dobra decyzja, biorąc pod uwagę, że występując właśnie na tej pozycji rozegrał najlepszy sezon w karierze. Obok niego, zamiast Włocha, jako starter wybiegnie najprawdopodobniej Metta World Peace.
Charlotte Bobcats – Houston Rockets – godz. 1.00
To pierwszy oficjalny mecz Dwighta Howarda w barwach Rockets. W swoim debiucie nie mógł chyba trafić lepiej, ponieważ przeciwko Bobcats prezentuje się wyjątkowo dobrze. W ostatnich 29 meczach z zespołem z Północnej Karoliny notuje średnie na poziomie 19,8 punktów, 15,1 zbiórek oraz 3,9 bloków.
Orlando Magic – Minnesota Timberwolves – godz. 1.00
Istnieje bardzo duża szansa, że podczas tego meczu Ricky Rubio i Kevin Love spędzą razem na parkiecie więcej czasu niż w przeciągu całego ostatniego sezonu, kiedy zagrali wspólnie raptem 29 minut.
Indiana Pacers – New Orleans Pelicans – godz. 1.00
Nowa nazwa. Nowe stroje. Odnowiona arena. Nowy rozdział w historii organizacji. Najlepiej byłoby uczcić to zwycięstwem. O te nie będzie jednak łatwo, bo Pacers to pewniak do play offów i bardzo mocna drużyna, a zespół z Nowego Orleanu ostatni raz wygrał z Indianą w kwietniu 2011 roku. Co ciekawe w barwach, jeszcze wtedy Hornets, występował wtedy David West. Nie mógł jednak zagrać w tamtym meczu, ponieważ 10 dni wcześniej w spotkaniu z Utah Jazz, zerwał więzadła krzyżowe w lewym kolanie, a następnie po sezonie opuścił Nowy Orlean i związał się kontraktem ze swoją obecną drużyną.
Atlanta Hawks – Dallas Mavericks – godz. 1.30
Zastanawia mnie dlaczego tak wiele osób ma zarówno Hawks, jak i Mavericks w pierwszej ósemce Wschodu i Zachodu. I jak jeszcze na Mavs byłbym w stanie przymknąć oko, tak wiary w Atlantę kompletnie nie rozumiem. I to nawet pomimo tego, że jest to jeden z moich ulubionych zespołów w lidze. Nowy trener, jedna z najsłabszych ławek w lidze, a do tego brak jakichkolwiek dobrych obrońców. Co najwyżej przyzwoici albo mocno średni. Jastrzębie w defensywie będą naprawdę beznadziejni. To nie jest drużyna zdolna awansować do play offów.
Memphis Grizzlies – San Antonio Spurs – godz. 1.30
Gdyby nie to, że Marcin Gortat zadebiutuje dzisiaj w nowym zespole, na mecz wieczoru wybrałbym pewnie starcie pomiędzy finalistami Konferencji Zachodniej z poprzedniego sezonu. Grizzlies będą chcieli wziąć rewanż na Spurs za czerwcową porażkę 0-4, a szczególnie zmotywowany na ten mecz może być Zach Randolph, którego w tamtej serii zawodnicy San Antonio zupełni wyłączyli z gry. Z-Bo rzucał wtedy tylko 11 punktów na słabiutkiej 30,2 proc. skuteczności z gry. Zresztą managemontowi Memphis może zależeć na jego dobrej grze, jeśli w trakcie sezonu będą chcieli go wymienić i pozyskać za niego jeszcze kogoś wartościowego.
Oklahoma City Thunder- Utah Jazz – godz. 2.00
Co ciekawe obie drużyny zagrają dziś bez sowich podstawowych jedynek. I jak Trey Burke wybiegnie na boisku dopiero za ok. dwa i pół miesiąca, tak Russell Westbrook poczynił duże postępy w rehabilitacji, bierze już udział w treningach i może wrócić już do gry w połowie listopada, a nie w grudniu, jak początkowo przewidywano.
Portland Trail Blazers – Phoenix Suns – godz. 3.00
W cieniu wczorajszego powrotu do gry Derricka Rose’a dziś na boisku pojawi się inny zawodnik, który również nie zagrał ani minuty w poprzednich rozgrywkach, mianowicie Channing Frye. 30-latek wraca do gry po rocznym rozbracie z koszykówką spowodowaną chorobą serca. Wg lekarzy oraz samego gracza wszystko jest już w jak najlepszym porządku i Frye’a powinniśmy regularnie olądać biegającego po parkietach NBA. Lubię takie historie, powracających koszykarzy po długiej przerwie i mam nadzieję, że to już koniec kłopotów Channinga ze zdrowiem
Denver Nuggets – Sacramento Kings – godz. 3.00
W Sacramento podobnie jak w Nowym Orleanie czas rozpocząć nowy rozdział. Mamy nowych właścicieli, nowego trenera – Mike’a Malone’a, nowego generalnego managera – Pete’a D’Alessandro, nowego konsultanta – Chrisa Mullina czy też nowego inwestora w postaci Shaquille’a O’Neala. Dużo zmian, ale te powinny przynieść same korzyści. Mnie ciekawi jednak najbardziej jak w roli nowego lidera zespołu zaprezentuje się DeMarcus Cousins i czy jego duetem z Benem McLemorem będzie lepszy od tego z Tyrekem Evnasem?
Los Angeles Lakers – Golden State Warriors – godz. 3.30
Jeziorowcy sprawili wczoraj nie lada niespodziankę pokonując faworyzowanych Clippers. Co prawda przegrałem przez to kasę na zakładach bukmacherskich, ale było warto. Tylko dla samych zdziwionych min Doca Riversa, Chrisa Paula, Blake’a Griffina i pozostałych zawodników Clippers, którzy nie mogli uwierzyć, że dostają lanie od rezerwowych Lakers. Może dzisiaj również pokuszą się o niespodziankę, jednak tym razem na pewno nie postawię przeciwko nim.
Ja dzisiaj bede ogladal w akcji New Orleans z Indiana. Mysle ze najciekawszy meczyk i po cichu stawiam na zwyciestwo Pelicans. Drugim najciekawszym meczem bedzie chyba pojedynek w Oakland pomiedzy Warriors a Lakers lecz z uwagi na godzine raczej go nie obejrze… Jakos ogladanie Gortata dzisiaj mnie nie zacheca mimo ze to jego debiut w Wizards :)
Ogolnie przewiduje dzis zwyciestwa : Heat, Pistons, Nets, Raptors, Knicks, Rockets, Timberwolves, Pelicans, Hawks, Spurs, Thunder, Suns, Nuggets i Warriors :)…Normalnie chyba do buka skocze :p
J nie mogę się doczekać meczu Nets. Muszę to w koncu zobaczyć :D
Milion słów o Młotku, zero o Pistons czy samym meczu. Brawo.