Jeszcze na trochę ponad minutę do końca spotkania po trójce Josha Smitha Pistons prowadzili z Grizzlies 6 punktami. Gospodarze jednak nie tylko doprowadzili do remisu, ale również w dogrywce kontynuowali swoją dobrą grę i odnieśli pewne zwycięstwo.
Nim jednak doszło do dodatkowych 5 minut gry Detroit miało jeszcze dwie szansę na zwycięstwo. Pierwszą chwilę po tym jak Marc Gasol akcją dwa plus jeden zmniejszył starty do tylko 2 oczek.
Smith dostał piłkę na lewym łokciu, pobiegł wzdłuż base line, wymanewrował kryjącego go Mike’a Millera i rzucił floater na kosz. Piłka zatańczyła na obręczy i na nieszczęście dla gości Greg Monroe popełnił ofensywny goaltending.
O czas poprosił trener Dave Joerger, piłka trafiła do Gasola, a ten pomimo asysty Monroe zdołał wyrównać stan spotkania. Pistons mieli ponownie okazję do zakończenia spotkania regulaminowym czasie trzy, ale rzut zza łuku Chauncey’a Billupsa okazał się niecelny. Mr Big Shot w całym meczu zawiódł trafiając tylko 1 z 7 rzutów i zdobywając tylko 5 punktów.
Dogrywka to już dominacja Grizzlies, którzy zaczęli ją od runu 11-2. Wydatnie pomogli im w tym jednak goście, którzy nie ustrzegli się szeregu błędów w pierwszych akcjach dodatkowego czasu gry. Najpierw nie potrafili znaleźć drogi do kosza, następnie stratę popełnił Smith, a chwilę później Gasol zablokował Monroe’a.
Jakby tego było mało po czasie wziętym przez trenera Maurice’a Cheeksa przy wyprowadzaniu piłki stratę popełnił Will Bynum, przejął ją Mike Conley i podał ją do Tony’ego Allena, który będąc sam na sam z koszem celnym rzutem zakończył run gospodarzy 11-2.
Pistons próbowali jeszcze odrabiać starty i zbliżyli się na 6 oczek, ale w kolejnej akcji Gasol po wejściu do środka znalazł niepilnowanego Tayshauna Prince’a i były zawodnik zespołu z Detroit zamroził to spotkanie rzutem z lewej strony boiska.
Grizzlies odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie po porażce z San Antonio Spurs na inaugurację sezonu, z kolei porażka gości była już ich 19 przegranym meczem z rzędu na wyjeździe z drużynami z Konferencji Zachodniej oraz ósmą z rzędu z Memphis. Po raz ostatni wygrali nimi 27 stycznia 2010 roku.
Najskuteczniejszym zawodnikiem wśród gospodarzy był Conley, autor 22 oczek. Po 16 dodali Zach Randolph i Allen, a 15 Gasol.
Dla Pistons najwięcej rzucili Smith i powracający do składu po złamaniu kciuka Rodney Stuckey – 19 punktów. Oprócz nich jeszcze czterech graczy Detroit zanotowało podwójną zdobycz punktową. 18 dodał Bynum, 16 Monroe, a 13 Kentavious Caldwell-Pope. Na tablicach znowu rządził Andre Drummond, który zebrał 16 piłek i dokładając do tego 12 oczek.
Kolejny mecz Grizzlies zagrają już dziś na wyjeździe z Dallas Mavericks, z kolei Pistons w niedzielę zmierzą się u siebie z Boston Celtics.
Detroit Pistons – Memphis Grizzlies 108:111 OT (21:17, 20:30, 28:20, 26:28, 13;16)
Liderzy zespołów:
Punkty: Smith, Stuckey 19 – Conley 22
Zbiórki: Drummond 16 – Randolph 10
Asysty: Billups, Bynum 6 – Gasol 5
Przechwyty: Smith, Monroe, Drummond 3 – Allen 5
Bloki: Smith 3 – Gasol 2
Dla mnie osobiście mecz właściwie był już wygrany ale decyzja sędziów przy akcji Gasola powinna być inna a mianowicie offensive faul. To jeszcze przełknąłem ale jak można było nie uznać punktów Drummonda w takiej sytuacji w meczu, sędziowie cisnęli na dogrywkę a w niej kolejne 2 sytuacje sporne zagwizdali na korzyść miejscowych. Ogólnie załatwili ten mecz dla Memphis.