Love i Martin rozbili Knicks

Prowadzeni przez Kevina Love (34 punkty, 15 zbiórek, 5 asyst) i Kevina Martina (30 punktów, 5/5 za 3 punkty) Timberwolves pewnie pokonali New York Knicks. Kibicom Wilków zdenerwowanie mogło udzielić się tylko w ostatniej kwarcie, kiedy Knicks zaliczyli run 17-2 i zmniejszyli straty do gości do 2 punktów różnicy. Ricky Rubio ostatnie kilka minut zagrał jednak jak profesor świetnie moderując tempo gry. Po raz kolejny w tym sezonie zawiódł Carmelo Anthony, który przez 3 kwarty potwornie zmagał się ze skutecznością i dopiero w ostatniej pokazał klasę (22 punkty).

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
Minnesota Timberwolves 3-0 40 24 29 16 109
New York Knicks 1-2 19 30 29 22 100

Przebieg spotkania:

Początek meczu należał do gospodarzy. Knicks wykorzystali chwilową niefrasobliwość w ataku Timberwolves i wyszli na przewagę 11-8. Później jednak Kevin Love i spółka rozkręcili się. Przez 7:33 rzucili Knicksom 32 punkty! Zespołowy i bardzo dobrze zorganizowany atak, w połączeniu z dobrą obroną prowadzącą do kontr, sprawił, że przewaga Timberwolves urosła do 21 punktów. W pierwszej kwarcie Knicks dali sobie rzucić 40 punktów i to mimo słabszego początku gości! Bardzo słabo grał lider Knicks Carmelo Anthony (w pierwszej połowie 8 punktów i tylko 2/9 z gry). Wilki miały aż 15 punktów z szybkiego ataku (w całym meczu 23). Szalał Kevin Love uzyskując w pierwszej połowie 18 punktów. W drugiej kwarcie gospodarze próbowali gonić. Dzięki dobrej zmianie Metta World Peace’a i dwóm trójkom Andrei Bargnaniego, który w pierwszej połowie był chyba najjaśniejszą postacią drużyny Mike Woodsona, zbliżyli się na 13 punktów. Połowa zakończyła się wynikiem 49-64 dla drużyny Ricka Adelmana.

Trzecia kwarta nie zmieniła obrazu gry. Knicks zbliżyli się na 12 punktów, ale po kilku świetnych akcjach Kevina Martina, który zaliczył w tej odsłonie aż 13 punktów, powrócili na odległość 20 punktów. Końcowy wynik po tej kwarcie 93-78 w pełni oddaje przebieg spotkania.

W ostatniej ćwiartce Knicks w końcu przebili się przez dwucyfrową barierę. Po prawie 6 minutach totalnej niemocy Timberwolves i runie 17-2, Knick przegrywali 97-92 na do końca. Mogło być jeszcze lepiej gdyby nie jedna postać w obozie Knicks. Komentatorów, ale również i mnie, irytował syn Tima Hardaway’a – Tim Junior, który rzucał z bezsensownych pozycji przy bardzo marnej skuteczności (3/12 z gry, 0/7 za 3 punkty). Trzeba mieć tupet będąc rookie i oddając 12 rzutów w 24 minuty, z których przynajmniej połowa była oddana po fatalnych akcjach (Woodson nie mógł za bardzo go zdjąć, bo Shumpert miał problemy z faulami, a J.R. Smith jest zawieszony). Na szczęście rozkręcił się Anthony trafiając kilka razy z rzędu. Po przerwie i instrukcjach Ricka Adelmana Love uciszył tłum trójką. Odpowiedzieli zza łuku Anthony i Iman Shumpert. 98-100 dla gości i wciąż grubo ponad 4 minuty do końca! Za trzy trafił jednak Martin i gra uspokoiła się nieco. Klasę pokazał również Kevin Love trafiając nieprawdopodobny rzut z ekwilibrystycznej pozycji z półdystansu. Timberwolves zwolnili grę (świetnie robił to Rubio) i w dość bezpieczny sposób dotrwali do końca meczu. Nie pomogła nawet pomoc arbitrów i dwa wątpliwe ofensywne faule Love’a (należy oddać sprawiedliwość Knicksom, bo nie było też gwizdka przy rzucie za trzy Hardaway’a, a wydaje się, że było tam ewidentne przewinienie). Końcowy wynik 109-100 dla gości z Minneapolis.

