Mecz wieczoru: Washington Wizards (0-2) – Miami Heat (1-2) – godz. 0.00
Kto by się spodziewał, że po trzech pierwszych meczach Miami Heat będą na minusie. Ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w pierwszym sezonie wspólnej gry LeBrona Jamesa, Dwyane’a Wade’a i Chrisa Bosha, kiedy na inaugurację tamtych rozgrywek przegrali z Boston Celtics.
Co więcej, jeśli Heat dzisiaj również zejdą z boiska pokonani będzie to ich już trzecia porażka z rzędu. Po raz ostatni coś takiego zdarzyło im się podczas finałów Konferencji Wschodniej w 2012 roku, kiedy w trzech kolejnych spotkaniach ulegli Celtics.
Ale nie tylko Miami zanotowało falstart na początku rozgrywek. Również Wizards nie grają tak, jak się tego od nich oczekuje. Wszyscy w Waszyngtonie liczą, że w tym sezonie po raz pierwszy od 6 lat uda im się awansować do play offow.
Nie da się jednak tego zrobić, kiedy gra się tak fatalnie w defensywie jak Czarodzieje. W dwóch meczach dali sobie wrzucić średnio 110 punktów, co jest najgorszym wynikiem w lidze, a do tego pozwalają przeciwnikom na trafianie z 50,6 proc. skutecznością. Tylko Hawks są od nich gorsi pod tym względem.
John Wall pomimo dobrych statystyk nie gra jeszcze na tak dobrym poziomie jak w poprzednim sezonie, Bradley Beal trafia ledwie 27,8 proc. rzutów, a i nasz Marcin Gortat również nie zachwyca. Wizards gubią się w defensywie i chyba potrzeba jeszcze trochę czasu zanim się w końcu zgrają.
Pytanie jak długo starczy cierpliwości władzom Czarodziejów, jeśli ci dalej będą przegrywać. A Washington ma dosyć trudny terminarz na starcie. Najpierw Heat i Sixers na wyjeździe, później Nets u siebie i ponownie trzy mecze wyjazdowe, z Thunder, Mavs i Spurs. Jeśli Wizards nie wygrają co najmniej trzech spotkań trener Randy Wittman może zacząć się martwić.
Liderzy zespołu (średnie na mecz):
Punkty: John Wall 23 – LeBron James 22,7
Zbiórki: Trevor Ariza 12 – Chirs Bosh 6,7
Asysty: John Wall 8,5 – LeBron James 9
Przechwyty: John Wall 3 – Mario Chalmers 3,3
Bloki: Marcin Gortat 2 – Chirs Bosh 1,3
Ostatnie spotkaia:
Wizards: @Pistons (P), 76ers (P)
Heat: Bulls (Z) @76ers (P), @Nets (P)
Z – zwycięstwo, P – porażka, @ – wyjazd
Pozostałe spotkania:
Boston Celtics (0-2) – Detroit Pistons (1-1) – godz. 0.00
Dziś w barwach Pistons może zadebiutować sprowadzony latem z Bucks Brandon Jennings. Rozgrywający borykał się z problemem bólu zębów mądrości oraz miał naruszoną linię dziąseł przy podstawie żuchwy. Decyzja o tym czym wystąpi ma zostać podjęta przed meczem, jednak chyba lepiej dla Detroit, by Jennings swój debiut przełożył na następne spotkanie. W ostatnich trzech pojedynkach z Celtics rzuca tylko 9,7 punktów na fatalnej 29,4 proc. skuteczności. To nie wróży nic dobrego.
Brooklyn Nets (1-1) – Orlando Magic (1-2) – godz. 0.00
W poprzednim sezonie Magic rzucali tylko 76,3 punktów na mecz przeciwko Nets.
Phoenix Suns (2-0) – Oklahoma City Thunder (1-1) – godz. 1.00
Thunder wygrali 10 ostatnich spotkań z Suns, ale biorąc pod uwagę ich ostatni mecz z Wolves i to, że dalej grają bez Westbrooka, bez którego są o co najmniej klasę gorsi wcale bym się nie zdziwił, gdyby koszykarze Phoenix przerwali dziś tę serię.
Minnesota Timberwolves (2-0) – New York Knicks (1-1) – godz. 1.30
W piątek defensywa Wolves zatrzymała Duranta na 13 punktach, 36 proc. skuteczności z gry i 20 proc. za trzy. Ciekawe jak im się uda dziś z Melo, który w ostatnich 5 domowych spotkaniach przeciwko Minnesocie zdobywa średnio 31,6 punktów na mecz.
Atlanta Hawks (1-2) – Los Angeles Lakers (1-2) – godz. 3.30
Lakers mają dziś szanse pokonać Hawks po raz 21 w ostatnich 24 meczach. I to nawet bez Kobe Bryanta, bo wbrew pozorom na początku rozgrywek wyglądają naprawdę nieźle bez niego. Jest radość z gry, jest chemia, jest dużo walki. Pod tym względem wygląda to lepiej niż w zeszłym sezonie.
Na szczęście Jennings nie gra już w Bucks, zaś Boston to nie to samo, co ostatnie lata niestety.