 

Liderzy w poszczególnych statystykach

Minnesota Timberwolves:

Kevin Love – 34 punkty

Kevin Love – 15 zbiórek

Ricky Rubio – 10 asyst

 

New York Knicks:

Carmelo Anthony – 22 punkty

Carmelo Anthony – 17 zbiórek

Raymond Felton – 12 asyst

 

Własnym okiem:

New York Knicks – Knicks są dla mnie przykładem tego jak można szybkimi ruchami rozbić działającą maszynę. Nie chodzi o to, że Bargnani czy World Peace to słabi zawodnicy. Chodzi o to, że wypracowany w zeszły roku system został pięknie rozwalony. Mike Woodson musi popracować przede wszystkim nad ograniczeniem strat. Przed sztabem trenerskim jest bardzo dużo pracy, aby gra na nowo zaczęła się kleić. Woodson przyznaje, że jego zespół jeszcze nie czuje się ze sobą dobrze na parkiecie. Potrzeba czasu, żeby akcje zaczęły się zazębiać. Słaba forma Carmelo pogłębia jeszcze kryzys zespołu. Problemy z ofensywą to jednak nie wszystko. Knicks mają również spore braki w obronie. Ujemny bilans 1-2 w pełni odzwierciedla słabą grę Knicks i kibicom Nowojorczyków przychodzi tylko czekać na lepszy okres gry, który zapewne za kilka tygodni nadejdzie. Być może powrót na boisko J.R. Smitha będzie tym katalizatorem (jeszcze 3 spotkania zawieszenia). Na szczęście sprzyja im kalendarz, bo przed nimi dwumecz z Bobcats, którzy również potentatami nie są.

Minnesota Timberwolves – muszę to przyznać po raz kolejny. Jestem fanem koszykówki Ricka Adelmana. Bardzo miły dla oka basket. Skład, który ma do dyspozycji, może nie jest tak pełny eksplozji jak przed laty w Sacramento, czy Portland, ale ta koszykówka nie jest nudna. Love jest bardzo głodny zwycięstw i chwilowo przewodzi w statystykach punktowych w lidze ze średnią 29.7 punktów na mecz, notując 14.7 zbiórek na mecz, co jest drugim wynikiem w lidze! Rewelacyjnie w zespół wkomponował się Kevin Martin (20.7 punktów na mecz). Dzieli i rządzi Ricky Rubio z 10.3 asyst (drugi wynik) i 3.7 przechwytów (również drugi wynik). Timberwolves mają na rozkładzie Magic, Thunder i Knicks. Trzeba powiedzieć, że prezentują się dotychczas wyjątkowo dobrze, najlepiej w konferencji Zachodniej.

Komentarze do wpisu: “Love i Martin rozbili Knicks

  1. To dopiero początek i nie należy się za bardzo tym ekscytować. Ja o grze zespołu zaczynam pisać po 12-15 meczach. Teraz nie wszyscy są jeszcze na właściwym torze, choć Minnesota już chyba jest.
    Oby Adelmanowi udało się utrzymać zespół w dobrej kondycji zdrowotnej. Jeśli Love i Rubio będą zdrowi, to ten zespół będzie się rozwijał i zagra wreszcie coś sensownego w PO.

    Powtarzam się ale jeśli Love będzie się szanował i będzie zdrowy to szybko stanie się pierwszoplanową postacią ligi. Oj gdyby jeszcze ktoś popracował z nim nad obroną…

  2. Martin trafił chyba w idealne dla siebie warunki. Rozgrywający, który dostrzega wszystko na boisku i zazwyczaj masa miejsca, bo obrońcy skupiają się raczej na duecie Love-Pek, jak nie będzie miał średniej na poziomie 20pkt to się zdziwię

  3. Carmelo odchorowuje chyba krytykę pod jego adresem po tym jak zaczął wspominać o zostaniu wolnym agentem. W zeszłym sezonie można było mieć wiele uwag do Knicks, ale jednak system działał. Teraz kompletnie się rozregulował. Myślę, że ofens wróci prędzej czy później. Być może tak jak napisał pan Marek w momencie gdy wróci J.R. Smith. Kluczem wydaje mi się obrona, która jest dziurawa jak szwajcarski ser. Moim zdaniem Bargnani powinien powędrować na ławkę, a w pierwszej piątce zacząć wychodzić MWP i Carmelo na 4, jak w zeszłym sezonie. Bargnani jako punktujący z ławki razem ze Smithem mogliby być też fajnym duetem.

  4. Moim zdaniem Bargnani na ławe po co koszykarz taki w pierwszej piątce który nie umiem walczyc na tablicach na 4 Melo i MWP tez może w pierwszej piątce grac

  5. Mam nadzieję,że w tym roku kontuzje nie staną drodze Timberwolves i mimo zaciętej rywalizacji na zachodzie, wejdą do play-off.

  6. JR Smith też wraca po kontuzji, ja bym nie liczył na niewiadomo jaką poprawę gry NY po jego powrocie.

    1. Z całym szacunkiem ale licze na to, że będziesz w błędzie.

      Bardzo bym chciał żeby JRS zaprezentował forme z zeszłego sezonu zasadniczego,
      żeby Melo poprawił skuteczność i żeby Stat wrócił do zdrowia i pełni formy.
      Niestety obawiam się, że trochę za dużo bajki w mojej głowie.

Comments are closed.